Blisko ludziKobieta skazana za nieposłuszeństwo wobec ojca

Kobieta skazana za nieposłuszeństwo wobec ojca

Kobieta skazana za nieposłuszeństwo wobec ojca
Źródło zdjęć: © AFP

12.04.2012 15:21, aktual.: 07.09.2018 12:20

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Samar Badawi to 30-letnia kobieta z Arabii Saudyjskiej, która spędziła w więzieniu siedem miesięcy swojego życia. Jakie popełniła przestępstwo? Nie okazała należytego posłuszeństwa wobec ojca.

Jej przypadek został nagłośniony przez międzynarodową organizację Human Rights Watch i skłonił do dyskusji nad losem Saudyjek. Zatem dlaczego kobiety w Arabii Saudyjskiej domagają się rozszerzenia swoich praw?

Wina Badawi związana jest z jednym z obowiązujących w Arabii Saudyjskiej tzw. praw opiekuńczych, które wymagają, aby kobiety uzyskiwały pozwolenie od swojego ojca, męża lub dorosłego syna na wykonywanie wielu różnych czynności.

Dramat Samar zaczął się zaraz po tym, jak jej matka zmarła na raka. 14-letnia wówczas Badawi została z ojcem sama i była przez niego notorycznie wykorzystywana fizycznie. W wieku 25 lat zdała sobie sprawę, że nie może i nie ma już siły tak dalej żyć, dlatego postanowiła uciec do schroniska dla kobiet.

Pomimo tego, że ojciec nakłaniał ją do powrotu do domu, nie zdecydowała się z nim zamieszkać. Mężczyzna postanowił wnieść sprawę do sądu i tym sposobem Samar została skazana na siedem miesięcy więzienia za... nieposłuszeństwo wobec ojca.

Badawi została zwolniona w zeszłym roku po kampanii internetowej, a opiekę nad nią ostatecznie przekazano jej wujkowi. Kobieta złożyła pozew sądowy przeciwko ojcu, który nie wyraził zgody na jej małżeństwo.

Przyznaje, że nie było łatwo - Byłam bardzo zraniona, kiedy szłam do więzienia. Ale czuję się zwycięzcą i jestem z siebie dumna, bo udało mi się przetrwać te siedem miesięcy – mówi Samar.

W więzieniu pamiętała o niesprawiedliwości, jaka spotkała ją nie tylko ze strony ojca, ale i sędziego, który potraktował ją okrutnie. W trudnych chwilach często wspominała swojego syna. W rozładowaniu emocji pomagał jej płacz.

- Pamiętałam, że społeczeństwo również mnie nie oszczędziło. Zostałam wielokrotnie obrażona, ale pomimo zniewag i obelg, jakich doznałam, zachowałam spokój. To w takich chwilach najczęściej płakałam – wspomina Badawi.

Chociaż kobieta przeżyła silną traumę, nie wzywa do zmiany prawa, ale pragnie podnieść świadomość kobiet. – Problem polega na tym, że nie ma tutaj informacji na temat obowiązujących przepisów. Kobiety, które pochodzą z różnych środowisk, nie są świadome swoich praw. Dlatego chciałabym, żeby prawa uczono w szkole od najmłodszych lat – wyjaśnia Samar.

8 marca 2012 roku Samar Badawi otrzymała od Michelle Obamy i Hillary Clinton nagrodę International Women of Courage. Odznaczenie przyznaje się paniom, które wykazały się wyjątkową odwagą i siłą przywódczą w walce o prawa kobiet.

Należy podkreślić, że prawa kobiet to temat, który w Arabii Saudyjskiej wzbudza wiele kontrowersji. Oprócz tzw. prawa opiekuńczego panie obowiązuje także zakaz prowadzenia pojazdów. W ubiegłym roku media na całym świecie relacjonowały sytuację kobiet, które na znak protestu wsiadały za kierownicę. Wśród nich była Najla Hariri. Kobieta kilkakrotnie zawiozła syna do szkoły po tym, jak jej kierowca nie pojawił się w pracy. Niestety zarówno ona, jak i jej mąż, zostali zmuszeni do podpisania zobowiązania, w którym oświadczyli, że Hariri więcej nie będzie już prowadzić samochodu.

- Bardziej przykry niż podpisanie zobowiązania jest fakt, że wezwano także mojego „opiekuna”. Odrzucam cały ten pomysł, iż mój mąż jest moim prawnym „opiekunem”. Mam 47 lat i sama powinnam o sobie decydować – mówi Najla.

Zdaniem Hairi jest wiele spraw, o które kobiety powinny walczyć. – Saudyjki napotykają na szereg problemów. Trudności mają na przykład kobiety rozwiedzione, które utknęły w sądowym stanie zawieszenia, kobiety wykorzystywane seksualnie, ale również panie uczestniczące w podziale spadku. Dlatego zaczęłyśmy wzywać do ustanowienia praw osobistych, żeby chronić również swoje prawa – wyjaśnia Hairi.

Z drugiej strony nie każdy dostrzega konieczność zmian. Na przykład Rawda Al Youssef popiera kontrowersyjny system i prowadzi kampanię pt. „My Guardian Knows What's Best For Me” („Mój Opiekun wie, co jest dla mnie najlepsze”). Al Youssef twierdzi, że kobiety z Arabii Saudyjskiej mają szczęście, że ktoś troszczy się o nie, a taka opieka umacnia rodzinę, która jest fundamentem społeczeństwa.

- Relacja między kobietą a mężczyzną w rodzinie jest relacją komplementarna, a nie równorzędna. Mężczyzna służy kobiecie i nadzoruje jej sprawy w domu i poza nim – mówi Al. Youssef. Poza tym uważa, że Saudyjki, które domagają się praw, pochodzą z zamożnej klasy i są zwyczajnie rozpieszczone, dlatego nie myślą o potrzebach klasy uboższej.

Innego zdania jest Samar Fatany, dziennikarka radiowa, która zajmuje się tematem kobiet uciśnionych w jej kraju. Chociaż niektóre panie nie widzą konieczności rozszerzenia praw w saudyjskim społeczeństwie, Fatany jest przekonana, że zmiany są nieuniknione, ale zaznacza, że powinny być wprowadzane stopniowo.

Samar twierdzi, że mieszkanki Arabii Saudyjskiej mają doskonałą okazję i możliwość wprowadzenia zmian, dlatego trzeba to wykorzystać. - Myślę, że król Abdullah jest zwolennikiem kobiet. W rezultacie cały naród zmienił się i zaczął wspierać panie – dodaje Fatany.

Ponadto dziennikarka zawraca uwagę na problem alienacji. - Jeżeli nie masz dostępu do mediów i znasz tylko taki styl życia, to nie uświadamiasz sobie, że nie musisz tego akceptować. I nie ma to nic wspólnego z religią. Bo przecież prowadzenie samochodu, praca czy walka o swoje prawa nie są sprzeczne z islamem – wyjaśnia Fatany.

Jakie rozwiązania proponuje dziennikarka? Jej zdaniem potrzebna jest osoba odznaczająca się nieprzeciętną erudycją, znająca także inny styl życia, która przekona kobiety, że nie trzeba tolerować zaistniałej sytuacji.

Tekst: na podst. CNN/(ms/sr)