Maczo, mizogin, seksista. Dlaczego Władimir Putin gardzi kobietami?
- Władimir Putin w gruncie rzeczy gardzi kobietami. Istnieją dla niego tylko do celów wiadomych, a do polityki dopuszcza je w ostateczności – mówi Krystyna Kurczab-Redlich, wieloletnia korespondentka z Rosji, autorka książki "Wowa, Wołodia, Władimir. Tajemnice Rosji Putina". Temu podejściu prezydent dawał zresztą wyraz wielokrotnie – podczas wywiadów, konferencji prasowych czy obchodów Dnia Kobiet, a także w życiu prywatnym.
23.02.2022 | aktual.: 25.02.2022 18:05
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Rok 2013, Hanower. Tutaj doszło do spotkania Putina z Angelą Merkel – wówczas kanclerz Niemiec, która zaapelowała do prezydenta Rosji o uszanowanie niezależności organizacji pozarządowych, filaru społeczeństwa obywatelskiego.
Rozbawienie i seksistowskie żarty
Podczas części nieoficjalnej, zwiedzania Targów Technologicznych, rozmowy polityków przerwały aktywistki organizacji "Femen". Z nagimi biustami i napisami na ciałach (m.in. "wspólnicy w zbrodni") protestowały przeciwko skazaniu na dwa lata pobytu w kolonii poprawczej członkiń punkowego zespołu Pussy Riot. Krzyczały, że Putin jest dyktatorem. Szybko zostały obezwładnione i wyprowadzone z budynku przez ochroniarzy.
Po zajściu wyraźnie rozbawiony polityk przyznał, że protest mu się podobał. – Nie bardzo słyszałem, co wykrzykiwały, ponieważ ochroniarze zadziałali szybko. Nie zdążyłem nawet zauważyć, czy były blondynkami, brunetkami czy szatynkami – powiedział.
W tym samym, mocno lekceważącym tonie, dodał, że organizatorzy hanowerskich targów powinni podziękować ukraińskim dziewczynom, które pomogły wypromować to wydarzenie. – Jeśli ktoś ma ochotę na polityczną debatę, lepiej odbywać ją w ubraniu. Rozbierać powinno się w innych miejscach, na przykład na plażach nudystów – dorzucił z przekąsem.
Błyskawiczne przenoszenie uwagi z tego, co mówi kobieta na jej wygląd, to zresztą specjalność Putina. W ubiegłym roku, podczas rozmowy o gazociągu, potraktował w ten sposób amerykańską dziennikarkę stacji CNBC Hadley Gamble. Gdy naciskała na niego podkreślając, że Rosja traktuje dostawy gazu do Europy jako broń, usłyszała:
- Piękna kobieta. Mówię jej jedno, a ona mówi drugie. Jakby nie słyszała, co powiedziałem - tymi słowami Putin zwrócił się nie bezpośrednio do swojej interlokutorki, a do zgromadzonej, w przeważającej liczbie męskiej, publiczności, a następnie dodał:
- Czy ja naprawdę powiedziałem coś tak trudnego do zrozumienia? Czy ty mnie w ogóle słyszałaś? – całkowicie dewaluując słowa dziennikarki.
Pogardliwie o Hillary Clinton
Podobną strategię zastosował zresztą wobec Hillary Clinton w 2014 roku. Wyzwalaczem była w tym przypadku opinia, którą wygłosiła podczas konferencji organizowanej przez Izbę Handlową w Montrealu.
Była sekretarz stanu i kandydatka na fotel prezydenta w nadchodzących wyborach dała wówczas jasno do zrozumienia, że Rosja powinna ponieść surową karę za aneksję Krymu. - Przyłączenie przez Rosję Krymu jest nielegalne i stanowi naruszenie międzynarodowego prawa – powiedziała polityczka.
Zaapelowała również do Unii Europejskiej, by ta zmniejszyła energetyczne uzależnienie od Rosji dzięki projektowi gazociągów z Azerbejdżanu do Europy i eksploatacji nowych źródeł energii. Zaznaczyła, że innym krajom również grozi rosyjska agresja. – Rosjanie mogą zastraszać, tylko jak się jest od nich zależnym – ostrzegła.
