Uroda"Jestem płaska jak najnowszy smartfon". Polki i operacje plastyczne

"Jestem płaska jak najnowszy smartfon". Polki i operacje plastyczne

"Jestem płaska jak najnowszy smartfon". Polki i operacje plastyczne
Źródło zdjęć: © 123RF
Marianna FijewskaKatarzyna Chudzik
01.07.2018 11:28, aktualizacja: 01.07.2018 12:21

- Dziewczyna powiedziała mi, że wygląda jak "najnowszy smartfon". Zapytałam, dlaczego. Usłyszałam śmiech i odpowiedź: "Bo jestem taka płaska". Ale to był śmiech przez łzy – opowiada blogerka zajmująca się operacjami plastycznymi. Tłumaczy, czym jest "g-shot" i jakich operacji Polki wstydzą się najbardziej.

Marianna Fijewska, Wirtualna Polska: Jakie kobiety decydują się na operacje plastyczne? *
*
Małgorzata Maksjan, autorka bloga "Blog chirurgicznie precyzyjny":
Kobiety na tyle zaznajomione i obłaskawione ze swoimi kompleksami, że zdecydowały się na to, by swoje ciało ulepszyć. Operacjom poddają się kobiety w każdym wieku. Kobiety po 60-tym roku życia także się operują, ale bardzo rzadko w Polsce. Zagraniczne pacjentki są znacznie odważniejsze i mają większą świadomość swojego ciała.

Na jakie zabiegi medycyny estetycznej Polki decydują się najczęściej?
W chirurgii plastycznej na powiększanie piersi i korektę nosa – te zabiegi już od lat zajmują na zmianę pierwsze i drugie miejsce w procentowej skali zabiegów chirurgii plastycznej w Polsce. Dodam tylko, że wbrew obiegowej opinii nie ma czegoś takiego jak moda na sztuczność. Kobiety nie dążą, a lekarze nie doradzają tego, żeby piersi były przerysowane w stosunku do sylwetki. Wręcz przeciwnie. Jeśli miałabym powiedzieć o jakimś trendzie, powiedziałabym raczej, że panuje moda na naturalność.

Medycyna estetyczna, to przede wszystkim zabiegi z użyciem toksyny botulinowej, osocza bogatopłytkowego i kwasu hialuronowego w dużym spektrum: od korekty zmarszczek do powiększania ust i modelowania poszczególnych partii twarzy. Nie sposób nie wspomnieć też o laseroterapii, która cieszy się coraz większym zainteresowaniem, a daje wiele możliwości. Znów: od leczenia chrapania do niechirurgicznego liftu twarzy.

*Ale przecież łatwo odróżnić piersi naturalne od tzw. "zrobionych". Ta naturalność o której mówisz polega wyłącznie na tym, że nie są one gigantycznych rozmiarów. *
Wprawne oko zawsze zobaczy ingerencję chirurgiczną, ale znam wiele pacjentek, u których ingerencji dopatrzeć się trudno. A była. Oczywiście, implant będzie zawsze różnił się od piersi naturalnych, choćby poprzez możliwą do osiągnięcia symetrię i uniesienie (pacjentki czasem nazywają to efektem push-up bez biustonosza)
. Trudno też sądzić, że najbliższe otoczenie nie zauważy zmiany wielkości biustu, jeśli z A miseczka zmienia się na D. Tyle różnic. Ale piersi po augmentacji nie tracą swojej tkanki, w dotyku i wyglądzie nie różnią się więc tak bardzo od naturalnych. Są też blizny.

Które zostają na całe życie?
To jest interwencja chirurgiczna. Pozostawienie śladów na skórze jest jej naturalną konsekwencją. W późniejszym czasie można pracować nad bliznami – z pomocą przychodzi medycyna estetyczna, która oferuje różnego rodzaju zabiegi laserowe i nie tylko, zmniejszające widoczność blizn.

Jaka jest najczęstsza motywacja kobiet, które postanawiają zaingerować w wygląd swoich piersi?
Raczej nie jest to poryw chwili. Kobiety już we wczesnej młodości miewają takie marzenia, a decyzja czasem dojrzewa latami. Po drugie: każda z nas chce po prostu dobrze wyglądać . Rozmawiałam kiedyś z młodą dziewczyną tuż po studiach, która powiedziała mi, że wygląda jak "najnowszy smartfon". Zapytałam, dlaczego. Usłyszałam śmiech i odpowiedź: "Bo jestem taka płaska". Ale to był śmiech przez łzy. Opowiedziała mi o ostatnich zakupach z koleżankami. One przymierzały świetną bluzkę, taką z odkrytymi plecami. A ona zobaczyła swoje odbicie w lustrze i zaczęła płakać. Nie wyglądała tak, jakby chciała. Piersi nawet się nie zarysowywały. I wtedy pojawiła się myśl, że można to zmienić. Potrzebowała pieniędzy, więc poszła do rodziców. Początkowo wcale nie byli chętni, ale przekonała ich. W końcu tata ufundował jej zabieg.

