Drażni ją córka partnera. "Jest roszczeniowa"
Irytacja, złość, agresja – niektórzy patchworkowi rodzice właśnie to czują do dzieci swojego partnera lub partnerki. Brak sympatii i niechęć do członków nowej rodziny często są przyczyną trudnych do rozwiązania konfliktów. – Stworzenie dobrej, przyjacielskiej relacji z dziećmi nowego partnera lub nowej partnerki to nie lada wyzwanie. Wymaga dojrzałości, dużo dobrej woli i cierpliwości – uważa psycholożka Magdalena Piotrowska.
38-letnia Monika, architektka systemów informatycznych z Krakowa, najbardziej nie lubi, gdy 12-letnia Wiktoria, córka jej męża z poprzedniego związku, zostaje u nich w domu dłużej niż przez weekend. – Nie chodzi tylko o to, że mamy małe mieszkanie, zaledwie dwa pokoje, 50 metrów, na których mieszkamy we czwórkę – oprócz nas jeszcze dwie nasze córki, dwulatka i pięciolatka – opowiada kobieta.
– Do tego dochodzi roszczeniowa postawa Wiktorii. Wszystko trzeba jej podać, przynieść, załatwić. Gdy proszę ją, żeby sama coś zrobiła, włączyła się w prace domowe, choćby rozładowywanie czy pakowanie zmywarki lub przenoszenie ze stołu naczyń do kuchni, zawsze ma coś innego do roboty. Jest leniwa i na dodatek krnąbrna, bo na moje uwagi często reaguje unoszeniem ramion i powiedzeniem: "mama nic mi nie każe w domu robić".
Gdy dziecko w niczym nie pomaga
Zdaniem psycholożki Magdaleny Piotrowskiej, ułożenie relacji w patchworkowej rodzinie, a taką tworzy kobieta i mężczyzna, którzy mają dzieci z poprzednich związków, jest trudne i wymagające dla wszystkich. – Często zbudowanie relacji z dziećmi partnera lub partnerki, z początku pozornie łatwe, okazuje się znacznie bardziej skomplikowane -tłumaczy specjalistka. - To za sprawą pojawiających się problemów, których wcześniej się nie znało.
Monika mówi, że wstydzi się swoich uczuć wobec córki obecnego partnera, ale ta wywołuje w niej irytację i agresję. – Nie lubię tej dziewczynki – mówi z żalem w głosie kobieta. – Męczy mnie jej obecność. Nie tylko jest roszczeniowo nastawiona do świata, ale też bardzo zazdrosna o swoje młodsze przyrodnie siostry. Ciągle chce mieć to, co one, bawić się ich zabawkami, być traktowana jak maluszek.
- Próbowałam rozmawiać z mężem, ale bezskutecznie. Moim zdaniem to on ma po prostu wyrzuty sumienia z tego powodu, że Wiktoria wychowuje się na co dzień bez niego. Poza tym ma fatalne relacje z matką dziewczynki i nieustannie rywalizuje o córkę. W efekcie mała to wykorzystuje i robi, co chce - tłumaczy.
- Przyszywani opiekunowie często czują się zagubieni, bo nie wiedzą, jaką rolę mają pełnić wobec dzieci partnera lub partnerki – przekonuje Piotrowska. – Wtedy niezbędne jest ustalenie tego z partnerem, a nie z dzieckiem, choć oczywiście jego preferencji i woli nie można w tej sytuacji pomijać. Ale to dorośli ustalają zasady i to oni przede wszystkim są zobowiązani do ich przestrzegania. Inaczej dziecko nie będzie się czuło ani bezpiecznie, ani pewnie, bo brak zasad wprowadza w życie dziecka chaos.
Postawienie granic jest bardzo ważne, a pozwalanie dziecku na wszystko po to, żeby wynagrodzić mu brak jednego z rodziców na stałe, to prosta droga do katastrofy. Dziecko bez granic czuje się zagubione i nie wie, czym kierować się w życiu. A to może mieć przełożenie na jego decyzje, m.in. wtedy, gdy będzie nastolatkiem. Dlatego tak ważne jest m.in. ustalenie zakresu obowiązków każdego z domowników i egzekwowanie ich.
Partner jest ważniejszy niż dziecko?
46-letni Darek, monter telewizji kablowej z Warszawy, jest ojcem trójki dorosłych już dzieci; najstarszy syn mam 24 lata, środkowa córka 19 lat, najmłodsza właśnie skończyła 18. Siedem lat temu związał się z 11 lat od siebie młodszą Małgorzatą, matką obecnie 15-letniego Janka. Zdaniem Darka, związek jego i Małgorzaty przechodzi kryzys właśnie z powodu jej syna.
– Najgorsze jest to, że gdy dochodzi do awantury między mną a Jankiem, to matka staje po jego stronie. A przecież powinna po mojej, bo to ja jestem jej partnerem, a nie dzieciak, który niebawem wyfrunie z domu – skarży się Darek. – Przecież partner jest ważniejszy niż dziecko! Oczywiście dzieci są istotne, trzeba je kochać – sam jestem ojcem trójki, ale gdy dochodzi do konfliktów, to dorośli zawsze powinni stanowić jeden front, monolit. Inaczej dziecko manipuluje i kręci dorosłymi jak chce.
Tej opinii nie podziela Magdalena Piotrowska, której zdaniem rolą matki zawsze jest chronić dziecko, zwłaszcza w sytuacjach konfliktowych. – Oczekiwanie, że kobieta będzie stawała zawsze po stronie partnera, gdy ten wejdzie w konflikt z jej synem, może wskazywać na to, że jej partner jest o chłopca zazdrosny i rywalizuje z nim o względy jego matki – uważa psycholożka. – Dojrzały mężczyzna nie bierze udziału w awanturze, nawet jeśli nastolatek ją wszczyna. W takiej sytuacji lepiej jest nie eskalować konfliktu, tylko dążyć do jego załagodzenia i spokojnego rozwiązania problemu.
Darek jest zdania, że syn jego partnerki jest krnąbrny, ponieważ nie czuje męskiej ręki. – Jego ojciec mieszka za granicą, z synem kontaktuje się tylko przez telefon lub internet – opowiada mężczyzna. – Chłopak nie ma nikogo przed kim czuje respekt i stąd u niego takie zachowania. A jego matka zamiast pokazać mu, kto rządzi w domu, stara się rozsądzać wszystkich, co prowadzi do tego, że wszyscy na wszystkich są źli.
Zdaniem Piotrowskiej, kobieta – matka ma niezwykle niewdzięczną rolę arbitra w takich sytuacjach. – Zapewne lepiej dla wszystkich byłoby, gdyby dorosły mężczyzna sam ułożył sobie relacje z nastolatkiem, z którym mieszka i nie angażował matki chłopca w spory między jej synem a sobą – przekonuje psycholożka. – Ułożenie stosunków z dzieckiem partnerki lub partnera wymaga dojrzałości, ale też dobrej woli i zrozumienia.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.