Jak panna młoda. Komunia w wersji de luxe
Suknie od projektantów, ciągnące się treny i fryzury przygotowywane przez znanych stylistów. Komunie zaczynają przypominać małe wesela. "Córka zażyczyła sobie sukni za 1,8 tys. zł. To był początek wydatków" - stwierdza w rozmowie z Wirtualną Polską jedna z mam. Gdzie jest granica tego komunijnego szaleństwa?
Czerwony dywan, dorożka lub droga limuzyna, a do tego ogromna suknia z ciągnącym się po ziemi trenem. Do tego odpowiednie dodatki, takie jak błyszcząca korona i rękawiczki, mocny makijaż i niebanalne upięcie. W Wlk. Brytanii i Irlandii komunie zaczynają przypominać przygotowania do dziecięcych wyborów miss. Mamy prześcigają się w strojach, fryzurach i makijażach swoich kilkuletnich córek. Wizyta u makijażystki i kosmetyczki to dla wielu z nich już komunijny standard. "To zdecydowanie przesada" - komentują internauci.
Komunia czy wybory miss?
Zjawiskowe wejście, ogromna sukienka z welonem i błyszcząca korona - niektóre z dziewczynek wyglądają jak miniaturowe wersje panien młodych.
Na jednym z wideo z komunijnych przygotowań widzimy przemianę kilkulatki w dziewczynkę z amerykańskich konkursów piękności. W oczy rzuca się nie tylko ogromna, ciągnąca się po ziemi suknia, ale też dodający jej lat makijaż i fryzura, utrwalona sporą warstwą lakieru.
Na filmiku wizażystki @tashakeemy_makeup kilkulatka ma na sobie komunijny, jedwabny szlafroczek kojarzący się z wieczorem panieńskim. Do tego mocno wykonturowane policzki, sztuczne rzęsy, wyrysowane brwi i wysoko uniesione włosy. Na jej głowie leży połyskująca, srebrna korona. Sukienka mocno odsłania dekolt i ramiona.
"Zdecydowanie za dużo. Biedna dziewczynka" - czytamy w komentarzach. "Zrobiłam dokładnie to, co chciała mama. Nie moja wina, że zażyczyła sobie tak mocny makijaż. Chciała, by jej córka wyglądała jak księżniczka" - odpowiedziała wizażystka.
Prym w kwestii "luksusowych komunii" wiedzie irlandzki sklep odzieżowy. Jego właścicielki do sukienki proponują takie dodatki jak berło czy korona. Na TikToku publikują zdjęcia i filmiki dziewczynek w ogromnych, balowych sukniach. Mimo głosów krytyki wciąż wiele mam zachwyca się bogato zdobionymi kreacjami.
Równie spektakularna jest cena. Za taką sukienkę trzeba zapłacić od 300 do nawet 1,5 tys. euro, czyli 7 tys. zł. Do tego dochodzą koszty uroczystej sali w pałacu, wymyślnych atrakcji, a nawet dorożki czy limuzyny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Córka chciała być księżniczką"
Czy ten trend przyszedł też do Polski? Aby się o tym przekonać, wchodzę na grupę, na której można kupić używane stroje komunijne. Większość kosztuje między 300 a 500 zł. Nagle moim oczom ukazuje się sukienka za 1,8 tys. zł. Oryginalnie była na pewno dużo droższa, bo to cena za kreację z drugiej ręki.
Ogłoszenie brzmi następująco: "Sprzedam prześliczną sukienkę komunijną zaprojektowaną przez młodą, zdolną projektantkę ubierającą gwiazdy kina i estrady. Do kompletu torebeczka. Cena 1,8 tys. zł do niewielkiej negocjacji".
Sama sukienka jest raczej skromna, w stylu boho. Ma delikatne kropeczki i długie rękawki z koronki. Cena sprawia jednak, że oferta wywołuje lekkie poruszenie. "Cena jak za suknię ślubną" - komentuje jedna z mam. "Nie twierdzę, że nie" - odpowiada właścicielka.
"Czemu jest taka droga?" - dopytuje kolejna. "Sukienka pochodzi od projektantki Oksany Pastuszki, która szyje ubrania dla Steczkowskiej, Siwiec, dziewczyn biorących udział w konkursach na miss i innych znanych osób" - wyjaśnia mama.