Putin, któremu słowa Clinton nie miały prawa się podobać, ponownie skupił się w krótkim komentarzu niemal wyłącznie na płci. - Kiedy ludzie przesuwają granice za daleko, to nie dlatego, że są silni, ale dlatego, że są słabi. Ale może słabość nie jest najgorszą cechą kobiety – ocenił enigmatycznie podważając kompetencję Amerykanki.
Nawiązań do rzekomo wyłącznie kobiecej natury można znaleźć zresztą w wypowiedziach prezydenta więcej. W serialu dokumentalnym Olivera Stone'a z 2017 roku pt. "The Putin Interviews" wyznał: - Nie miewam złych dni, bo nie jestem kobietą. Widząc zdziwienie rozmówcy, dodał: - Nie próbuję nikogo obrażać. Taka jest po prostu natura rzeczy. Istnieją pewne naturalne cykle.
Poglądy prezydenta na kwestię kobiet właściwie się nie zmieniają (ewentualnie radykalizują). - Wladimir Putin jest typowym mizoginem. Maczo, który zawsze będzie chciał dominować i w ogóle nie wyobraża sobie roli kobiety na równi z rolą mężczyzny. W gruncie rzeczy gardzi kobietami. Istnieją dla niego tylko do celów wiadomych, a do polityki dopuszcza je w ostateczności. Jedyną kobietą w jego najbliższym otoczeniu jest Walentina Matwijenko, przewodnicząca Rady Federacji. Niezwykle oddana Putinowi, wykonuje wszystkie jego polecenia. Dziś jest miliarderką, posiada pałace, własne helikoptery, jak zresztą wszyscy jego współpracownicy – mówi Krystyna Kurczab-Redlich, wieloletnia korespondentka z Rosji, autorka książki "Wowa, Wołodia, Władimir. Tajemnice Rosji Putina".
Tyran w pracy, tyran w domu
Jednocześnie podkreśla, że takie poglądy rosyjski prezydent miał już w młodości, jeszcze przed zrobieniem politycznej kariery. Przekonała się o tym jego żona Ludmiła Aleksandrowna.
- Nigdy nie pomagał jej w domu. Nawet gdy była w ciąży, musiała mu usługiwać. W Dreźnie małżonkowie mieszkali na drugim piętrze, w budynku nie było windy. Ludmiła z dwiema córkami, wózkami i ciężkimi zakupami musiała radzić sobie sama. Mieszkający tam Niemcy szalenie się dziwili. Pytali, jak mąż może do tego dopuszczać. Oczywiście Władimir nie konsultował z nią żadnych spraw zawodowych, zmuszał do czekania na niego godzinami. Przyjaciel Putina opowiadał, że gdy byli już w Moskwie, Ludmiła co rusz powtarzała "jutro się rozwodzę". Jako żona wschodzącej gwiazdy prezydenckiej nie mogła sobie jednak na to pozwolić. Ostatecznie rozwiedli się dopiero w 2013 roku w obopólnej radości. Chociaż znamienne, że to przede wszystkim ona chciała podpisać dokumenty. Jemu było wszystko jedno – wyjaśnia ekspertka.
Dodaje jednak przy okazji, że Putin był zawsze bardzo dobrym ojcem dla swoich córek i to chyba jedyna jasna część jego charakteru.
Natomiast gdy z jakąś kobietą połączyło go coś więcej, ta niemal natychmiast stawała się bajecznie bogata – miliarderką jest dziś Alina Kabajewa (prawdopodobnie jego partnerka), luksusowe apartamenty w Moskwie posiadają m.in. jej matka oraz domniemana matka pozamałżeńskiej córki Putina urodzonej w latach 90. – wtedy pracująca jako sprzątaczka.
Putin zachwycony Jolantą Kwaśniewską
Krystyna Kurczab-Redlich w rozmowie z Wirtualną Polską przytacza również anegdotę z czasów prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego, który udał się na jedną z nielicznych wizyt w Moskwie. Okazuje się bowiem, że prezydentowi Rosji natychmiast wpadła w oko Jolanta Kwaśniewska.