Jak poddanie się takiej operacji wpływa na szczęście pacjentki? Czy rzeczywiście ich życie zmienia się o 180 stopni?
Zazwyczaj kobiety myślą, że "teraz wszystko się zmieni" i życie będzie fantastyczne. Ale to nie jest przecież magia. Oczywiście - pozbawienie się kompleksów może spowodować, że człowiek otworzy się na świat, będzie szedł do przodu odważniej. Ale bez zmiany w głowie, nic się nie wydarzy. Operacja nie zdziała cudów, ona tylko poprawi wygląd. Zdarza się czasem, że później pacjentki mają problem, pretensje do chirurga. Że nic się w ich życiu nie zmieniło, że nie wyszły za mąż… A problem leży w nich, nie w lekarzu, czy samej operacji.

Czy zna pani kobietę, która była niezadowolona z operacji plastycznej? Wykluczywszy oczywiście winę chirurga.
To się zdarza. Rzadko, ale jednak. Niektórzy mają nierealne oczekiwania co do swoich zabiegów. Przychodzą do chirurga, który im tłumaczy, co jest w ich przypadku możliwe, a co pozostaje w sferze wyobraźni. Pacjentka teoretycznie przyjmuje to do wiadomości, ale szybko o tym zapomina. Jakiś czas po operacji może chcieć więcej. To nie jest efekt uzależnienia, tylko tego, że bardzo łatwo zapominamy, jak wyglądałyśmy wcześniej. Dlatego ważne jest robienie zdjęć i pokazanie efektu "przed i po". Kobiety najbardziej lubią szybki i mocny efekt.

*Jakie zabiegi medycyny estetycznej dają najszybszy efekt? *
Toksyna botulinowa, potocznie nazywana botoksem. Ona daje efekty, które nie wymagają serii zabiegów. Dobrze wykonane powiększanie ust też jest dobrym, jednorazowym zabiegiem.

Czy Polki się wstydzą tego, że zrobiły albo planują operację plastyczną?
Czasem. Boją się tego, jak zareagują np. znajomi z pracy, bo jeszcze niedawno takie osoby były raczej piętnowane. Najbardziej wstydzą się plastyki brzucha po ciąży, próbują wpisać się w trend z kolorowych magazynów, że "po ciąży wyglądają lepiej niż przed". Wstydzą się też operacji intymnych: labioplastyki (zmiany wielkości lub kształtu warg sromowych), plastyki pochwy, zabiegów, które zapobiegają nietrzymaniu moczu i wszelkich zabiegów związanych ze szczeliną odbytu lub hemoroidami.

Mimo wstydu jednak piszą o tym do ciebie?
Najczęściej piszą z konta założonego na potrzebę danego pytania, tak żeby nie można było tego powiązać z konkretną osobą. Albo mówią, że "koleżanka pyta". W gabinecie lekarskim też zdarzają się im problemy z doborem słów, bo wstyd bierze górę. Na internetowych forach też unika się tych tematów. Znam tylko jedną osobę, która nie miała problemu z tym, że przeszła operację hemoroidów. Mówiła o tym głośno, bo było jej w tym momencie dobrze, wygodnie, fajnie. Polecała innym.

Zabiegi okolic intymnych wykonuje się często?
Tak. Zwłaszcza u kobiet, które przeszły dwa, trzy porody. Ostatnio modne są też tzw. "g-shoty". Na przedniej ścianie pochwy znajduje się punkt G. Tam podawana jest niewielka ilość kwasu, która ma za zadanie delikatnie go uwypuklić, przez co odczucia podczas seksu są intensywniejsze. Zabieg wykonywany jest ze znieczuleniem miejscowym, po nim następuje dosłownie kilka dni rekonwalescencji. I można wrócić do normalnych czynności, w tym do współżycia.

Na "g-shot" decydują się kobiety, które mają problemy w łóżku?
Panie, które nie osiągają satysfakcji z pożycia. Z różnych przyczyn. Najpierw trzeba oczywiście zbadać, czy nie wynika to z żadnych innych problemów, w tym psychologicznych. Jeśli specjalista uzna, że nie ma przeciwwskazań do zabiegu, operacja może się odbyć jeszcze tego samego dnia. Kobiety są zadowolone, bo niemalże od razu czują efekt – intensywniejsze doznania seksualne.

Małgorzata Maksjan - dziennikarka, blogerka. Prowadzi autorski blog poświęcony chirurgii plastycznej i medycynie estetycznej www.blogchirurgicznieprecyzyjny.pl. Publikuje teksty w czasopismach i na portalach branżowych.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (3)
Zobacz także