Następnie wchodzę na popularny serwis ogłoszeniowy. Ustawiam filtry tak, aby wyświetlały mi się tylko sukienki za minimum 800 zł. Znajduje aż 25 takich propozycji. Pierwsza rzuca mi się w oczy sukienka z rozkloszowanym, tiulowym dołem za 890 zł. To cena za kreację z drugiej ręki, więc nowa na pewno musiała kosztować dużo więcej.
"Sukienka komunijna szyta przez projektanta, a więc jedyna i niepowtarzalna. Dół składa się z podszewki i trzech warstw tiulu! Dodatkowo halka na kole składa się z podszewki i tiulu. Dziecko wygląda jak panna młoda!". Cena w salonie to 1,8 tys. zł, używana wystawiona jest za 890 zł" - czytamy w ogłoszeniu.
Wykręcam widoczny w ofercie numer. Odbiera mama. Chętnie odpowiada na moje pytania. - Córka zapragnęła wyglądać jak księżniczka. To było takie małe wesele - tłumaczy, a następnie dodaje: - W ogóle cała komunia była z pompą. Odbywała się w pałacu we Lwówku Śląskim. Nie szczędziliśmy na tort, personalizowane zaproszenia i prywatnego fotografa. Uroczystość była bardzo "pieniężna", ale goście też byli hojni, więc wszystko się zwróciło - przyznaje.
- To pierwsza tak duża uroczystość mojej córki. Nie wiadomo, kiedy będzie następna okazja, czy będzie miała wesele, czy też nie. Czuła się wtedy wyjątkowo. Zebrała same komplementy. Gdy pierwszy raz zobaczył ją tata, polały się łzy. Był bardzo wzruszony. To były piękne chwile - opowiada.
"Zawsze szukam czegoś innego"
Szukam dalej i natrafiam na sukienkę hiszpańskiej marki Ruyfe w kolorze śmietankowym za 1,3 tys. zł. Jest delikatna, w stylu boho. Zamiast warstw tiulu posiada koronkę, a na pasku doszyto różę. W ogłoszeniu czytamy, że została kupiona w Jerez de la Frontera na południu Hiszpanii.
- Zawsze szukam czegoś innego, nieoczywistego - tłumaczy mama dziewczynki. - Córka jest artystyczną duszą. Chciałam znaleźć coś, co będzie do niej pasowało. Akurat przed komunią pojechałyśmy na wycieczkę do Hiszpanii. Poszłyśmy do sklepu i zakochałyśmy się w tym modelu - opowiada.
Za sukienkę zapłaciła 600 euro: - Nasi znajomi w Hiszpanii pytali, czy nie przesadzam. Ale to wyjątkowy dzień. Dzieci bardzo się stresują i chcą się czuć wyjątkowo. Córka wyglądała magicznie. Jest oryginalna, wyróżnia się. Zwracała na siebie uwagę i zebrała dużo komplementów.
Zadbano również o odpowiednią oprawę. - Wszystko było bardzo uroczyste, spotkaliśmy się w eleganckiej restauracji, był nawet magik dla dzieci - podsumowuje.
Sprawdzam stronę hiszpańskiego producenta. Ceny sukienek wahają się od 300 do ponad 800 euro.
Większość rodziców nie wydaje jednak na komunijny strój więcej niż 300 zł. W niektórych miejscach o stroju decyduje Kościół. - U nas w parafii obowiązują alby. Jest zakaz torebeczek i rękawiczek, bo siostra zakonna mówiła, że dziewczynki zamiast wsłuchiwać się w mszę, to bawiły się torebkami albo rękawiczki sobie pokazywały - - mówi jedna z mam.
- U nas jest skromnie. Nie ma rewii mody - komentuje inna. - Moja córka wyglądała pięknie w sukience za 200 zł i też czuła się wyjątkowo. To nie czas na przepych. Skromna, biała sukienka. Kościół to nie miejsce na pióra, cekiny czy świecidełka - kwituje.
Czytaj także: Komunijne szaleństwo trwa w najlepsze
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!