GwiazdyJak wyleczyć się ze starego związku?

Jak wyleczyć się ze starego związku?

Wszystko runęło, nie ma już na co liczyć. Ona wyprowadziła się z dzieckiem. On zakomunikował, że ma dość takiego związku bez miłości i odszedł. Albo też oboje stwierdzają, że coś się wypaliło i dalsze życie razem już sensu nie ma, więc trzeba się rozstać.

Jak wyleczyć się ze starego związku?
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

30.11.2011 | aktual.: 22.12.2011 16:39

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wszystko runęło, nie ma już na co liczyć. Ona wyprowadziła się z dzieckiem. On zakomunikował, że ma dość takiego związku bez miłości i odszedł. Albo też oboje stwierdzają, że coś się wypaliło i dalsze życie razem już sensu nie ma, więc trzeba się rozstać.

W sytuacji rozstania uruchamia się cała lawina potrzeb, które w tej konkretnej relacji nie były zaspokojone: troski, czułości, wsparcia, akceptacji, docenienia, uznania, szacunku, bliskości, współpracy, empatii, czułości itd. Tego typu „głody”, potęgujące się nieraz latami, domagają się zaspokojenia w sposób coraz bardziej wyraźny. Nic więc nic dziwnego, że niemal po omacku szukamy strategii, które pomogą nam je zrealizować. Jedną z nich jest szybkie angażowanie się w nową bliską relację, gdy jeszcze nie zakończyliśmy w sobie tego związku, w którym byliśmy do niedawna.

Emocjonalnie lgniemy do kolejnego partnera, mając niejednokrotnie nadzieję, że sprawi on cud i uleczy nasze zranienia. Przez pewien czas na pewno udaje się uciec od przeszłości. Faza zakochania dostarcza wielu wygodnych, przyjemnych, napędzających uczuć, że nie ma podstaw do tego, aby zajmować się zakopanymi na dnie serca bólami i starymi zadrami. Co nie oznacza, że ich nie ma, że one nie wrócą i nie odezwą się w sytuacjach, w których zachowanie czy słowa nowego partnera uruchomią dawne doświadczenia i reakcje emocjonalne związane z nimi.

Wchodząc w nowe związki, zanim jeszcze przeżyjemy żałobę po stracie związaną z rozstaniem z poprzednim partnerem, próbujemy wytłumić i zaleczyć to, co w sposób uciążliwy doskwiera i boli. Jakbyśmy nie chcieli widzieć tego, że sytuacja rozpadu związku, w którym pokładaliśmy nadzieję, który wspólnie tworzyliśmy i budowaliśmy, nie jest łatwa, i to dla każdego z partnerów.

To trudne przeżycie, zarówno gdy pary rozstają się podejmując wspólnie tę decyzję, jak też gdy jedna osoba jest inicjatorem rozstania, a druga nie zgadza się z tym, że jest to jedyne rozwiązanie kryzysu w związku. Rozwód pociąga za sobą stres porównywalny do tego, jaki odczuwa się po śmierci małżonka. Jest to w każdym przypadku przeżywanie straty, z którą wiążą się bardzo silne, niewygodne i uciążliwe emocje. Nie da się wobec takich okoliczności nie czuć smutku, żalu, rozdarcia, rozpaczy, złości, bezradności, bezsilności, zniechęcenia, bólu i wielu innych uczuć związanych z pogrzebaniem naszych marzeń, nadziei, oczekiwań.

Wychowani w modelu zaprzeczania uczuciom (nie płacz, nic takiego się nie stało, inni mają gorzej, tego kwiatu do pół światu, znajdziesz sobie kogoś innego itd.), w sytuacji rozstania mamy tendencje do uciekania od siebie, od tego, co pojawia się w nas jako trudne. Jeśli to w sobie tłumimy, udajemy, że jesteśmy silni i dajemy sobie radę, wypierając to, co odczuwamy, tym bardziej tkwimy w przeszłości i trudno nam uwolnić się od obciążeń z nią związanych.

Często właśnie w takim stanie zaprzeczenia sobie, rzucamy się euforycznie w ramiona kolejnej osoby uciekając od siebie i jednocześnie licząc na to, że to samoistnie uzdrowi nasze stare zadry.

Gdy wchodzimy w nową bliską relację, chcemy zacząć od nowa, być „czystą kartą”, bez zranień, blizn, złych wspomnień. Jednak to, że nie dajemy sobie prawa ani czasu do odbycia żałoby po stracie partnera, odbija się potem na naszym nowym związku – wybuchamy nieadekwatnymi do sytuacji pretensjami, krytyką, oskarżamy i obwiniamy. Narzucamy też często nasze racje, wynikające z wniosków wyciągniętych z poprzedniej relacji. Żądamy wręcz, aby partner dopasował się koncepcji, która nam zapewnia bezpieczeństwo i eliminuje (z naszej perspektywy) trudności, które mieliśmy w poprzednich związkach.

Co więc robić, aby tej kolejnej osoby, która pojawia się w naszym życiu, nie traktować przedmiotowo, zobaczyć ją jako jedyną i niepowtarzalną, dostrzegać jej perspektywę, wartości, potrzeby i uwzględniać je w budowaniu związku? Rozmawiać. Rozmawiać. Rozmawiać. Nie udawać, że nie mamy żadnej miłosnej przeszłości, że nie odzywają się w nas lata przeżyte z kimś, że nic nie przecierpieliśmy. Jeśli widzimy, że przeszłość kładzie cień na to, czego teraz doświadczamy, warto mówić o tym wprost.

Gdy doskwiera nam ból odrzucenia, braku kontaktu i więzi, dobrze od razu to sygnalizować, mówiąc np. „W tym tygodniu trzeci wieczór spędziłeś w pracy. Jestem pełna lęku, smutna i zmartwiona. Tak bardzo potrzebuję bliskości, kontaktu z tobą i rozmowy. Widzę, jak bardzo takie sytuacje kojarzą mi się z przeszłością, ze zdradami mojego byłego męża. Chcę budować ten związek z tobą inaczej, chcę aby to już nie wracało. Proszę, pomóż mi w tym”. To jest konkretna informacja, dzięki której partner może lepiej zrozumieć reakcje ukochanej kobiety, poznać ich przyczyny, usłyszeć, że związek z nim, jego wsparcie i zrozumienie jest dla niej ważne. Dzięki takiej świadomości i szczerości swojej partnerki zyskuje on możliwość odniesienia się z empatią do tego, co jest dla niej trudne i bolesne.

Alicja Krata – mediator; trener, coach; prezes Zarządu Fundacji Mediare: Dialog-Mediacja-Prawo; założycielka Szkoły Miłości, w ramach której prowadzi treningi indywidualne oraz warsztaty dla osób i par, które chcą budować dobre relacje, dialog i współpracę, tworzyć szczęśliwe związki.

(akr/bb)

Więcej na temat związków:

rozstaniewspomnieniaalicja krata
Komentarze (12)