Blisko ludziKredyt na mieszkanie. Gdy rodzice stali się kredytobiorcami....

Kredyt na mieszkanie. Gdy rodzice stali się kredytobiorcami....

Kredyt na mieszkanie. Gdy rodzice stali się kredytobiorcami....
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka/PAP
Dominika Czerniszewska
13.12.2019 16:16, aktualizacja: 13.12.2019 18:47

Polacy zadłużają się, by kupić mieszkanie. Młodzi nie mają zdolności kredytowej, więc muszą kombinować. Nie licząc się z konsekwencjami. Zosia wzięła więc kredyt z rodzicami narzeczonego, a Tomkowi pomógł tata "na start". Żałuje. Teraz został bez dziewczyny i mieszkania, za to z ratami do spłacenia.

Wspólne gniazdko to marzenie wielu młodych. Zazwyczaj scenariusz wygląda tak - nie chcą już wynajmować mieszkania, ale nie stać ich, by kupić własne. I wtedy z pomocą przychodzi im kredyt hipoteczny. Tylko co w sytuacji, jeśli nie mają zdolności kredytowej?

"Ja + jego rodzice = kredyt"

28-letnia Zosia z Krakowa zarabia znacznie więcej od swojego narzeczonego Maćka. Para mieszka od dwóch lat w wynajmowanym mieszkaniu. Oboje są już po studiach i postanowili kupić własne m2. Sęk w tym, że Maciek nie ma zdolności kredytowej. – Nie chcemy już płacić obcej osobie za mieszkanie. Co miesiąc z naszych kieszeni wykładamy 2500 zł plus opłaty za prąd. Więc na głowę wychodzi prawie po 1500 zł. Co prawda na zarobki nie narzekam. Udało mi się dostać pracę w jednej z korporacji. Gorzej z Maćkiem, bo jego pensja zależy od tego, czy w danym miesiącu dostanie prowizję od sprzedaży – opowiada krakowianka.

Zosia i Maciek są zaręczeni. Póki co nie planują jednak ślubu. Ale postanowili, że wezmą kredyt hipoteczny. I w tym momencie poczuli, na czym polega dorosłość. Jak się okazało, branie kredytu na mieszkanie nie jest przysłowiową bułką z masłem.

– W banku powiedzieli nam, że mam zdolność kredytową, ale Maciek nie, więc nie możemy go wziąć. Doradca wytłumaczył, że głównym powodem są jego niskie zarobki i krótki staż pracy. Dodatkowo nieprzychylnie patrzyli na zatrudnienie na umowie cywilnoprawnej – żali się Zosia.

Na pomoc młodym przyszli rodzice Maćka. Doszli do wniosku, że wezmą kredyt za niego. I tak zostali współkredytobiorcami Zosi. – Umówiliśmy się, że ja będę miała 50 proc. wkładu i 50 proc. rodzice Maćka. Mają dobrą historię kredytową i stabilne źródło zatrudnienia. Dla banku takie rozwiązanie było w porządku – wyjaśnia 28-latka.

Pytam Zosię, jak się z tym czuje. – Na początku czułam się dziwnie. Długo zastanawiałam się nad tym, czy pójść na taki układ. Jak znajomi usłyszeli o naszych planach, to początkowo byli w szoku, a potem nam dogryzali: "To co teściowie będą z wami mieszkali?" albo "A teściowa będzie wpadała na obiadki?". To jednak pikuś, bardziej bałam się tego, co będzie, jak się (tfu tfu) się rozstaniemy. Nie jestem prawnikiem i te papierki mnie przerażają – mówi.

Pytam więc eksperta z Totalmoney.pl, jak Zosia może się zabezpieczyć w przypadku ewentualnego rozstania. – Jeśli partnerzy się rozstaną lub małżeństwo weźmie rozwód, bank nie ingeruje, który z kredytobiorców przejmie nieruchomość i spłaci drugą stronę. Osoba, która przejmie na siebie obowiązki kredytobiorcy, ma jednak posiadać zdolność kredytową (będzie to weryfikowane przez bank). W sytuacji, gdy aktualna zdolność nie pozwala na przejęcia całego zobowiązania, kredytobiorcy mogą się porozumieć i nadal będą spłacać ratę w równych częściach. Po spłaceniu całego kredytu jedna z osób przepisuje notarialnie nieruchomość na siebie i zobowiązuje się do spłaty drugiej osoby – wyjaśnia Konrad Pluciński.

