Dziurawiec – ziele doskonałe na złą pogodę. Czy wiesz dlaczego?
Dziurawiec należy do tej grupy ziół, których zastosowanie jest tak wszechstronne, że w przeszłości uważane były za rośliny magiczne. Ziele leczy układ pokarmowy, bóle stawów, a nałożone na skórę przyspiesza proces gojenia ran.
Dziurawiec należy do tej grupy ziół, których zastosowanie jest tak wszechstronne, że w przeszłości uważane były za rośliny magiczne. Ziele leczy układ pokarmowy, bóle stawów, a nałożone na skórę przyspiesza proces gojenia ran. Szczególnie przydatny jest jednak jesienią, kiedy po słonecznym i upalnym lecie nadchodzą pierwsze dni chłodu i szarugi, na co wielu z nas reaguje pogorszeniem nastroju. Dziurawiec jest bowiem naturalnym środkiem na depresję.
Nazwa tej rośliny odnosi się do wyglądu jej liści. Kiedy przyjrzymy się im pod słońce, wydają się być pokryte maleńkimi otworkami. W rzeczywistości nie są to jednak zwykłe dziurki, lecz zbiorniczki magazynujące olejki eteryczne ziela.
Na wsiach dziurawiec zwano także zielem świętojańskim lub krwią Matki Boskiej. Pierwsza nazwa odnosi się do momentu kwitnienia dziurawca – zakwita on, podobnie jak mityczny kwiat paproci, w okolicach Nocy Świętego Jana. Druga nazwa związana jest z pewną właściwością dziurawca: jego kwiaty po roztarciu wydzielają krwiście czerwony, silnie barwiący sok.
Roślina ta znana była w medycynie ludowej od dawna. Pierwsze zapisy na jej temat pochodzą jeszcze z czasów starożytnych. Hipokrates zalecał kurację tym zielem w przypadku różnych stanów zapalnych, nieco później odkryto zaś inną jego właściwość – dziurawiec okazał się doskonałym antidotum na zatrucia, także te najcięższe, wywołane spożyciem trucizny. Już wtedy zwrócono uwagę na szerokie zastosowanie tej rośliny w medycynie, kolejne wieki miały jednak przynieść następne odkrycia na jej temat.
W średniowieczu odkryto, że ziele ma właściwości polepszające nastrój, dlatego też na jego bazie w klasztorach zaczęto sporządzać pierwsze ziołowe preparaty przeciwdepresyjne. Receptury zakonne nie straciły na wartości do dziś. Dziurawiec rzeczywiście jest doskonałym lekiem na jesienną melancholię. W połączeniu z odpowiednimi składnikami działa uspokajająco i łagodzi objawy depresji. Niektórzy twierdzą nawet, że ma właściwości podobne do Prozacu. Dlatego jeśli cierpimy na sezonowe pogorszenie nastroju, warto wypróbować preparaty z dziurawca. Mają wysoką skuteczność, a jednocześnie nie zawierają „chemii” obecnej w niektórych farmaceutykach.
Dziurawiec w walce z depresją
W Internecie znajdziemy różne opinie na temat skuteczności dziurawca jako naturalnego leku na pogorszenie nastroju. Niektórzy uważają, że jest to bardzo mocne ziele, którego spożycie poprawia stan pacjenta już w pierwszych dniach kuracji, inni zaś twierdzą, że roślina w ogóle na nich nie działa. Skąd ta rozbieżność zdań? Sęk w tym, że ci drudzy przyrządzają zwykle napar z zebranego przez siebie dziurawca lub po prostu piją gotowe herbatki ziołowe z tej rośliny. A trzeba wiedzieć, że napary z dziurawca działają kojąco na przewód pokarmowy i wspomagają funkcjonowanie wątroby, jednak ich działanie antydepresyjne jest dość ograniczone.
Sekret przyrządzenia eliksiru szczęścia tkwi w odpowiednim połączeniu tej rośliny z innymi składnikami. Ziele dziurawca zawdzięcza swe właściwości poprawiające nastrój jednej substancji, obecnej głównie w kwiatach rośliny. Chodzi tu o hiperycynę, ten sam związek chemiczny, który sprawia, że po zmiażdżeniu żółte kwiaty dziurawca zabarwiają się na ciemnoczerwony kolor. Hiperycyna jest jednak substancją nierozpuszczalną w wodzie, dlatego też w naparach i herbatkach jest nieaktywna. Działać zaczyna dopiero w połączeniu z alkoholem lub tłuszczem.
Dziurawiec w praktyce – przygotowujemy naturalny środek antydepresyjny
Pierwszym sposobem na wydobycie z kwiatu hiperycyny jest, jak już powiedzieliśmy, połączenie rośliny z alkoholem. Na bazie dziurawca przygotować możemy poprawiającą nastrój nalewkę. Świeże kwiaty dziurawca (około 100 g) umieszczamy w słoju, zalewamy połową litra wódki i odstawiamy w ciepłe miejsce na 10 dni. Po tym czasie przelewamy nalewkę przez gazę do czystego naczynia, a następnie dosładzamy ją miodem lub cukrem. Dwie łyżeczki płynu dziennie wystarczą, aby poprawić nam nastrój w szare jesienne dni (Przepis według M. Gorzkowskiej).
Jeśli nie chcemy wykorzystywać w kuracji alkoholu, możemy sporządzić olej z dziurawca, który jest równie skuteczny, co nalewka. Tym razem świeże kwiaty (te same proporcje, co w przypadku nalewki) zalewamy oliwą z oliwek i odstawiamy na miesiąc w ciepłe miejsce. Po tym czasie olej przecedzamy przez gazę i przelewamy do czystych butelek z ciemnego szkła. Stosujemy go głównie zewnętrznie – dodajemy do kąpieli relaksujących lub wcieramy w skórę. Taki masaż ma działanie uspokajające i relaksujące, a wchłaniane przez skórę substancje czynne dziurawca powodują polepszenie nastroju. Olej stosować możemy także w leczeniu oparzeń lub odmrożeń, a także wszelkiego rodzaju podrażnień skóry i wysypek (Przepis według M. Gorzkowskiej).
Środki ostrożności
Nie bez przyczyny powiedzieliśmy na początku, że dziurawiec to lek doskonały na chłodne dni. W upały preparaty z tego ziela odstawić najlepiej na półkę, ponieważ substancje w nim zawarte wywołać mogą nadwrażliwość skóry na słońce i, co za tym idzie, oparzenia słoneczne. Dlatego też dziurawiec stosujemy tylko od jesieni do wczesnej wiosny. Pamiętajmy też, że w trakcie kuracji tą rośliną należy zrezygnować z wizyt w solarium! Jeśli przyjmujemy jakieś leki (w szczególności antykoagulanty), jesienną kurację dziurawcem powinnyśmy skonsultować z lekarzem – w dużych dawkach roślina ta może wchodzić w reakcje chemiczne z niektórymi farmaceutykami.
Tekst: Anna Loska/sr, kobieta.wp.pl