Kinga Duda została doradcą społecznym Andrzeja Dudy. Specjalista komentuje ten wybór
Kinga Duda została powołana na doradcę społecznego prezydenta RP. Taka informacja znalazła się na stronie internetowej Kancelarii Prezydenta. "'Doradca społeczny' to wolontariusz. Nie otrzymuje żadnego wynagrodzenia z tytułu tej funkcji" – wyjaśnił Andrzej Duda.
Dla wielu osób zatrudnienie Kingi Dudy przez ojca to spore zaskoczenie. O to, czy jest się czemu dziwić i jak 25-latka poradzi sobie na stanowisku, pytam doktora Krystiana Dudka.
Karolina Błaszkiewicz, WP Kobieta: Kinga Duda została doradcą społecznym prezydenta. Czy to jest nepotyzm?
dr Krystian Dudek, właściciel Instytutu Publico, ekspert ds. strategii komunikacji i komunikacji kryzysowej: Zatrudnienie swojego dziecka w urzędzie, w którym się pracuje, a tym bardziej, któremu się szefuje, zawsze może wiązać się ze skojarzeniami z nepotyzmem. To, co działa na korzyść tej współpracy w oczach opinii publicznej to fakt, że Kinga Duda nie pobiera wynagrodzenia, a prezydent może dobierać sobie takie grono doradców, jakie uważa za stosowne.
Naturalnie w tej sytuacji większym beneficjentem współpracy wydaje się córka prezydenta, zdobywająca doświadczenie w jednym z najważniejszych urzędów w państwie, mogąca w swoim doświadczeniu zawodowym wykazać, że doradzała głowie państwa. Taka funkcja może być trampoliną w karierze.
A czy Kinga może w jakiś sposób zagrozić pozycji swojej matki, pierwszej damy Agaty Dudy?
Nie wiązałbym ze sobą tych dwóch kwestii. Agata Duda już nieraz pokazała, że nie jest zainteresowana brylowaniem w mediach, więc to, że jej córka będzie pełniła taką funkcję, raczej nie oznacza żadnej rywalizacji między nimi.
Czy prezydent potrzebuje córki w takiej roli?
Pytanie brzmi, jaką wartość wnosi ona do Pałacu Prezydenckiego. Na to pytanie najlepiej odpowiedziałby sam prezydent. Zapewne, choćby ze względów więzi rodzinnych, będzie to bardzo lojalny i oddany doradca. Interes prezydenta jest poniekąd jej interesem. Podobnie jak ma to miejsce w USA.
A pana zdaniem, może chodzić w tym wszystkim o ocieplenie wizerunku prezydenta?
Pani pierwsze pytanie, ale i pierwsze komentarze, które się pojawiają, wiążą się z hasłem "nepotyzm". Ja myślę, że to nie szło w tym kierunku, bo jeżeli ktoś miał pomysł, żeby w ten sposób ocieplić wizerunek, to istnieje za dużo ryzyko związane z właśnie takimi reakcjami. I w gruncie może być to obciążające.
Kinga Duda wychowała się w konserwatywnym domu. Będzie umiała wesprzeć osoby o innych poglądach, wierze czy osoby transpłciowe?
Ona ma pomagać prezydentowi. Myślę, że to jest jej główny cel. I nikt nie rozważał chyba przy jej angażowaniu, kogo innego jeszcze wesprze. Może podczas wieczoru wyborczego powiedziała publicznie, że ma na uwadze interesy środowisk LGBT, a czy w praktyce tak będzie, zobaczymy niebawem. Być może będzie uzewnętrzniać pewne poglądy, a być może pójdzie śladem swojej mamy i będzie osobą skrytą, działającą z drugiego szeregu.
Czy sądzi pan, że podczas wieczoru wyborczego, wiedziała już, jaką funkcję obejmie?
To pytanie, na które ciężko odpowiedzieć. Nikt nie powie nam, kto to zaplanował i kiedy. W dniu wyborów ważyło się jeszcze, czy Andrzej Duda będzie prezydentem. Wystąpienie Kingi Dudy po ogłoszeniu sondażowych wyników na pewno miało na celu ocieplenie jego wizerunku, bo w czasie kampanii podejmował i podbijał wątki dzielące społeczeństwo. Ale czy planowano już wtedy, że zajmie takie stanowisko?
Być może niedawna informacja, że Kinga odbywała staż w londyńskiej kancelarii, została zakomunikowana, by dziś można było powiedzieć, że ma pewne cenne doświadczenie. Wygląda to naturalnie. Najpierw dobre studia, potem zagraniczny staż, a dziś doradzenie prezydentowi.
Czy można porównać Kingę Dudę do Ivanki Trump?
To dwa różne światy. Ivankę Trump kojarzymy jako osobę od lat aktywną w biznesie. Ona funkcjonuje w nim znacznie dłużej niż Kinga Duda. Sam mam niecałe 40 lat i nieocenione doświadczenie biznesowe zdobyłem zdecydowanie po ukończeniu 26 roku życia, niż przed nim. A doświadczenia nie da się kupić czy nauczyć.
W polityce ważna jest intuicja, a intuicja to wiedza wynikająca z doświadczenia. Być może prezydent komponuje zespół doradców, łącząc osoby, które dzięki doświadczeniu niejedno już widziały, realizowały różne wymagające projekty, mają tzw. nosa z osobami, które mają zupełnie świeże spojrzenie. To można ocenić, patrząc na cały zespół doradców.
Ale dla studentów prawa może być to sygnał, że oni o takiej pracy mogą pomarzyć, bo nie są Kingą Dudą.
Tak, można powiedzieć, że ona ma łatwiej. Ktoś też może zapytać, czy ma mieć trudniej, bo jest córką prezydenta? W końcu rodzice pomagają dzieciom. A być może po prostu prezydent chce ułatwić swojemu dziecku zdobycie doświadczenia, a że funkcja Kingi Dudy jest społeczną, bez wynagrodzenia – co ważne w odbiorze społecznym, uznał, że może sobie na to pozwolić. Sondaże pokażą, jak ocenili to Polacy. Niewykluczone też, że za jakiś czas usłyszymy o innym młodym doradcy, bez powiązań rodzinnych, a wtedy temat będzie mniej emocjonujący. To byłby sygnał, że więcej młodych osób dostaje szansę.