GwiazdyDorosłe dzieci rozwiedzionych rodziców

Dorosłe dzieci rozwiedzionych rodziców

To wina ojca, że Martyna ma za sobą wiele nieudanych związków i jest samotną matką. Zostawił rodzinę dla Pani Ropuchy, ale córkę wciąż krytykuje i poucza, jak ma żyć. Martyna uważa, że jej porażki to efekt rozstania rodziców. I dopiero niedawno dowiedziała się, że jest DDRR - dorosłym dzieckiem rozwiedzionych rodziców.

Dorosłe dzieci rozwiedzionych rodziców
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

30.09.2010 | aktual.: 16.05.2012 10:34

To wina ojca, że Martyna ma za sobą wiele nieudanych związków i jest samotną matką. Zostawił rodzinę dla Pani Ropuchy, ale córkę wciąż krytykuje i poucza, jak ma żyć. Martyna uważa, że jej porażki to efekt rozstania rodziców. I dopiero niedawno dowiedziała się, że jest DDRR - dorosłym dzieckiem rozwiedzionych rodziców.

Cierpienie będące rezultatem rozwodu rodziców nie kończy się na dzieciństwie, ale wdziera się daleko w głąb naszego dorosłego życia. Tak twierdzi Jim Conway, autor książki „Dorosłe Dzieci Rozwiedzionych Rodziców”.

„Jako terapeuta spotykam osoby pochodzące z rozbitych rodzin. Zauważyłem, że coś je łączy. W dorosłym życiu napotykają podobne problemy, w podobny sposób reagują na różne sytuacje, podobnie patrzą na ludzi i na siebie.” - opowiada psychoterapeuta Kuba Jabłoński z warszawskiego ośrodka „Intra”.

W artykułach „Sam się sobą zajmę”, „I chcą, i boją się”, „Jesteś tylko częścią wszechświata” (miesięcznik "Charaktery", 04/06 2005 r.) opisuje syndromy Dorosłych Dzieci Rozwiedzionych Rodziców. Mają one zazwyczaj trudności w nawiązywaniu głębszych relacji z ludźmi. Brakuje im pewności siebie. Zagrożeniem jest dla nich bycie od kogoś zależnym. Nie potrafią okazać, że są bezradne, a bezradności doświadczają często. Czują się ogromnie samotne i opuszczone. W swoim zachowaniu kierują się bardziej pragnieniem bycia akceptowanym przez ważne dla nich osoby, niż własnymi potrzebami.
Bywają przylepami emocjonalnymi: ustępliwi, mało wyraziści, żyją życiem innych. Im bardziej DDRR zależy na kimś, tym bardziej ustawiają się w jego cieniu. A rezygnacja z zaspokajania własnych potrzeb rodzi złość. To naturalna reakcja. Ale Dorosłe Dzieci Rozwiedzionych Rodziców boją się złości. Złości jako takiej i swojej. Boją się, ponieważ dużo jej w sobie mają. I obawiają się, że jeśli ją ujawnią, stracą nad nią kontrolę.

Kuba Jabłoński podkreśla jednak, że określenie DDRR ma służyć porządkowaniu rzeczywistości psychicznej osoby, a nie jej etykietowaniu.

„U mnie to był "rozwód po Polsku".(…) Miałam toksyczne dzieciństwo, a teraz mam mamę, z którą ledwo wytrzymuję 3 h w 1 pokoju i ojca, z którym rozmawiam o sprawach mających miejsce po 2003r i rzadko się widuję ( stosunki elegancko wstrzemięźliwe).(…)
Mój bagaż: bezsenność; zaniżona samoocena, nie lubię siebie; nieumiejętność funkcjonowania w związku partnerskim; wysoki samokrytycyzm; zawyżone wymagania co do siebie i innych itd.
Mam 33 lata, męża i dzieci - z miłości do nich zrozumiałam, że muszę w końcu pokochać siebie. Więc wypakowuję swój bagaż na terapii…(…) – pisze na forum internetowym Aglaonike77.

