Lekcje czy pidżama party? O trudach nauki w domu
Od miesiąca uczniowie starszych klas podstawówek i szkół średnich uczą się w domach przed komputerami. Młodsi od dwóch tygodni. Nauczyciele coraz częściej donoszą, że zmęczenie w czasie tego drugiego lockdownu jest bardziej zauważalne w postawie uczniów. Niektórzy do nauki zdalnej zaczęli siadać w pidżamie, inni próbują rozmawiać na czacie czy grać podczas zajęć.
24.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 14:07
Brakuje czasu na przebranie
Czternastoletni Antek jest uczniem siódmej klasy podstawówki w warszawskich Włochach. We wtorek jeszcze o godz. 15 chodził po domu w pidżamie.
– Nie miałem czasu, od rana lekcje, potem zajęcia dodatkowe – opowiada.
Przyznaje, że nauczycielom nie przeszkadza to, w czym jest na lekcjach zdalnych. – Zwłaszcza że koszulka od pidżamy wygląda jak zwykły t-shirt ze Star Warsami – tłumaczy nastolatek. Przyznaje, że część jego szkolnych kolegów też nie przebiera się na lekcje, tylko zostaje w pidżamach.
Z kolei 14-letni Wojtek z ósmej klasy prywatnej szkoły katolickiej w Marysinie Wawerskim nie może sobie na to pozwolić. - W naszej szkole obowiązują mundurki. Musimy je nosić niezależnie od tego czy mamy normalne, czy zdalne lekcje – tłumaczy ósmoklasista.
Pani Barbara, matka licealisty z Radomia ma swoje zdanie na temat ubioru. - Dla mnie podstawa to wyjść z pieleszy i przebrać się z pidżamy, wiec mój syn wie, że siadając do lekcji, ma być przebrany i po śniadaniu. Mnie osobiście by przeszkadzało, gdyby nauczyciel siedział w pidżamie na lekcji – mówi.
Z kolei nauczyciele potwierdzają, że część uczniów swój strój ukrywa, wyłączając kamerki. Karolina Mitelska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 64 we Wrocławiu zauważa: - Przeważnie uczniowie są normalnie ubrani, siedzą przy biurkach, stolikach, a jak ktoś jest w pidżamie, to tego nie widzimy, bo nie włącza kamerki.
Przyznaje, że jak patrzy na klasy 1-3 to dzieci są przygotowane i siedzą przy biurkach. - Jeżeli ktoś chce to robić na śpiąco, a to się zdarza w starszych rocznikach, to tacy uczniowie wiedzą, jak to sprytnie ukryć – zauważa dyrektorka wrocławskiej podstawówki.
Krzysztof Wolanin jest dyrektorem Publicznej Szkoły Podstawowej im. Ofiar Katynia w Potoku Wielkim na Lubelszczyźnie. - Nie spotkałem się, by uczniowie do zdalnych lekcji ubrali się inaczej niż do szkoły – zapewnia.
Wspomina za to o innej sytuacji: - Słyszałem, że któraś mama zaspana za dzieckiem przechodziła i nie była kompletnie ubrana, ale na szczęście to nie było w trakcie lekcji, tylko przerwy i widziała ją nieduża grupa, tylko 2-3 osoby – opowiada dyr. Wolanin.
Czy strój na lekcjach jest ważny?
Zdaniem dr Aleksandry Piotrowskiej, psychologa dziecięcego z Uniwersytetu Warszawskiego, strój na lekcjach ma wpływ na zachowanie uczniów.
- Pomysł, żeby pozwolić dziecku snuć się w pidżamie, gdzie obok tabletu, komputera stoi talerz z resztką jedzenia, czy szczoteczka do zębów, nie jest dobry. To, co oddziałuje na nas z zewnątrz, wpływa na nastawienie, jakie się pojawia w naszej psychice np. na gotowość koncentracji, treści związanych ze szkołą - wyjaśnia dr Piotrowska.
Jej zdaniem, jeśli wszystko będzie się uczniom kojarzyło z luzem, relaksem, spaniem, zabawą, to z koncentracji dziecka niewiele wyjdzie.
- Będzie spędzało dużo czasu, wpatrując się w ekran na pół gwizdka, uczestnicząc w aktywnościach, ale pożytku będzie z tego mniej. Krótko mówiąc - powinien być ład zewnętrzny, który gwarantuje możliwość zaistnienia ładu wewnętrznego w psychice dziecka, to samo dotyczy osoby dorosłej – uważa psycholog.
Czat poza okiem kamery
Na lekcjach zdalnych nie tylko strój ucznia bywa problemem. Są też inne. Znacznie poważniejsze.
– Część moich kolegów nie chce się tak uczyć. Dzwonią do nauczycieli i mówią, że nie mają zasięgu, albo kamerka w tablecie czy komputerze im nie działa – opowiada 12-letni Antek.
Zdradza, że problemy z kamerkami zgłasza dużo jego kolegów. - Bez kamery nauczyciel nie widzi, czy ktoś nie rozmawia na czacie, albo zwyczajnie nie gra na komputerze, zamiast słuchać lekcji – tłumaczy nastolatek.
Anna Tracz jest nauczycielką religii w klasach 1-8 w szkole podstawowej w Potoku Wielkim na Lubelszczyźnie. Prosi uczniów o włączenie kamer, gdy chce się z nimi spotkać. - Zwykle wtedy włączają. Wolę widzieć, a nie tylko wiedzieć, że uczeń jest zalogowany. Czasami może komuś się coś zepsuć, nie ma problemu – zapewnia.
Katechetka dodaje, że absolutnie nie godzi się na gry podczas lekcji. - Gdy włączona jest kamera, to widzę, czy dziecko jest na lekcji i uważa – tłumaczy. Pozwala uczniom napić się na lekcji herbaty. - Nie mam z tym problemu – mówi Anna Tracz.
Zdarza jej się stawiać uczniom uwagi, ale w starszych klasach. -Jedyna uwaga, to jak ktoś odmówi włączenia kamerki. Generalnie mi się nie zdarza stawiać uwag, bo dzieci są przygotowane do lekcji – zapewnia.
Karolina Mitelska z wrocławskiej podstawówki przyznaje, że owszem, zdarza się, że ktoś nie uczestniczy w lekcji, wówczas od razu reaguje szkolna pedagog, która dzwoni do ucznia, rozmawia z nim, dlaczego się nie zalogował. - Rozmawia też z rodzicem i to przynosi efekt, bo dziecko zaczyna uczestniczyć w lekcjach zdalnych – zapewnia Karolina Mitelska.
Podkreśla, że szkoła w czasie nauki zdalnej nie godzi się na komentarze na czacie, na wulgarne zachowania, które nie przystoją uczniom.
- Pozwalamy uczniom, żeby w pełni uczestniczyli w lekcji, byli aktywni, mogą też udostępniać swój ekran, jeśli coś prezentują. Generalnie jest na tych lekcjach współpraca. Klasy 7 i 8 pracują najlepiej, mają świadomość, że niebawem egzamin i te lekcje są aktywne, ze strony nauczycieli i uczniów, wiedzą, po co się uczą – uważa dyr. wrocławskiej podstawówki.
Przeczytaj również: Zaskakujące losy Jamesa Hewitta. Co działo się przez lata u dawnego ukochanego Diany?
Dzieci też potrzebują odpoczynku
Zdaniem psycholog dr Aleksandry Piotrowskiej jest rzeczą haniebną wymaganie od dziecka, żeby wytrzymywało kilka godzin dziennie przed komputerem.
- Trzeba pilnować, żeby przerwa była spędzana z dala od komputera. Spędzanie wielu godzin przed ekranem plus prace domowe, gry ze znajomymi, to jest prosta droga do poważnych szkód w psychice dziecięcej. Nie tylko oddziałuje to na układ nerwowy, ale na kostny, mięśniowy, na całość organizmu dziecka. To jest prowokowanie do tego, żeby wystąpiły kłopoty ze snem – uważa ekspertka.
Przyznaje, że gdy słyszy, że lekcje zdalne trwają po 45 minut, to robi jej się smutno, bo w takich warunkach powinny one trwać 30 minut.
Jej zdaniem nauczyciele mają prawo wymagać od uczniów określonej aktywności. - Uwagi pod tytułem: siedź prosto, nie kręć się, są bez sensu, ale takie, gdzie są przekazywane informacje istotne, jak uczeń wykonał zadania, są jak najbardziej na miejscu, potrzebne - dodaje.
Jak przyznaje Karolina Mitelska, dzieci są zmęczone nauczycielem zdalnym, nauczyciele też, zwłaszcza w młodszych klasach. - Tak jak wszyscy czekamy na powrót do normalnej szkoły - dodaje. - A to nastąpi najwcześniej dopiero 18 stycznia 2021 roku.
- Na pewno chcielibyśmy być w szkole. Klasa ósma dopomina się o kontakt, ale nic na to nie poradzimy. Musimy to przetrwać – mówi Krzysztof Wolanin.