Podkreśla również, że trzeba pamiętać, że na zmianę kredytobiorców w czasie trwania kredytu lub zmianę właścicieli nieruchomości stanowiącej zabezpieczenie kredytu zgodę musi wyrazić bank. – Odbywa się to poprzez aneks do umowy kredytowej, po wcześniejszym zweryfikowaniu dokumentów kredytobiorców i nieruchomości – tłumaczy Konrad Pluciński z Totalmoney.pl.

Miłość wygasła, kredyt pozostał

Tomek i Monika byli parą przez 15 lat. Na początku mieszkali w wynajmowanej kawalarce na warszawskim Wilanowie. Po 5 latach doszli do wniosku, że chcą kupić mieszkanie. I podobnie jak w powyższej historii. Jedno z nich nie miało zdolności kredytowej, więc na pomoc przyszedł tata Tomka.

– Monika była wówczas freelancerem, więc były zarówno takie miesiące, kiedy zarabiała 10 tysięcy złotych, jak i takie, że nie przynosiła nic do domu. Mnie natomiast pomoc zaoferował ojciec. Był jeden warunek, że wezmę z nim kredyt hipoteczny. Nie chciał pożyczać pieniędzy na mieszkanie, a być jego współwłaścicielem. Nie mieliśmy wyjścia, więc tak zrobiliśmy – oznajmia Tomek.

Tomek i jego tata wzięli więc kredyt hipoteczny i mieszkanie na Ochocie po połowie. Po trzech latach od zamieszkania Tomkowi i Monice urodził się syn. Do 2016 roku była sielanka i nic nie zapowiadało nadchodzących kłopotów. – Nie chcę o tym opowiadać, ale po prostu musiałem się rozstać z Moniką. Trochę narozrabiałem i kazała mi się wynosić z domu. Spakowałem się i zamieszkałem u kolegi, licząc, że mi wybaczy – tłumaczy mężczyzna.

Monika nie wybaczyła, a Tomek do dzisiaj nie ma serca, by, brutalnie mówiąc, wyrzucić ją z mieszkania. – Ona nie ma gdzie się podziać. Syn zresztą chodzi do pobliskiego przedszkola. Ja w wieku 40 lat wynajmuję mieszkanie z kolegą. To jest jakaś paranoja. Ojciec jest wściekły, ale chce zapewnić dobry byt wnukowi – mówi. – Sam nie wiem, co mam robić, chyba sprzedamy to mieszkanie. Póki co muszę wynajmować, bo Monika do domu mnie nie wpuści, a uważa, że jej i synowi się należy, bo zmarnowałem im życie. To jest jakiś koszmar – dodaje. Martwi się również o to, że jak straci pracę, to jego tata będzie musiał spłacać za niego raty.

Co na to ekspert? – Bank jest zainteresowany tym, żeby rata kredytu była regularnie spłacana. Kredytobiorcy są traktowani na równi, więc w dokumentach nigdy nie jest określane, który z kredytobiorców odpowiada za pilnowanie płatności – wyjaśnia ekspert z Totalmoney.pl

Czy kredyt hipoteczny można zaciągnąć z obcą osobą?

Przy okazji tematu postanowiłam zapytać eksperta, jakie warunki trzeba spełnić, aby wziąć kredyt z obcą osobą. Zwłaszcza teraz, gdy młodzi ludzie rzadziej zawierają związki małżeńskie.

– Dla banku nie ma znaczenia, czy osoby biorące kredyt są ze sobą spokrewnione, czy nie. Takie same warunki dostanie małżeństwo, partnerzy, jak i rodzice z dziećmi. Liczy się zdolność kredytowa i, w niektórych przypadkach, wiek kredytobiorców. Jeśli do kredytu przystępują rodzice z dziećmi, to bank może skrócić okres kredytowania, biorąc pod uwagę wiek najstarszego kredytobiorcy – odpowiada Konrad Pluciński.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (184)
Zobacz także