Blisko ludziJej mąż za piątkę trafioną w totolotka kupił sobie nowy smartfon. Nie pomyślał, by podzielić się z żoną

Jej mąż za piątkę trafioną w totolotka kupił sobie nowy smartfon. Nie pomyślał, by podzielić się z żoną

Anecie nie przeszkadzało, że jej mąż regularnie gra w Lotto, ale kiedy trafił piątkę i 3,5 tys. zł wydał na siebie, pojawił się zgrzyt. Mąż Moniki też zaczynał od totolotka. Aż się uzależnił.

Hobbystycznie granie w gry liczbowe może przerodzić się w uzależnienie
Hobbystycznie granie w gry liczbowe może przerodzić się w uzależnienie
Źródło zdjęć: © Getty Images

Że Maciek lubi grać w totolotka, Aneta wiedziała od początku. Kiedyś grał dwa razy w tygodniu, później już trzy. Miał swoje liczby, opracowywał własne systemy, dużo czytał na ten temat w internecie, udzielał się na forach dyskusyjnych dla graczy. – Maciek ma głowę do liczb. Widziałam, że granie sprawia mu frajdę, nie wtrącałam się – opowiada Aneta. – Trójki trafiał dość często, parę razy skreślił czwórkę. Ale się wtedy cieszył. Za wygrane pieniądze grał dalej.

Aneta i Maciek są trzy lata po ślubie. On utrzymuje rodzinę. Ona nie pracuje, zajmuje się półtorarocznym dzieckiem, które wymaga rehabilitacji. Nie mają rozdzielności majątkowej. Rehabilitacja synka pochłania sporo pieniędzy. Do tego Aneta i Maciek mają mieszkanie na kredyt.

– Ostatnio miała miejsce sytuacja, która zmieniła moje spojrzenie na całą sprawę – mówi Aneta. – Maciek trafił piątkę. Wiadomo, trochę niedosyt, jak sobie człowiek uświadomi, że do pełni szczęścia zabrało jednej liczby… Ale za piątkę jest 3,5 tys. zł, więc wcale niemało. Ucieszyłam się, bo pieniędzy nie mamy w nadmiarze. Łazienka niewykończona, do tego rehabilitacja synka. Każdy dodatkowy grosz zawsze się przydaje – nie kryje Aneta.

Nietrudno wyobrazić sobie jej zdumienie i rozczarowanie, kiedy tego samego dnia Maciek pojechał do sklepu i wrócił… z nowym smartfonem. – Zrobiło mi się przykro, że tego ze mną nie uzgodnił. Rozumiem, że to on łoży na rodzinę, a granie to jego hobby, jednak myślę, że powinien chociaż ze mną o tej wygranej porozmawiać – twierdzi kobieta.

Czy powinien?

Adwokat Natalia Borysewicz z Centrum Praw Kobiet tłumaczy, że wygrana w totolotka, z punktu widzenia prawa, traktowana jest podobnie jak wygrana w kasynie. – Tego typu "dochody", o ile nie wynikają z osobistych osiągnięć, np. artystycznych, sportowych czy naukowych, a para nie ma rozdzielności majątkowej, stanowią majątek wspólny. Również rzeczy kupione za wygrane pieniądze wchodzą do majątku wspólnego, nawet jeśli na umowie znajduje się nazwisko tylko jednej osoby, np. męża.

Natalia Borysewicz dodaje, że jeśli osoba grająca notoryczne nie mówi żonie (lub mężowi) o wygranych i samodzielnie decyduje o tym, na co przeznaczyć wygrane pieniądze, może być to uznane przez sąd za przyczynę rozkładu pożycia małżeńskiego.

Co natomiast w sytuacji, w której grająca osoba jest jedynym żywicielem rodziny i wychodzi z założenia, że skoro zarabia, to ma prawo grać? – Nie jest prawdą, że jeśli tylko ja w małżeństwie zarabiam, to pieniądze są moje – zaznacza adwokat. – Jeśli nie ma rozdzielności majątkowej, to zarobki – jednej osoby bądź dwóch – wchodzą do majątku wspólnego. To kwestia ustaleń, że np. ja pracuję, a ty zajmujesz się domem, dzieckiem i w ten sposób dokładasz się do majątku wspólnego. Obie strony mają wtedy co do zasady 50 proc. praw do majątku wspólnego.

Wszystko może stać się nałogiem

Jest jeszcze druga strona medalu. Pozornie niewinne granie w gry liczbowe może rozwinąć się w uzależnienie. Bo jak mówi psychoterapeuta Kuba Kielczyk z Pracowni Psychorozwoju Kielczyk, każda czynność może stać się nałogiem. – O byciu uzależnionym nie decyduje częstotliwość wykonywania danej czynności czy zażywania jakiejś substancji – choć większa częstotliwość temu sprzyja – a funkcja, jaką ta rzecz pełni w naszym życiu, po co jest wykonywana i czy potrafimy z niej zrezygnować – wyjaśnia ekspert.

Monika dobrze wie, w czym rzecz. W sidła uzależnienia od gier liczbowych wpadł jej mąż. W Lotto grał jego ojciec, wujkowie, bracia. – Cieszyli się, jak wygrali trójkę, ale ile po drodze przepuścili kasy, tego nie zliczy nikt – mówi Monika.

Jej mąż, Łukasz, też grał – początkowo sporadycznie. Z czasem jednak sytuacja zaczęła wymykać mu się spod kontroli. Najpierw przez Eurojackpot, potem przez możliwość grania on-line. – Grał niemal bez przerwy – relacjonuje Monika. – Zaczął zapominać o ważnych sprawach, nie dotrzymywał obietnic, twierdząc, że mu "uleciało z głowy". Zrobił się rozkojarzony i ciągle chodził zdenerwowany.

Psychoterapeuta Kuba Kielczyk tłumaczy, że hobbystyczne granie staje się groźnym nałogiem, kiedy zaczyna pełnić pewną funkcję, a ta funkcja staje się ważniejsza niż rodzina, praca, jedzenie, spanie, odpoczynek, kwestie finansowe itp.

– Przedkładamy wtedy realizację działania związanego z uzależnieniem nad inne sprawy. W końcu zostajemy bez pieniędzy, bo pochłonęły je wydatki na uzależnienie. Stajemy się niewolnikiem obiektu uzależnienia, przestaje nam zależeć na wszystkim innym i całe nasze życie skupia się na zapewnianiu sobie rzeczy, która jest nałogiem. A kiedy tego obiektu nie ma, rośnie frustracja. Tęsknota za nałogową czynnością zaczyna manifestować się jako złość czy nawet agresja, szczególnie wobec osób, które chcą uniemożliwić nam powrót do nałogowej czynności – wyjaśnia Kielczyk.

Powiedzieć STOP

Aneta przyznaje, że od sytuacji z wygraną piątką w Lotto zaczęła inaczej patrzeć na Maćka. Martwi się, czy jej mąż nie uzależnił się od grania.

Łukasz horror związany z uzależnieniem od gier ma już za sobą. – W porę zareagowałam, bo zmienne nastroje Łukasza terroryzowały całe otoczenie, a mnie jako najbliższą mu osobę przede wszystkim. No i na gry wydawał krocie – relacjonuje Monika, dodając, że nie obyło się bez pomocy terapeuty.

– Gdy ktoś wpada w nałóg, jego uzależnieniem zaczyna żyć cała rodzina – mówi Kuba Kielczyk. – Nawet jeśli jest przeciwna, to zostaje wciągnięta w tę "grę" i jest na tej czynności skupiona – lub na minimalizowaniu jej skutków. Bliscy zaczynają być współuzależnieni; życie rodziny podporządkowane jest uzależnionemu i jego nastrojom, a często także jego manipulacjom czy zastraszaniu – dodaje psychoterapeuta.

Co robić, gdy sytuacja stanie się groźna? Zdaniem Kuby Kielczyka chodzi o to, by w porę powiedzieć STOP: "Nie godzę się na to, nie godzę się, że wydajesz tyle naszych pieniędzy na gry, że nie masz dla mnie czasu, bo musisz iść zagrać i nie myślisz o niczym innym".

– Ale odpowiedzialność za wyjście z uzależnienia leży po stronie osoby uzależnionej – zaznacza psychoterapeuta, dodając, że im mocniejsze STOP i im bardziej rodzina o siebie zadba, tym bardziej uzależniony ma możliwość zobaczenia, co traci i co może stracić całkowicie, np. bliskich, dom, pieniądze.

Jeśli uzależniony partner marnotrawi pieniądze wchodzące do majątku wspólnego – np. wspólne zarobki – a zwłaszcza jeśli przez nałóg grania wpada w długi, zdaniem adwokat Natalii Borysewicz warto rozważyć wniesienie pozwu do sądu o rozdzielność majątkową, nawet z mocą wsteczną. A jeśli kobieta nie zarabia? – Wtedy działamy dwutorowo, łącząc rozdzielność majątkową i składając pozew alimentacyjny celem zaspokojenia potrzeb rodziny. Sąd może zdecydować o przesyłaniu np. części zarobków uzależnionego partnera na konto partnerki – tłumaczy Borysewicz.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (386)