Czy życiowe niepowodzenia mogą być efektem rozwodu rodziców?

Kiedy rodzice Martyny się rozwodzili, zdecydowała, że zamieszka z mamą. Była po maturze, chciała zdawać na studia, ale po ich pierwszym spotkaniu w sądzie, zrezygnowała z kolejnych egzaminów i wprowadziła się do Pawła. Spotykali się co prawda od kilku miesięcy, ale Martyna uważała, że to właśnie on pomoże jej odzyskać równowagę. Rozstali się po roku, bo oboje mieli już dosyć ciągłych kłótni i awantur. Zdaniem Martyny, po prostu nie pasowali do siebie.

„Dorosłe Dzieci Rozwiedzionych Rodziców doświadczają wielu problemów w bliskich relacjach z płcią przeciwną. Do każdej randki podchodzą niezwykle poważnie i w efekcie przeżywają duże napięcie i niepewność. Po dwóch, trzech spotkaniach traktują nowo poznaną osobę tak, jakby to już była niemal żona, prawie mąż. Wybiegają 10 lat w przód i wyobrażają sobie, jak będzie wyglądało ich małżeństwo z tą osobą, w otoczeniu gromady dzieci.” – opowiada Kuba Jabłoński.

„Pragną być ważne dla kogoś, ale zarazem odczuwają ogromny lęk przed odrzuceniem. „Zakocham się, a on mnie zostawi” – ta myśl nie daje im spokoju. Zamiast próbować poznać ukochaną osobę, często ulegają iluzji na jej temat, widzą ją taką, jaką pragną ją widzieć – i w efekcie bywają rozczarowani” - dodaje.

Kolejne rozstanie

Wojtek miał być prawdziwą miłością Martyny, taką do końca życia. Z dobrego domu, wykształcony. Bardzo się kochali. Oświadczał się jej trzy raz, a ona trzy razy zrywała zaręczyny. Potem już było coraz gorzej. Kiedy zaszła z nim w ciążę, chciała ją usunąć. Wojtek nie pozwolił więc urodziła, a rok później wyprowadziła się z synkiem do mamy.

„DDRR miewają kłopoty z podjęciem decyzji o małżeństwie. Odwlekają datę ślubu często „do granic wytrzymałości”. Znajdują ku temu wiele powodów, mniej bądź bardziej uzasadnionych. Najczęściej jednak kryje się pod nimi silny lęk przed powtórzeniem tego, co zrobili rodzice. Noszą bowiem w sobie przekonanie - obawę, że „zrobią coś takiego”, co doprowadzi do rozpadu małżeństwa i spowodowanego nim cierpienia dzieci. A oni tego bardzo nie chcą.”- opowiada Kuba Jabłoński.

„Jestem DDRR, mam bardzo niskie poczucie bezpieczeństwa, niską samoocenę (zawsze byłam dla mamy przysłowiowym "chłopcem do bicia"), zawsze czuję się samotna, strach przed małżeństwem ( że się nie uda)…
Już raz niemal uciekłam sprzed ołtarza.. to był ojciec mojego dziecka, rozstałam się z nim, teraz znowu jestem zaręczona z kimś innym, i ja i on mamy nadzieję być już zawsze razem, ale jak sobie myślę o ślubie...cieszę się strasznie, ale też boje się, bo P. to człowiek z problemami (DDA, DDRR i coś tam by się jeszcze znalazło); rzeczywiście... pragnę bliskości ale często odpycham(...) - pisze na forum internetowym AnkaSzklanka.

Martyna uważa, że walczyła o związek z Wojtkiem. Nawet kiedy traciła wiarę, że im się uda, próbowała udowodnić sobie samej, że nie powtórzy błędu ojca. Nie odejdzie i nie przekaże złej „karmy” swojemu dziecku. Dziś walczy z Wojtkiem o podział opieki nad synem.

Kolejny rozwód

W ubiegłym roku zanotowano w Polsce rekordową liczbę rozwodów. Według danych GUS, rozwiodło się 72 tysiące par. Dla porównania, w 2007 roku w świetle prawa rozstało się 66 tysięcy małżeństw. Nie wiadomo, jaki procent rozwodników to DDRR.

