Jest pilotką samolotów pasażerskich. "Zachęcam kobiety do tego, aby przełamały brak wiary w siebie"
Początkowo zafascynowała ją praca kontrolera ruchu lotniczego. Kiedy jednak znalazła się w szkole w Dęblinie, gdzie poznała bliżej całe środowisko lotnicze - wiedziała, że zrobi wszystko, by zasiąść za sterami samolotu. Kobieta i lotnictwo idą w parze? Choć pilotek jest niewiele, świetnie sprawdzają się w swoim fachu, co potwierdza rozmówczyni WP Kobieta, Gabriela Ścigaj, oficer lotnictwa cywilnego.
17.02.2022 | aktual.: 17.02.2022 15:58
Zuzanna Sierzputowska, WP Kobieta: Jak zaczęła się twoja podniebna pasja? Od spottingu, obserwowaniu lotów na radarach czy może podczas pierwszego lotu jako pasażer?
Gabriela Ścigaj: Jak na pilota, dosyć nietypowo! Ta iskierka u mnie zawsze gdzieś była, bardzo chciałam latać, ale nie wierzyłam, że to można osiągnąć. Dlatego też z początku nie myślałam zawodowo o lotnictwie. Zastanawiałam się, co mogę robić, aby nie spędzać codziennie kilku godzin za biurkiem. Kiedy trafiłam do szkoły w Dęblinie, moim pierwszym wyborem nie było lotnictwo, tylko nawigacja. Potem, jak już poznałam całe środowisko lotnicze, zakochałam się w nim. Zrobiłam kurs szybowcowy, także na początku były to maszyny bez silnika. Później zostałam też nieco nakierowana przez osoby, które poznałam już w trakcie studiów.
Bliscy przyjęli wiadomość o takim wyborze kariery ze spokojem?
Nie mam w rodzinie nikogo, kto był w jakiś sposób związany z lotnictwem. Dlatego też nikt nie rozumiał jeszcze tej decyzji. Dziadkowie mieli wiele obaw. Babcia do dziś, kiedy ogląda pogodę, dzwoni do mnie i mówi, w którym kierunku mam nie lecieć. Rodzice mi kibicowali, sam pomysł bardzo im się spodobał.
Zawód pilota kojarzy się z bardziej męskim zajęciem - czy rzeczywiście tak jest? Lotnictwo dalej jest zdominowane przez mężczyzn?
Od czasów studiów było to dla mnie naturalne, że rzeczywiście w tej branży więcej jest mężczyzn. Zawsze miałam jednak łatwość odnajdywania się w takim towarzystwie. Nigdy mi to bardzo nie przeszkadzało, ponieważ nie znałam też innych możliwości. Cały czas w tej specjalizacji jest bardzo mało kobiet. Pilotki zawodowe, które pracują w liniach lotniczych, stanowią około siedmiu procent pracowników.
Strasznie mało!
Liczba ta pomału rośnie. Mam nadzieję, że te wzrosty się utrzymają. Sama zachęcam kobiety do tego, aby przełamały strach, a w zasadzie brak wiary w siebie. Wiele nie wierzy w to, że mogłoby sobie poradzić w takim zawodzie. Osobiście znam dużo pilotek, bardzo kompetentnych i uzdolnionych. Wśród nich znajdują się osoby ze stopniem kapitana, czyli osoby decyzyjnej w trakcie lotu.
Jak czujesz się w takim męskim zespole?
W firmie mamy tylko cztery kobiety na 80-90 pilotów. Już w liniach lotniczych nie odczuwa się żadnej różnicy. Mężczyźni raczej nam nie umniejszają. Nie możemy wątpić w swoje kompetencje. Musimy na sobie polegać. Płeć tu nie ma znaczenia. Z kolei jeszcze na etapie szkolenia zdarzały się prztyczki. Pamiętam, że usłyszałam kiedyś: "Ty to sobie co najwyżej na miotle możesz polatać". Były to w dodatku słowa instruktora, który mnie nie szkolił, więc nawet nie wiedział, na jakim poziomie są moje umiejętności. Sama jednak jestem taką osobą, którą ciężko wyprowadzić z równowagi. Niektórzy mają bardzo płytkie żarty. Kiedy słyszałam niekoniecznie przyjemne komentarze, starałam się je przyjmować z uśmiechem na twarzy i nie zrażałam się.
Odnoszę wrażenie, że to właśnie mężczyźni gorzej znoszą krytykę…
Tak, masz rację! Czasem po prostu trzeba uważać na to co się mówi, bo można łatwo urazić męską dumę.
A czy podczas lotu zdarzyło ci się zauważyć błąd kolegi lub też mieć rację przy obstawianiu pewnej ważnej decyzji?
Tak, zdarzają się takie sytuacje, nie umniejszając jednak drugiemu pilotowi. Właśnie w takich momentach całą sztuką jest dopełnianie się w kabinie. Uświadomienie sobie, że po to mamy drugiego pilota, żeby móc zebrać jak najwięcej informacji i obstawić przy najlepszej decyzji. Bardzo mnie cieszy, kiedy widzę, że kapitanowie, którzy są starsi, nabierają tej świadomości, że to nie jest ważne, czyją decyzję podejmiemy. Jeżeli starszy kapitan pyta się o to, czy coś zauważam, zawsze mówię o tym głośno. Nie chodzi w takich sytuacjach, aby wytknąć komuś błąd, tylko o to, by ten błąd skorygować i zadbać o bezpieczeństwo pasażerów.
Zobacz też: Ewa Furgał jest dziewczyną w spektrum. "Wiele dziewczynek zostało przegapionych przez diagnostów"
Byłam kiedyś świadkiem sytuacji, w której starsza pani stwierdziła, że nie poleci z kobietą za sterami samolotu, ponieważ nie czuje się bezpiecznie. Zdarzają ci się uciążliwi pasażerowie?
Osobiście mi się nic takiego nie przytrafiło. Wręcz przeciwnie! Podczas jednego lotu, kiedy miałam międzylądowanie i musiałam wysiąść z kabiny, zobaczyli mnie pasażerowie. Zapytali się, czy mogą sobie ze mną zrobić zdjęcie, kobietą-pilotem. Oczywiście zgodziłam się, uznałam to za miły gest. Z pewnymi mniej przyjemnymi sytuacjami spotkałam się na TikToku, gdzie czasem publikuję materiały związane z lotnictwem. Komentarze są przeróżne. Dla przykładu trafiały się takie: "Kobieta? Ja bym nigdy nie wsiadł!", "Gdybym wiedział, że to kobieta pilotuje…". Zawsze wtedy reaguję. Każdy ma pewne swoje przekonania. Może zależy to od poziomu inteligencji emocjonalnej? Ja w to nie wnikam, ale przykro, że faktycznie słyszy się o takich przypadkach.
Samolot to ogromna maszyna. Jakie emocje towarzyszą ci podczas siedzenia za sterami?
Pamiętam, że te emocje ewoluowały na przestrzeni lat i odbytych szkoleń. Jednak do tej pory towarzyszy mi ekscytacja przed odbiciem się od ziemi. Już w trakcie lotu towarzyszy mi spokój. Lubię moment, kiedy jesteśmy na przelocie, telefon jest wyłączony i człowiek może sobie odpocząć, obejrzeć widoki za oknem i skupić się na zadaniu. Towarzyszy mi również poczucie satysfakcji. Gdzieś tam od samego początku marzyłam o tym, żeby pracować jako pilot i w zasadzie za każdym razem podczas lotu uświadamiam sobie, że spełniłam moje największe marzenie.
Co jest dla ciebie największym wyzwaniem?
Każdy pojedynczy lot to wyzwanie. Do każdego trzeba się odpowiednio przygotować. Nigdy te loty nie są takie same, bo zawsze są kształtowane przez różne czynniki. Ogólnie uważam, że branża lotnicza jest pełna wyzwań i trzeba się cały czas dokształcać. Mamy bardzo dużo szkoleń. Co pół roku musimy również zdać testy na symulatorach. To nie jest tak, że zostaliśmy pilotami, wsiadamy w samolot i sobie latamy.
Co w takim razie sprawia ci najwięcej przyjemności?
Przede wszystkim to, że faktycznie latamy w różne miejsca Europy. Często jest też tak, że mamy szansę pozwiedzać różne jej zakątki. Mamy na przykład dwa, trzy dni do kolejnego lotu i czas wolny. W tamtym roku miałam pięć takich dni na Sardynii w lutym. Zamiast polskiego zimna i temperatury na minusie, zwiedzałam całą wyspę przy 19 stopniach. Z pewnością to jest duży plus tej pracy.
Twoje największe lotnicze marzenie?
Na pewno kiedyś w przyszłości chciałabym zostać kapitanem, do tego jest jednak potrzeba dużo więcej doświadczenia i umiejętności. Chciałabym też kiedyś zobaczyć zorzę polarną z lotu. Ostatnio podczas jednego z moich nocnych lotów była przewidywana i widzieliśmy lekką łunę, ale to jeszcze nie było to! Dlatego też marzę o locie na północ Europy, aby zobaczyć taką stuprocentową zorzę z pokładu.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl