Kristen Stewart zagra księżną Dianę. Sprawdzamy, ile prawdy będzie w filmie "Spencer"
W połowie czerwca media i fanów rodziny królewskiej zelektryzowała informacja o produkcji dotyczącej życia Lady Di. A właściwie trzech dni, w ciągu których zastanawiała się nad swoim małżeństwem i siebie w roli królowej. Pytanie, jaką ich wersję reżyser pokaże widzom.
01.07.2020 06:37
Pablo Larraín wyreżyseruje film "Spencer" według scenariusza Stephena Knighta, a Kristen Stewart wcieli się w księżną Dianę. Zgodnie z zapowiedzią, będzie to dramat opowiadający o weekendzie na początku lat 90., kiedy to Diana zdecydowała, że jej małżeństwo z księciem Karolem nie ma sensu i musi zejść ze ścieżki prowadzącej ją prosto na angielski tron. Chodzi o trzy dni w czasie rodzinnych świąt Bożego Narodzenia w królewskiej posiadłości Sandringham w Norfolk w Anglii. Produkcja ruszy na początku 2021 r.
Wybór miejsca nie jest przypadkowy. W Sandringham doszło do wielu dramatów i Diana miała w nich swój – większy lub mniejszy – udział, o czym dziś przypominają królewscy reporterzy. Wśród nich jest Richard Kay, na stale współpracujący z "Daily Mailem". W obszernym artykule skonfrontował wizję artystyczną z faktami.
Ciemne chmury nad Sandringham
Spencer urodziła się we wspomnianej posiadłości, dzierżawionej przez jej ojca od Windsorów i spędziła tam pierwsze 14 lat życia. Nie kojarzyła się jej jednak z rodzinnym ciepłem – matka oddała ją pod opiekę ciągle zmieniającym się nianiom, sama wdając się w romanse. Jeden zmienił wszystko, bo Frances dla kochanka opuściła dzieci i męża. Edward Spencer jakiś czas później ożenił się ponownie. Macocha nienawidziła jednak Diany z całego serca i uprzykrzała jej życie. Dorastająca dziewczynka mogła liczyć tylko na swoje rodzeństwo, w tym siostrę Jane, która zaczęła spotykać się z księciem Karolem. Oczywiście, straciła dla niego głowę. Uwielbiająca romanse nastolatka była przekonana, że gdy ją dostrzeże, jej życie zmieni się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Wiemy, że się tak nie stało.
Richard Kay zwraca jednak uwagę, że Diana zdała sobie sprawę, jak bardzo się pomyliła dużo wcześniej niż twierdzą twórcy "Spencer". Prawdą jest, że w 1992 r. brała udział w Bożym Narodzeniu w Sandringham, ale już po rozstaniu z Karolem. Zrobiła to dla dobra Williama i Harry'ego, znosząc wtedy chłodną wrogość Windsorów.
Nieszczęście Diany
Księżna od początku męczyła się w małżeństwie, ale bardzo długo wytrzymała, odgrywając rolę spełnionej żony. Co ciekawe, podobno nie o tym będzie jednak nadchodząca produkcja. Ma dotyczyć bowiem wewnętrznego konfliktu matki Williama i Harry'ego: zostać królową czy nie? "W rzeczywistości jej rozterki były spowodowane obecnością Camilli Parker Bowles, obecnie księżnej Kornwalii, oraz kobiety, którą księżna nazywała 'trzecią osobą' w swoim małżeństwie" – pisze Richard Kay.
Reżyser ma jednak prawo swobodnie żonglować faktami. To nie pierwszy raz, gdy Hollywood inspiruje się życiem i dopasowuje je do swojej wizji, a nie wizję do niego. Aczkolwiek dziennikarza wyraźnie irytuje to w przypadku historii Diany. "Jest w niej tyle zwrotów akcji, że szaleństwem wydaje nie trzymać się narracji" – ocenia. I dalej podrzuca twórcy swoje pomysły. "Mógł na przykład skupić się na 1989 r., tak ważnym dla niej i Karola" – stwierdza.
