Izabela Janachowska inicjuje akcję #ShoppingForAustralia. Korwin Piotrowska: "Bardziej kretyńskiej akcji nie widziałam"
800 milionów spalonych zwierząt, rozżarzone niebo, ludzie chodzący w maskach i ogień. Wszędzie. Australia płonie, a polskie gwiazdy prześcigają się w pomysłach na jej ratowanie. Bo każdy chce pomóc. Choć łatwo też zaszkodzić.
Izabela Janachowska zapoczątkowała akcję #ShoppingForAustralia. Pomysł jest prosty. Wystarczy odnaleźć paragon za ostatnie zakupy i przelać równowartość wydanej sumy dla jednej z organizacji wspomagającej walkę z żywiołem, a następnie nominować kolejne dwie osoby do podjęcia wyzwania.
Janachowska zostawiła w drogerii 650 złotych i taką samą kwotę przelała na konto organizacji Australian Wildfire Relief Fund. Zrobiła pierwszy krok i rzuciła rękawicę swoim koleżankom: Małgorzacie Rozenek-Majdan, Małgorzacie Sosze i Natalii Siwiec. Ta pierwsza od razu zadeklarowała, że podejmuje wyzwanie i wyznaczyła datę, kiedy poinformuje o przelewie. Być może najpierw musi zrobić zakupy za odpowiednią kwotę.
Wydawać by się mogło, że każda pomoc jest dobra, jednak metody Janachowskiej budzą wątpliwości Karoliny Korwin Piotrowskiej. Dziennikarka na swoim profilu na Instagramie skrytykowała celebrytkę: "Co doprowadza do katastrofy klimatycznej? Między innymi nadmierny, rozbuchany konsumpcjonizm". Wiele osób się z nią zgodziło.
Izabela Janachowska o #ShoppingForAustralia
Izabela Janachowska w rozmowie z WP Kobieta podkreśliła, że nie zakupy są motywem jej akcji. – Wkurza mnie, gdy ludzie czytają tekst bez zrozumienia lub osoby, które podają się za dziennikarzy, typu pani Karolina Korwin Piotrowska, nie potrafią przeczytać ze zrozumieniem, zanim zaczną pluć swoim jadem – powiedziała.
Janachowska broniła swój pomysł tym, że często ludzie chcą pomagać, ale nie wiedzą, ile pieniędzy powinni przeznaczyć na pomoc. Zaznaczyła, że w jej inicjatywie chodzi o to, żeby nie zastanawiać się, czy ma być to 100 złotych, czy 100 dolarów. Ostatni rachunek może być rachunkiem za ekologiczne zakupy czy opłatę za internet. Pozostawia w tej kwestii pełną swobodę.
– Bardziej kretyńskiej akcji w życiu nie widziałam. Konsumpcjonizmem promować dobro dla Australii, kiedy wiadomo, że konsumpcjonizm jest pierwszą przyczyną zmian klimatycznych. To, że sobie kupujemy kolejne beznadziejne rzeczy, których nie potrzebujemy, to wszystko doprowadza do katastrofy klimatycznej, a paragon jest dowodem zakupu i nic tego nie zmieni – komentuje całą akcję Karolina Korwin Piotrowska w rozmowie z WP Kobieta.
Korwin Piotrowska prosi również, żeby nie robić z ludzi idiotów i analfabetów. Dziennikarka twierdzi, że jeśli ktoś chce pomóc, to wie, jak należy to zrobić. – Wystarczy wpisać Australia w Google albo #Australia na Instagramie – tłumaczy.
Janachowska nie przejmuje się jednak komentarzami i ma nadzieję, że ta reakcja przyniesie jedynie rozgłos jej inicjatywie.
– Ja zazwyczaj koncentruję się na tych pozytywnych stronach, uciekam od negatywnych emocji i hejtu, natomiast pani Korwin Piotrowska mam wrażenie, że tym żyje. Czasem potrafi polecić doskonałe filmy czy książki, ale w tym przypadku kompletnie nie zrozumiała, o co chodzi w akcji, nie przeczytała, a hejtuje. Bez sensu, bo takim zachowaniem próbuje zniszczyć bardzo fajną inicjatywę – odniosła się do wypowiedzi dziennikarki.
– Przykre jednak, że w czasach, kiedy tak dużo mówi się o mowie nienawiści i wszechogarniającym hejcie, ludzie medialni pozwalają sobie na szczucie się nawzajem w sieci – dodała.
Jak chronić Australię?
Janachowska wyznała, że kiedy była w Australii, zachwyciło ją bogactwo natury i wyjątkowość tego obszaru. Teraz macierzyństwo skłoniło ją do refleksji.
– Ja miałam takie odczucie, że to jest straszne, że za chwilę nie będę w stanie pokazać mojemu dziecku misia koala czy kangurka w ich naturalnym środowisku. Jest mi super przykro, kiedy takie rzeczy dzieją się na Ziemi. I oczywiście możemy rozmawiać o zagrożeniach wynikających z konsumpcjonizmu i o tym, że należy ograniczyć zakupy, jednak wydaje mi się, że to ani czas, ani miejsce na takie rozważania. Nie uciekniemy od robienia zakupów: żywość, ubrania, środki czystości musimy kupić, bo nie mamy możliwości ich samodzielnie wyprodukować. Teraz wszystkie ręce na pokład, ratujmy, co się da – nawołuje celebrytka.
Przedstawicielka organizacji WWF Aleksandra Świetlik jest innego zdania. To właśnie najwyższy czas, żeby rozmawiać o zagrożeniach wynikających z konsumpcjonizmu. – Jedną z przyczyn tragicznych rozmiarów ostatnich pożarów w Amazonii czy trwających pożarów w Australii jest postępująca zmiana klimatu, do której przyczyniamy się my jako ludzie, także w Polsce – mówi.
Zobacz także: Izabela Janachowska rzuciła wyzwanie Małgorzacie Rozenek-Majdan. Zrobiła to dla Australii
Według ekspertki pomoc powinna koncentrować się przede wszystkim na mniejszej konsumpcji i mniejsze eksploatacji Ziemi. Zwraca uwagę również na to, że powinniśmy żądać od polityków skutecznych działań w walce ze zmianą klimatu.
– Rozumiemy dobre intencje akcji pani Izabeli Janachowskiej, jednak wiąże się ona bezpośrednio z konsumpcją, którą powinniśmy starać się ograniczać. To powinno być trochę odwrotnie, że im mniejsza ta konsumpcja, im mniejszy ten rachunek, tym lepiej. Im więcej kupujemy, więcej zużywamy plastiku, wody, prądu, również transport przy zakupach przez internet dodatkowo przyczynia się do zwiększonej emisji CO2, a tym samym eksploatacji planety. My jako WWF rekomendujemy te zakupy ograniczyć tak mocno, jak to możliwe – podsumowała Aleksandra Świetlik.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl