Jesteś "ręcznikową" czy naguską? Różne style w publicznej przebieralni, niektóre wymagają wysiłku
Przebieralnia na basenie, szatnia na siłowni, sauna. I wiecznie to samo krępujące pytanie – rozbierać się czy się nie rozbierać? Pewna Brytyjka oburza się, że inna kobieta paradowała przed nią w szatni au naturel przez pięć minut. Sama do perfekcji opanowała "styl ręcznikowy". A jaka jest twoja supermoc?
Oburzona Brytyjka podzieliła się swoim doświadczeniem z przebieralni w spa. – Spędziłam właśnie cudowny dzień z przyjaciółmi w spa – pisze na portalu Mumsnet. – Kiedy zmieniałam ubranie przed lunchem, do przebieralni weszła prosto spod prysznica kobieta, która przez pięć minut rozmawiała, wchodziła mi w drogę, stawała blisko mnie, całkowicie naga. Przebierałam się pod ręcznikiem, miałam przed sobą szafkę i ławkę, więc nie mogłam się ruszyć, nie powodując dziwnej sytuacji między nami, ponieważ naprawdę korzystałam z tej przestrzeni – opowiada Brytyjka.
– Nie przeszkadzałoby mi, gdyby po prostu się przebierała. Ale ona miała ręcznik owinięty dookoła głowy, jej całe owłosienie i piersi były na wierzchu, nawet nie była zwrócona w stronę szafek, wyglądało na to, że po prostu paraduje przed moją twarzą – mówi zdruzgotana kobieta. Brytyjka dodała, że nie ma problemu z nagością w przebieralniach, ale apeluje, żeby "nie paradować tam nago, sprawiając, że inni czują się skrępowani".
Z nagością w szatni spotkała się każda z nas, i każda inaczej na nią reaguje. Nie należymy do narodów, w których korzystanie nago z publicznych saun czy łaźni jest zwyczajem, dlatego w miejscach wymagających negliżu zauważamy różne strategie radzenia sobie z tą sytuacją. Pytam trzy mieszkanki Warszawy, czy w szatni rozbierają się całkowicie. Jak się okazuje, każda z nich reprezentuje inny styl przebierania.
– Sama w szatni rozbieram się całkowicie, ale przed nikim nie "paraduję". Po prostu się przebieram. Chodzę też na basen i pod prysznicem też nie mam problemu, żeby rozebrać się do naga – mówi Katarzyna. – Chociaż kiedy w przebieralni znajdują się dzieci, o których wiem, że nie są na przykład z klasy sportowej, czyli nie są przyzwyczajone do tego, by nieustannie przebierać się w obecności innych, to jednak sama też nie rozbieram się całkowicie – wyjaśnia.
Wymagającą o wiele więcej wysiłku i planowania strategię zmiany ubioru w miejscach publicznych ma Ewa. – Nie czułabym się dobrze, rozbierając się przy kimś. Zawsze, kiedy mogę, idę do łazienki, a jeśli nie, zasłaniam się ręcznikiem. Rozbieranie się krępuje mnie nawet w przebieralniach w sklepach – dodaje po chwili.
– Zawsze muszę mieć tam drzwi. Jeśli są tylko zasłonki, dokładnie sprawdzam, czy są dokładnie zaciągnięte. Ale i tak nie przebieram się przodem do lustra, ktoś mógłby nagle wejść i mnie zobaczyć – mówi Ewa.
– To ciekawe, bo moje podejście do rozbierania się w przebieralniach i innych tego typu miejscach, zmieniło się po urodzeniu dziecka – opowiada mi Paulina. – Nie wiem, czy chodzi o to, że podczas porodu pokazałam chyba wszystko, co tylko możliwe, ale od tamtej pory trochę inaczej traktuję swoje ciało. I nie mówię tylko o sytuacjach pod prysznicem na basenie czy w siłowni, jestem też odważniejsza, jeśli chodzi o sposób ubierania się. To dziwne, bo gdy miałam 18-20 lat, moja skóra była bardziej jędrna i ciało wyglądało lepiej, wtedy wstydziłam się bardziej – mówi.
A jakie są wasze strategie na przebieranie się w publicznych szatniach?