Kayowi chodzi o "Squidygate" – nagranie rozmów Diany z kochankiem Jamesem Gilbeyem. Księżna opowiedziała mu o swojej rozpaczy wynikającej z życia u boku męża. "Sprawia, że stało się prawdziwą torturą" – było słychać na taśmie. Podobnie zresztą jak zapowiedź zrobienia czegoś dramatycznego, "bo dłużej nie wytrzyma". Diana opisała też, w jaki sposób odbiera spojrzenie Królowej Matki. "To nie jest nienawiść, to rodzaj litości. Za każdym razem, gdy podnoszę wzrok, ona patrzy na mnie, a potem odwraca się i uśmiecha" – cytuje jej słowa reporter.
Zobacz także
Uważano, że rozmowa z Gilbeyem odbyła się około Nowego Roku, kiedy księżna rzeczywiście przebywała w Sandringham z Karolem i pozostałymi Windsorami. Ale minęły jeszcze trzy lata, zanim treść taśmy - podobno będącej dziełem służb bezpieczeństwa – w końcu została ujawniona. Z pewnością był to moment, kiedy przyszłość królewskiego małżeństwa wisiała na włosku. Ale wtedy Diana nie zdecydowała się tego zakończyć.
Jej były ochroniarz ze Scotland Yardu, Ken Wharfe, był jednak przekonany, że to właśnie 1989 był rokiem, w którym uznała swoje małżeństwo za zakończone. Ma na myśli nieoczekiwaną konfrontację księżnej z jej rywalką, panią Parker Bowles.
Walka o Karola
Stało się to na 40. urodzinach siostry Camilli, Annabel Elliot, w Richmond, domu towarzyskiej Lady Annabel Goldsmith. Karol i Diana zostali zaproszeni, ale nikt się jej tam nie spodziewał. Z oczywistego powodu – jak dotąd jak ognia unikała spotkań towarzyskich z Camillą. Wiedząc jednak, że kochanki Karola nie zabraknie, zmieniła strategię, czym wprawiła w osłupienie wszystkich gości. – To był szok – opowiadał ochroniarz. – Prawie nie mogłem znieść widoku jej upokorzenia przed tyloma ludźmi. Czułem się zawstydzony w jej imieniu – dodał.
Ale Diana, której towarzyszył tamtej lutowej nocy, zachowywała się jak gdyby nigdy nic. W salonie na piętrze odszukała Camillę, kazała Karolowi je zostawić i powiedziała rywalce: "Chcę, żebyś wiedziała, że wiem dokładnie, co się dzieje. Przepraszam, że stoję między wami. To musi być piekło dla was obojga, nie traktuj mnie jak idiotki". Camilla miała odpowiedzieć na to słowami: "Masz wszystko, czego kiedykolwiek chciałaś. Wszyscy mężczyźni na świecie zakochują się w tobie i jesteś matką dwojga pięknych dzieci. Czego więcej można chcieć?". Kochanka Karola usłyszała wtedy: "Chcę mojego męża". To spotkanie byłoby zapewne doskonałą filmową sceną.
Koniec końców, to tego wieczoru Diana postanowiła ratować swoje małżeństwo, ale później przyznała, że tak naprawdę właśnie wtedy uświadomiła sobie, że to już koniec. Do rozwodu nie doszło – ze względu na dzieci.
Prawdziwa Diana
Zatem jeśli nie ten rok był decydującym, ale 1992 r., przy którym upiera się Larrain, co mogło popchnąć Lady Di do decyzji o rozstaniu? Według Kaya może chodzić o ostatni weekend, jaki spędziła w Highgrove, wiejskim domu, który kiedyś urządziła, ale go nie cierpiała, bo uważała, że to już domena Camilli, i symbolizowała wszystko, co zniszczyło jej małżeństwo.
Wkrótce potem ogłoszono separację pary książęcej i pomimo zapewnień Pałacu Buckingham, że "od czasu do czasu" Diana będzie uczestniczyć w uroczystościach rodzinnych, nie przyszła na ślub księżnej Anny z jej drugim mężem oficerem marynarki wojennej, Timem Laurence'em. Z drugiej strony, uczestniczyła w koncercie kolędowym Williama i Harry'ego ramię w ramię z mężem. Potem razem wyprawili przyjęcie świąteczne swoim pracownikom. To mogłoby sugerować, że wcale nie chciała rozwodu.
Nowy film ma pokazać Dianę jako kobietę, która chce wrócić do tego, kim była, nim na jej drodze stanął Karol. Chociaż może lepiej nie. Do rodziny królewskiej weszła jako nieśmiała dziewczyna. Wyszła z niej jako silna, pewna siebie i swojej wartości kobieta.