"Grzmiał z ambony" o zasadach kolędy. "Ludzie się zbuntowali"
Święta jeszcze nie nadeszły, a w sieci już pojawiają się obawy dotyczące wizyt duszpasterskich. Do tej pory internauci debatowali nad kwotą, którą zazwyczaj wręcza się księdzu po kolędzie. Tym razem poruszono sytuacje dotyczące zachowań duchownych.
Święta Bożego Narodzenia to czas rodzinnych spotkań, tradycyjnych potraw oraz śpiewania kolęd. W niektórych parafiach już ogłoszono daty wizyt duszpasterskich, które zwyczajowo odbywają się od zakończenia świąt, aż do 2 lutego. I chociaż przyjęcie księdza jest kwestią indywidualną, to często wzbudza sporo kontrowersji.
Wierni, decydujący się na wizytę duszpasterską, zazwyczaj martwili się, ile pieniędzy wypada dać księdzu. Tym razem obawiają się, co może wydarzyć się podczas spotkania z księdzem. Okazuje się, w trakcie wizyt w domach parafian, duchowni zachowują się czasem w sposób karygodny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Ksiądz wypomniał, że nie chodzę na religię"
Jeszcze kilka lat temu przyjmowanie księdza po kolędzie było obowiązkiem wiernych. Nawet ci, którzy niespecjalnie mieli ochotę rozmawiać z duchownym, decydowali się na otworzenie mu drzwi. Obecnie sytuacja wygląda znacznie inaczej. Spadająca liczba wiernych, mniejsza liczba ślubów kościelnych i wzrost rozwodów spowodował, że księża rzadziej uczęszczają na wizyty duszpasterskie.
Wśród katolików również coraz popularniejsze staję się stwierdzenie, że "kolęda" to proces zbierania datków. W trakcie wizyt duszpasterskich dochodzi nawet do niemiłych sytuacji.
"(...) jak byłam w podstawówce, to ksiądz przyszedł po kolędzie. But w drzwi wstawił, nie było siły nie wpuścić. Usiadł, teczkę otworzył i mówi: 'Tu jest dziecko, które nie uczęszcza na religię' - wspomniała jedna z użytkowniczek portalu X.
Podobnych sytuacji jest znacznie więcej
Wywiad rodzinny i dopytywanie o brak uczestnictwa dziecka na zajęcia religii to dopiero początek. Wiele osób decydujących się na przyjęcie duchownego, nie zapomni odwiedzin księdza po kolędzie.
- Generalnie nie przejmujemy, ale trzy lata temu mój mąż z niewiadomych powodów zaprosił księdza do środka. Stałam w kuchni w bardzo domowym wydaniu, chwilę po kąpieli, robiąc tort urodzinowy dla męża na kolejny dzień. Ksiądz wszedł, wyciągnął w moją stronę dłoń i powiedział: "Całuj!". Spojrzałam na niego, nie wiedząc, czy żartuje, czy coś mu dolega - wyznała Magda w rozmowie z WP Kobieta.
Z kolei Anna, mieszkającą w Warszawie, przyznała, że pewnego razu do jej drzwi niezapowiedzianie zapukał ksiądz.
" (...) przyszedł bez zapowiedzi, więc poprosiłam go o jakiś dowód, że jest rzeczywiście księdzem. Mamy olbrzymią parafię, księża zmieniają się w niej jak w kalejdoskopie, trudno nadążyć za tym, kto tam obecnie pracuje. Byłam w domu sama i bałam się wpuścić obcego mężczyznę do mieszkania. Jak poprosiłam, żeby pokazał jakąś legitymację, to krzyknął do mnie: trochę szacunku, kobieto. No i więcej się nie widzieliśmy" - opowiedziała.
Inna przykra sytuacja spotkała mieszkankę Sosnowca. W rozmowie z Onetem opowiedziała, o zachowaniu proboszcza, który miesiąc wcześniej "grzmiał z ambony", informując, aby parafianie dobrze przygotowali się na wizyty duszpasterskie.
"Podpowiadał kilka razy, że dać 50 zł w kopercie to wstyd. Ludzie się zbuntowali, przestali go przyjmować. Ostatni raz, kiedy przyszedł do nas do domu, nie przygotowałam żadnej koperty, więc staliśmy przez chwilę w niezręcznej ciszy. Ostatecznie okazało się, że jego zdaniem ani modlitwy nie potrafimy z mężem odmówić bez błędu, ani nie jesteśmy dobrymi chrześcijanami, bo nie powiesiliśmy świętych obrazków w mieszkaniu" - wyznała Kornelia.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl