Blisko ludziDziesięciolatek pociął twarz kolegi. "System nie zadziałał", tłumaczy psycholog

Dziesięciolatek pociął twarz kolegi. "System nie zadziałał", tłumaczy psycholog

Dziesięciolatek pociął twarz kolegi. "System nie zadziałał", tłumaczy psycholog
Źródło zdjęć: © 123RF
Przemysław Bociąga
12.09.2018 15:06, aktualizacja: 12.09.2018 18:39

Bezstresowe wychowanie, psychopatyczna osobowość, agresja wyniesiona z domu - to odpowiedzi internautów na pytanie, kto jest winny niedzielnemu wydarzeniu w Głownie, gdzie dziesięciolatek nożem zaatakował kolegę. Pytamy psychologa o to, ile w nich racji.

W niedzielne popołudnie w Głownie w województwie łódzkim dziesięciolatek pociął twarz o połowę młodszego kolegi. Na szczęście obrażenia nie stanowiły zagrożenia dla życia chłopca, ale cała sprawa jest mimo to bulwersująca. - On się ze mnie śmiał. Nie lubię, gdy ktoś tak mnie traktuje - tłumaczył 10-letni Nikolas.

Nasza publikacja na ten temat rozgrzała internautów, którzy zaczęli udzielać swoich rad i obserwacji na temat tego, jakie są przyczyny przemocy wśród dzieci. Wybraliśmy kilka najpopularniejszych komentarzy i o pomoc w ocenie ich słuszności poprosiliśmy psychoterapeutkę dziecięcą i rodzinną Marię Zapolską Downar.

Teza nr 1: "Agresywne dziecko wzorzec agresji wynosi z domu. Naśladuje otoczenie"

To zapewne może być prawda, ale nie dosłownie. Chodzi o wzorzec nieradzenia sobie z własną złością. Jest to naturalne uczucie, którego doświadczamy wszyscy. Są jednak dorośli, którzy nie radzą sobie z nią na poziomie emocjonalnym i zachowań. Złoszcząc się, wyzywają i wyśmiewają innych, grożą, że komuś coś zrobią.

Są też dorośli, którzy w swoim zachowaniu wobec dziecka przekraczają granice, stosują przemoc psychiczną, ale też tacy, którzy przekraczają granicę cielesną: biją dzieci, ciągną za ucho, szarpią, na pewno nie dźgają nożem, ale zadają ból w złości. I to jest wzorzec agresji, który można wynieść z domu.

Na to mogą nałożyć się sytuacje, które można zobaczyć na przykład w internecie. Rzadko mamy kontrolę nad tymi treściami, choćby Youtube podpowiada bardzo dużo obrazów, będących gotowymi informacjami, z których mogą skorzystać.

Ale oczywiście jest to bardzo rzadkie, żeby kilkuletnie dziecko dźgało drugie nożem. Choć słyszałam o pięciolatce, której ojciec straszył matkę nożem w jakiejś pijackiej burdzie i ona później robiła to samo dwuipółletniej siostrze. Można powiedzieć, że to jest wada systemu rodzinnego. Ale nie musi to być bezpośredni związek przyczynowo skutkowy.

Teza nr 2: "Dzieciaki wynoszą złe wzorce z mediów. Tablety, telefony i komputery z dostępem do internetu zastąpiły rodzicielstwo i podpowiadają złe wzorce"

Są badania, które mówią o wpływie mediów na wzrost agresji. W ciągu ostatnich kilku lat zmieniło się coś poważnego: dzieci są obecne w mediach – na forach internetowych, ośmiolatki mają konta na Facebooku i Instagramie, mają swoje kanały na Youtube. To jest medium, którego nie jesteśmy w stanie jako dorośli w pełni kontrolować.

Oczywiście są do tego programy, ale nie wszyscy rodzice z nich korzystają w ramach szeroko pojętego dawania swobody dziecku. Internet to medium, które daje dziecku duże możliwości, ale wiąże się z ogromnym ryzykiem, że nie będzie ono korzystać z niego w sposób adaptacyjny, czyli służący rozwojowi. Dziecko w tym wieku nie jest w stanie świadomie i odpowiedzialnie filtrować tego, co do niego dociera – bierze wszystko jak leci.

