GwiazdyGdy dzieli was różnica wieku

Gdy dzieli was różnica wieku

Gdy dzieli was różnica wieku
Źródło zdjęć: © AFP
07.10.2008 14:15, aktualizacja: 25.05.2010 22:32

Związki młodych dziewczyn ze starszymi partnerami cieszyły się długo powodzeniem i uznaniem. Minęło kilkadziesiąt lat i na dziewczynę zadurzoną w czterdziestoletnim mężczyźnie patrzy się lekko dwuznacznie.

Związki młodych dziewczyn ze starszymi partnerami cieszyły się długo powodzeniem i uznaniem. Ileż dramatów przeżywały nasze prababki chcąc poślubić jakiegoś młokosa, podczas gdy rodzice upatrzyli sobie na zięcia statecznego pana około pięćdziesiątki. Minęło kilkadziesiąt lat i na dziewczynę zadurzoną w czterdziestoletnim mężczyźnie patrzy się lekko dwuznacznie. Gdy będzie to platoniczna miłość do nauczyciela spotka ją najwyżej wyśmianie, ale gdy uczucie przeradza się w namiętność pojawiają się kłopoty.

Po pensjonarsku

Platonicznie, ze wszystkimi atrybutami cielęcego zadurzenia w swoim nauczycielu od WF zakochała się w gimnazjum Lidka. - Objawy były widoczne dla każdego, na przerwach kręciłam się pod pokojem nauczycielskim, by go choć zobaczyć, wysokiego, muskularnego, „czarnego bruneta” - jak go wtedy opisywałam, w dodatku kawalera, pole dla wyobraźni nieograniczone. Cała klasa miała ubaw z jej zakochania. On chyba w końcu też się zorientował i tylko czarująco uśmiechał.

- Największy numer odstawiłam na dyskotece kończącej gimnazjum, postanowiłam go olśnić. Mam bardzo jasną cerę, wysmarowałam się samoopalaczem, umyłam głowę szamponem młodszej siostry. Zaczęło się od tego, że koleżanki mało nie padły, całą twarz miałam w brunatne plamy. Potem włosy nie chciały wyschnąć, wisiały w pozlepianych strąkach. Na sali był On ze swoją narzeczoną. Zdruzgotana wróciłam do domu. Od progu mama zapytała do czego było jej potrzebne pół butelki oliwki dla niemowląt i zaczęła się śmiać spojrzawszy na jej fryzurę. Lidka postanowiła - nigdy więcej takiej głupiej miłości.

- W gimnazjum było śmiesznie, choć łzy po zdradzie ukochanego jak najprawdziwsze. W liceum jednak znowu wpadłam. Tym razem - matematyk. Starszy od niej o 15 lat. Żonaty, z dwójką dzieci. Na dodatek kolega ojca. Wmawiała sobie kilka razy, że to chore. Nie wie dlaczego jej się podobał, bo nie jest zbyt przystojny. Kocha się zupełnie platonicznie i przeżywa swoją miłość w wyobraźni. Nigdy, poza odpowiedzią przy tablicy, nie rozmawiała z nim. - Fascynuje mnie jego tajemniczość, jego świat. Podnieca sposób w jaki otwiera książkę, zamyśla i patrzy w okno. Czasami spojrzy na mnie i mam wrażenie, że on się domyśla.

Co jest najgorsze, życzy wszystkiego najgorszego jego żonie. Gdyby chciała znalazłaby chłopaka w swoim wieku, ale oni wszyscy są tacy dziecinni i niedojrzali, nic nie wiedzą o życiu. Ona naprawdę jest zakochana w tamtym, nie chce być nieuczciwa. I marzy, że może kiedyś... Postanowiła, że musi z nim zatańczyć na studniówce, przecież wolno poprosić do walca profesora. Boi się tylko (bo w tańcu czasem się rozmawia), że zdradzi się ze swymi uczuciami. Boi się też, że on nie okaże się taki jak sobie wyobrażała i jednym słowem wszystko zepsuje.

Mój szef, moja miłość

Iza romansuje z szefem. Szef jest rozwodnikiem i ma 47 lat, Iza 26. - Nigdy nie lubiłam gówniarzy, starszy facet daje poczucie bezpieczeństwa, całe życie można być przy nim małą dziewczynką, to bardzo wygodne. Szczególnie, jeśli, tak jak wybranek Izy, jest bogaty. Wakacje spędzali na Seszelach, a zimą wybierają się na narty do Kanady. Zaczął się do niej zalecać w dwa miesiące po zatrudnieniu. Ale nie nachalnie tylko z kulturą, miała wybór, nie wyrzuciłby jej z pracy, gdyby mu odmówiła. Nie zrobiła tego, bo po pierwsze już od dawna była sama, po drugie był przystojny, a po trzecie była ciekawa jak to jest ze starszym.

