"Przekaźniki podniecenia" odgrywają kluczową rolę w wyborze partnera. Dystrybutorzy feromonów informują, że tak naprawdę 80 procent "sukcesu" w kontaktach interpersonalnych zależy od nas samych.
Dystrybutorzy feromonów informują, że tak naprawdę 80 procent "sukcesu" w kontaktach interpersonalnych zależy od nas samych. Mimo to "feromonowy biznes" się kręci!
Z greckiego nazywane „przekaźnikami podniecenia", bo jak się okazuje, odgrywają kluczową rolę w wyborze partnera. Czy dowody na istnienie ludzkich feromonów odebrały nam możliwość decydowania o tym, z kim się spotykamy? Czy jesteśmy tego świadomi czy nie, ludzkie ciało, podobnie jak zwierzęce, wydziela feromony. Od 1986 roku, kiedy to specjaliści z USA wyekstrahowali pierwsze ludzkie feromony, wiele dyskusji na ich temat przetoczyło się przez gabinety naukowców, później media, wreszcie przez fora internetowe. Zwolennicy chwalili ich pozytywne działanie, przeciwnicy obawiali się wykorzystywania do manipulacji innymi ludźmi. Jednocześnie, dzięki zaawansowaniu technologicznemu, w laboratoriach zaczęto wytwarzać syntetyczne ludzkie feromony. Dlaczego?
Tekst: mwmedia
Jak to działa?
Te naturalne związki, obecne w pocie, moczu i różnego rodzaju wydzielinach, oddziałują na podświadomość innych ludzi. Pobudzają sferę seksualną osobników płci przeciwnej, przez co mają istotny wpływ na przyciąganie partnera w naszym środowisku. Podobnie jak w świecie zwierząt, ludzkie feromony wpływają też na wybór przywódcy w grupie oraz na tworzenie więzi. Nie mają jednak swojego zapachu, a za ich odbieranie odpowiada narząd nosowo – lemieszowy, umieszczony w jamie nosowej.
Dzięki feromonom jesteśmy w stanie odczytać informacje dotyczące partnera, takie jak: stan jego zdrowia, siła, możliwości reprodukcyjne oraz gotowość do kopulacji. Być może dlatego właśnie czasem nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć, dlaczego przyciąga nas ta, a nie inna osoba.
Feromony niczym tabliczka czekolady
Podobnie jest z działaniem feromonów na nas samych. Efekty ich oddziaływania można porównać do tych po zjedzeniu tabliczki czekolady, kiedy organizm wydziela więcej endorfin – hormonów szczęścia. Od hormonów odróżnia je jednak to, że są wydzielane wyłącznie na zewnątrz i adresowane do innych osób, mając na celu wywoływanie u nich pożądanego zachowania.
Mówiąc wprost, hormony odpowiadają za oddziaływanie na nas samych, a feromony na naszego partnera. Przykładowo podczas seksu kobieta wdycha zapach mężczyzny, a feromony, które w tym czasie docierają do jej mózgu, stymulują produkcję żeńskich hormonów płciowych – estrogenów, mających dobroczynny wpływ na regulację cyklu miesiączkowego.
Feromonowy biznes
Feromonowy biznes W prasie i Internecie nie brakuje publikacji na temat feromonów. Po potwierdzeniu przez naukowców ich wpływu na regulację zachowań seksualnych, związki te pojawiły się w sexshopach, perfumeriach, sklepach internetowych, a nawet w salonach kosmetycznych. Duża ilość informacji na ich temat stała się powodem ogromnej popularności tych związków, szczególnie wśród osób nieśmiałych.
Dziś przeciwników korzystania z syntetycznie wytwarzanych feromonów jest prawie tyle samo, co zwolenników. Istotne, aby mieć świadomość, że aplikacja takich związków nie spowoduje fali propozycji matrymonialnych, ani też nagłej rewolucji w życiu intymnym. Dystrybutorzy feromonów informują, że tak naprawdę 80 procent „sukcesu" w kontaktach interpersonalnych zależy od nas samych i odpowiedniego, pozytywnego nastawienia.
Pożądanie we flakoniku
Ci, którzy decydują się na ich zakup, robią to z różnych powodów. Często motywacją nie jest samo uwodzenie, a na przykład poprawa komunikacji z ludźmi w pracy czy chęć podkreślenia swojej osobowości. Jeśli taki klient poczuje satysfakcję na chociażby jednym z tych obszarów, oznacza to, że „feromonowy biznes" spełnia swoją rolę.
Czy wiesz że:
- Pierwszym odkrytym feromonem był bombykol, związek wydzielony z gruczołów samic jedwabnika, zdolny do zwabienia samców z odległości 11 km.
- Ludzkie ciało produkuje ponad 500 odmiennych substancji chemicznych rozpoznawanych w szczególny sposób przez nasz zmysł węchu.
Tekst: mwmedia