Teza nr 3: "Wszystkiemu winne bezstresowe wychowanie. Rośnie pokolenie dzieciaków, które nigdy nie dostały porządnego pedagogicznego klapsa"

Mamy więc dwa bieguny. Albo krzywdzimy dzieci dając klapsy – bo to jest krzywdzenie – i mamy biegun, gdzie nie stawiamy żadnych granic w obawie o to, że okażemy się opresyjni i że nasze dzieci powielą to, co nas kiedyś spotkało. Wielu dorosłych, którzy byli agresywnie traktowani w dzieciństwie, jest w ogromnym lęku przed nakreślaniem granic i wprowadzaniem zasad.

Nie ma czegoś takiego jak bezstresowe wychowanie. Daje ono więcej stresu niż wychowanie, które daje zasady. Zasady czy granice zawsze stresują, bo rodzą frustrację: muszę sobie poradzić z tym, że jakiś zewnętrzny system mówi mi "STOP, tu nie wejdziesz". I często bywa tak, że dzieci, które nie są tej frustracji poddane, później nie odnajdują się w życiu. I mogą reagować złością i agresją na granice, które stawia system. Kolega, który mówi "nie", też może być taką granicą.

Teza nr 4: "Jako dziesięciolatek on nie poniesie odpowiedzialności karnej! To przecież paranoja!"

Jemu naprawdę nic nie można zrobić, nie powinno się pociągać do odpowiedzialności. A to dlatego, że to nie jest odpowiedzialność dziecka. Ono w tym wieku nie jest jeszcze całkowicie świadome tego, co robi. To odpowiedzialność systemu rodzinnego, w jakim ono wzrasta, więc odpowiedzialność nie jego, ale jego rodziców.

Nie chodzi o to, żeby tych rodziców skazywać, ale jakieś służby – psycholog, pedagog, kurator – mogą zastanowić się, jak wspomóc ten system, żeby on nie był tak niewydolny. A może są jeszcze psychiatryczne przyczyny tego, że dziecko się tak zachowuje. Dziecko nie ma wystarczającej świadomości emocjonalnej ani prawnej tego, co robi.

Warto podkreślić, że system rodzinny tej ofiary tak samo był niewydolny – obaj chłopcy byli niedopilnowani. Powstał między nimi spór i nie było przytomnych, „obecnych” dorosłych, którzy by mogli go rozsądzić. Czuli, że są samotni i w tej sytuacji rozwiązali sprawę "jak dorośli".

Teza nr 5: "Z chłopaka wyrośnie psychopata. Następnym razem kogoś zabije"

Na tym etapie nie można nic takiego powiedzieć, bo osobowość dziesięciolatka będzie się kształtować jeszcze przez wiele lat. Ale oczywiście może się zdarzyć, że ta osobowość będzie się kształtowała nieprawidłowo. Trzeba obserwować dziecko psychologicznie: np. jeśli dziecko jest nadwrażliwe na swoim punkcie i mało empatyczne, może to oznaczać, że kształtuje się nieprawidłowo.

Nie można jednak powiedzieć, że to jest osobowość psychopatyczna, bo to jest jeszcze nieukształtowana jednostka. Nie ma w Polsce żadnego mechanizmu, który by nakazał poddać dziecko obserwacji. Nie ma takiego prawodawstwa, które by zmusiło do czegoś, co w samym założeniu musi być dobrowolne, bo nie można nikogo zmieniać na siłę, chyba, że w przypadku osób dorosłych stanowi zagrożenie dla siebie i innych.

Teza nr 6: "Agresor miał na imię Nikolas, więc wiadomo, patologia i 500+"

Takie zachowania zdecydowanie nie są tak prosto uwarunkowane, to się dzieje we wszystkich kręgach politycznych, religijnych, ideologicznych i społecznych. Nie można odpowiedzialnie nic powiedzieć na ten temat.

Masz swoje przemyślenia w tym temacie? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (315)
Zobacz także