„Kiedy już DDRR kogoś poślubią, dosyć szybko zaczynają się czuć zagubieni w roli małżonka i rodzica. Brak im wzorców tych ról, wyniesionych z domu. W różnych momentach życia rodzinnego zadają sobie pytanie: „A jak w tej sytuacji zachowałby się mój ojciec, jak zachowałaby się matka?”, i często nie znajdują jednoznacznej odpowiedzi. „ - mówi Kuba Jabłoński.

„Jestem z rozwiedzionej rodziny. Moi rodzice rozstali się, gdy miałam 20 lat, ale to nie znaczy, że to po mnie spłynęło, o nie. Skracając: ojciec chciał wszystko załatwić polubownie, matka raczej nie, wszystko odbijało się na mnie jako na tej - córeczce tatusia - przeżyłam. W wieku 21 lat wyszłam za mąż (bez bagażu rozwodowego rodziców), ale skoro historia lubi się powtarzać to... to po 9 latach rozwiodłam się. Dlaczego?
Dlatego, że nie uznaję małżeństwa bez miłości i przy udziale udawanej bliskości - nasze milczenie stawało się krzykiem o ratunek dla nas obojga. Jako wyznawczyni „albo wszystko, albo nic”, stwierdziłam, że tak dalej być nie może... Skoro nie mamy sobie już nic do powiedzenia, to po co być dalej razem? (...)
Drugi rozwód w rodzinie - co za wstyd! Zamiast się poświęcić, zacisnąć zęby i wytrwać w tym czego już nie ma, do końca życia, to ja, postrzelona, odważyłam się zawalczyć o resztę swojego życia”- pisze Alice 96.

(…)„Jestem dorosłą córką rozwiedzionych rodziców. W sumie to nie miało dla mnie żadnego znaczenia jeszcze kiedyś. Jestem wrażliwą kobietą i wiem, że być może wszystko odczuwam dużo bardziej niż osoby z normalnych rodzin. Tylko że właśnie niedawno rozstałam się z mężczyzną nie tylko dlatego, że jego rodzina mnie nie chciała, było więcej powodów. A jednym, o którym dowiedziałam się przypadkiem, było to, że nie mam pełnej rodziny, nie mam ojca, taka dziewczyna jak ja, nie nadaje się na żonę i na partnerkę życiową. Że na pewno coś mi kiedyś odbije. Tak, to były słowa jego rodziców.
Z czasem on zaczął mi mówić, że boi się, że przez to co mnie spotkało kiedyś, zacznę coś robić.... tylko czym ja zawiniłam, no czym?” – pyta na forum Tajemnicza Lady.

Rozwód emocjonalny

„DDRR? Jest w tym dużo prawdy, ale to samo można powiedzieć o dzieciach, których rodzice się nie rozwiedli i się ze sobą kłócą na co dzień. Mało takich jest? Tu nie trzeba rozwodu. Tu chodzi o podejście obojga rodziców do siebie. Nieważne, czy po rozwodzie czy nie. Jeśli dziecko będzie obserwowało ich kłótnie bez rozwodu, będzie czuło się tak samo winne, odtrącone itd., jak w sytuacji, kiedy rodzice się rozeszli.” – pisze na forum Bahati.

„Czy syndromy DDRR są charakterystyczne wyłącznie dla osób z rozwiedzionych rodzin? Oczywiście, że nie. Podobne problemy mogą pojawiać się także z innych powodów, na przykład u osób, które miały agresywnego ojca i bierną matkę, albo też ojca nieobecnego i matkę dominującą, nadopiekuńczą” – uważa Kuba Jabłoński.

Jim Conway w swojej książce pisze, że istnieje coś takiego jak rozwód emocjonalny. Dzieci, których rodzice się nie kochają, mogą odczuwać takie same negatywne skutki, jak dzieci, których rodzice rozwiedli się w świetle prawa.

Komentarze (26)