- Spotkali się w jednym z hoteli w centrum Moskwy. Dziennikarze mogli śledzić przebieg wizyty, ja stałam niedaleko Putina. Widziałam, jak zabłysły mu oczy, kiedy zobaczył panią Jolantę Kwaśniewską – wówczas w apogeum swojej wyjątkowej urody, oczywiście stylowo i elegancko ubraną. To był bez wątpienia najjaśniejszy moment tego spotkania – wspomina dziennikarka.
Putin zdecydowanie reaguje na wszelkie próby liberalizacji i podważenia tradycyjnych ról płciowych. Podczas konferencji prasowej w grudniu 2021 roku zadeklarował, że "rosyjskie społeczeństwo jest moralnie chronione przed zachodnim ‘obskurantyzmem’ płciowym’". Ów, jak twierdzi, "nonkonformizm płciowy" i dążenie osób transseksualnych do uzyskania praw, porównał do… kolejnych mutacji koronawirusa.
- Trzymam się tradycyjnego podejścia, że kobieta jest kobietą, mężczyzna jest mężczyzną, matka jest matką, ojciec jest ojcem. Jeśli ktoś uważa, że kobieta i mężczyzna są tacy sami, to proszę bardzo, ale powinien istnieć pewien zdrowy rozsądek – powiedział.
W obliczu tych wypowiedzi nie może dziwić, że w 2017 roku Putin podpisał ustawę dekryminalizującą przemoc domową zgodnie z którą osoby dopuszczającej się jej po raz pierwszy, nie będą podlegać karze więzienia (chyba, że ofiara trafiła do szpitala z ciężkimi obrażeniami ciała lub zmarła). Natomiast jeśli pokrzywdzona nie wniesie oskarżenia, oprawcy nie zostaną postawione zarzuty. Oczywiście nie było mowy o ratyfikacji Konwencji Stambulskiej.
Zobacz także
W rezultacie, co wynika z raportu rosyjskiego MSW, w Rosji z ręki partnera co 40 minut ginie kobieta, a 40 proc. najcięższych i najbardziej brutalnych przestępstw stanowią przypadki przemocy domowej (także wobec mężczyzn – często katów, których ofiary w pewnym momencie nie wytrzymują i same łapią za nóż czy siekierę).
Trudno jednak, żeby te przerażające statystki trafiały do Putina, który w 2006 roku miał powiedzieć: "Jakim potężnym człowiekiem okazuje się być [Katsav]! Zgwałcił 10 kobiet. Wszyscy mu zazdrościmy". Wypowiedź dotyczyła byłego prezydenta Izraela Mosze Katsava, oskarżonego wówczas o przestępstwa na tle seksualnym. Gdy zaczęły cytować ją rosyjskie media, Putin bronił się, podkreślając, że język rosyjski jest bardzo skomplikowany, a tłumaczenia nie są po prostu w stanie oddać sensu jego "żartu".
Postraszył Merkel psem
A propos wątpliwej jakości poczucia humoru prezydenta Rosji, w 2019 roku z okazji Dnia Kobiet pogratulował on kobietom, że radzą sobie w pracy i w domu, a przy tym pozostają "piękne, charyzmatyczne, czarujące".
Natomiast podczas spotkania z jeżdżącymi konno policjantkami pokusił się o seksistowski żart. "Czego kobieta potrzebuje, by zachować zgrabną sylwetkę? Przyrządu do ćwiczeń, masażysty i wielbiciela". Jakby tego było mało, dodał z szelmowskim uśmiechem: - Macie tutaj takich fajnych kolegów, że mogą pełnić te wszystkie funkcje. No, na pewno drugą i trzecią.
Z kolei w 2007 roku nie krył rozbawienia, gdy na spotkanie z Angelą Merkel wpuścił swojego psa. Kanclerz Niemiec – w przeszłości dotkliwie pogryziona – bardzo się przestraszyła. I choć Putin na łamach dziennika "Bild" zarzekał, że jego działanie nie było celowe, trudno mówić o przypadkowości. Asystenci kanclerz przygotowując każdą wizytę zaznaczali, by w pobliżu absolutnie nie było żadnych czworonogów.