Meghan Markle i książę Harry pójdą w ślady Diany? Były lokaj księżnej nie ma wątpliwości
To kolejny raz, gdy Paul Burrell, były pracownik rodziny królewskiej, komentuje poczynania Meghan Markle i księcia Harry'ego. Na pytanie, czy Amerykanka jest podobna do księżnej Diany, odpowiedział, że "są różnymi kobietami z różnych czasów". Podejrzewa jednak, że w jednej kwestii może wziąć z niej przykład.
Paul Burrell, były kamerdyner księżnej Diany, wydaje się jedną z niewielu osób, która w pojawieniu się Meghan Markle u boku Harry'ego nie doszukuje się przyczyny konfliktu między księciem a jego starszym bratem. Co więcej, jakiś czas temu Burrell stwierdził, że młodszy brat był po prostu zazdrosny o relację Williama z Kate – sam marzył o rodzinie, a nie spotykał na swojej drodze odpowiedniej kandydatki na żonę i matkę jego dzieci. Teraz ekslokaj znów zabrał głos. Przewiduje, jaki będzie kolejny ruch Sussexów.
Paul Burrell o Meghan Markle i księciu Harrym
Burrell właśnie oznajmił, że jego zdaniem to tylko kwestia czasu, aż Harry i jego żona udzielą w amerykańskiej telewizji wywiadu przeprowadzonego na wzór tego, którego udzieliła w 1995 roku księżna Walii. Diana mówiła wtedy m.in. o rzekomych romansach męża. Kamerdyner stwierdził również, że obecnie Harry pozostaje pod wpływem Meghan – podąża ścieżką, którą wyznacza jego żona, bo "jest nią tak zauroczony, że sądzi, że ta nie popełnia żadnych błędów".
Nie oznacza to jednak, że Harry jest całkowicie zależny do wybranki serca, wręcz przeciwnie. Burrell przewiduje, że za jakiś czas – zapewne po zabraniu głosu w mediach na wzór księżnej Diany – książę opuści Amerykę i wróci do rodzinnego gniazda, z tęsknoty za bliskimi, a przede wszystkim za bratem.
"Nie będzie przy tym trwał wiecznie, nie jest takim typem chłopaka. W końcu zapragnie wrócić do swojej rodziny, a brat przyjmie go z otwartymi ramionami", mówił w brytyjskiej śniadaniówce.