Nie kochała go i nie wie czy kocha teraz, po dwóch latach. - Na pewno jestem do niego przywiązana i to coraz bardziej, gdyby odszedł byłoby mi ciężko. A może to właśnie jest prawdziwa miłość? Mieszkają oddzielnie, on nalega na wspólne mieszkanie, szczególnie po tym jak napadnięto ją gdy wracała do domu. Ale Iza nie chce się uzależniać. Chciał kupić jej samochód, ale odmówiła, podwyższył więc zarobki, tak, że auto kupiła, tylko za swoje. Nie przyjmuje drogich prezentów, ubiera się w markowych sklepach, ale za własne pieniądze. Rodzice nie akceptują jej wyboru, Jurek jest tylko o trzy lata młodszy od ojca. Koleżanki robią zgorszone miny. - Zazdroszczą mi i tyle - twierdzi Iza.

- Trzymają się tych swoich chłopaczków, którzy nic nie wiedzą o życiu. Odkąd jest z Jurkiem stała się ostra, nieprzystępna. Wydaje jej się, że wszyscy ją oceniają. Z własnej wrogości zrobiła mur. Kiedyś na przyjęciu, jeden ze znajomych Jurka powiedział: - Ale dzierlatkę sobie przyprowadziłeś. Przyznaje, że żyje w ciągłym napięciu. Z koleżankami w pracy rozmawia tylko służbowo, ale słyszy przez cienkie ścianki ich szepty.

- Jednak nie to jest najgorsze, bo ludzie w końcu do wszystkiego się przyzwyczają, najbardziej męczy mnie pytanie, czy pozycja w pracy to moja własna zasługa czy Jurka. Pracuję dużo i ciężko, naprawdę daję z siebie wszystko, ale nie wiem ile jestem warta. Poważnie myślę nad zmianą pracy, ale wtedy wyobrażam sobie, że na opuszczone przeze mnie stanowisko przychodzi śliczna dwudziestolatka. I ciągle tkwię w tym samym miejscu.

Pani od fizyki

Bywa i odwrotnie, on młodszy, ona starsza, co akurat nie było akceptowane nigdy. Radek był w III klasie liceum, kiedy przyszła praktykantka od fizyki. Na pierwszej lekcji była tak stremowana, że ciągle się jąkała. Kiedyś wyrwała go do odpowiedzi. Jak cała reszta klasy, nie był przygotowany. Zaczął pod tablicą strugać błazna, ale do klasy wszedł fizyk i zasiadł w ostatniej ławce. Stała przed nim stremowana i bała się zapytać o cokolwiek, wiedziała, że nic nie umie.

- No, proszę, proszę - zachęcał fizyk. Zadała w końcu, znów się jąkając, kilka pytań, nie odpowiedział na żadne. - Może nauczysz się na następną lekcję? - Nie, nie - zaprotestował fizyk - uczeń nie umie, uczeń dostaje dwóję. Po lekcjach Radek czekał na nią za zakrętem ulicy. Przeprosił. Zaproponowała, żeby przyszedł do niej, wytłumaczy mu temat, którego nie umiał. Zgodził się, choć z łatwością sam by sobie poradził. Została jego korepetytorką.

- Bardzo szybko oboje wiedzieliśmy, że tu nie chodzi o korepetycje, bo ja z fizyki akurat byłem zupełnie dobry. Ale aż do mojej matury, czyli w zasadzie przez dwa lata, nie wspominaliśmy o innej przyczynie spotkań. Wystarczyło, że co jakiś czas widywaliśmy się. Najważniejsze powiedzieli sobie po maturze, ciągle bardzo zdziwieni, że dzieli ich osiem lat różnicy. Oficjalnie zaczęli chodzić, gdy dostał się na studia. W miasteczku wybuchł skandal. - Taki przystojny chłopak i takie próchno - wzdychała jego babcia. Matki obojga pokłóciły się ze sobą obwiniając swe dzieci albo o uwodzenie nastolatków, albo o niedorozwój i szukanie bogatej żony.

- To było zupełnie bez sensu - wspomina Radek. - Skończyło się jak przestaliśmy przyjeżdżać do domu. Wszyscy się opamiętali i teraz może nie jest serdecznie, ale poprawnie. Pobrali się dopiero po tym jak skończył studia. Chciała mu dać czas, żeby znalazł sobie inną. Ciągle nie dowierzała, że uda im się. I teraz czasem w to nie wierzy. - Pomyśl - mówi - ty będziesz miał 30 lat, a ja będę już dobiegać czterdziestki. Radek wtedy tylko się uśmiecha, pod gęstą brodą i wąsami, które zapuścił, gdy tylko zdał maturę. Poprawia na nosie okulary. Tak wygląda poważniej.