Mężczyźni, którzy nie pomagają przy organizacji wesela. "Nie sądziłem, że to będzie aż tak angażujące"
10.06.2022 08:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dekoracje, papeteria, winietki, odcienie i inne szaleństwa, które kojarzą nam się ze ślubem, to w większości domena panien młodych. A co, jeśli pana młodego przeraża wybranie koloru połowy z nich i przestaje się w to zupełnie angażować? - Pary, które bardzo źle wspominają okres przygotowań i przytaczają konflikty z tego czasu, to pary, które albo chciały robić wszystko razem, albo zadania były scedowane tylko na jedną osobę - mówi w rozmowie z WP Kobieta Maria Rotkiel, psycholożka i terapeutka par.
- Ile może być zmiennych, kolorów, wzorów i materiałów? Pytam całkowicie serio. Moja narzeczona, a ślub ma być za rok, dosłownie oszalała i codziennie pyta mnie o kwestie związane z organizacją. Nie sądziłem, że to będzie aż tak angażujące – mówi w rozmowie z WP Kobieta 28-letni Tomek (imię zmienione – przyp. red.), który w sierpniu 2023 roku ma stanąć na ślubnym kobiercu z Anią, swoją rówieśniczką.
Jednak ich kością niezgody okazała się być organizacja wesela i mnogość spraw, jakie trzeba załatwić. – Zbyt często wiąże się to z pytaniami, jakie słyszę od Ani, a zupełnie nie potrafię na nie odpowiedzieć. Ona chciałaby to wszystko zaplanować razem, pyta mnie nawet o odcienie serwetek. A jakie to ma znaczenie? – oburza się Tomek.
A jak się okazuje, dla Ani ma ogromne znaczenie, ponieważ sama wpadła w przedślubny stres, a wszystkie decyzje, jakie musi podjąć, po prostu ją przerastają. Zależy jej także, by bliscy zapamiętali uroczystość jak najlepiej, oraz by na zdjęciach sala wyglądała jak ta, którą Ania sobie wymarzyła.
- Rozumiem ten jej stres, że nie ma już na to siły, ale właśnie dlatego powiedziałem jej, żeby nie poświęcała uwagi rzeczom i tematom, które nie mają żadnego znaczenia, a mi przydzieliła zadania, którymi mam się zająć – dodaje 28-latek.
Jak Tomek sam przyznaje, czuje, że nie potraktował sprawy wystarczająco poważnie, a fakt, że na wszystkie pytania narzeczonej reagował złością, mogły zaognić konflikt.
"Różne kompetencje, różne narzędzia"
O tym, co warto zrobić w takiej sytuacji, mówi w rozmowie z nami Maria Rotkiel, psycholożka i terapeutka par z wieloletnim doświadczeniem.
- Nie da się wszystkiego robić razem, dlatego że mamy różne kompetencje, różne narzędzia, których używamy do procesowania zadań, począwszy od decyzji po jej wykonanie i finalizację. To tak, jakby jedna osoba tańczyła tango, a druga hip hop. Ciężko wtedy w parze zatańczyć. A poza tym, mogę powiedzieć z własnego doświadczenia, że pary, które bardzo źle wspominają okres przygotowań i przytaczają konflikty z tego czasu, to pary, które albo chciały robić wszystko razem, albo zadania były scedowane tylko na jedną osobę – mówi ekspertka.
Jak wynika z odpowiedzi na zadane przez nas na ślubnym forum pytanie, większość par kwestie najważniejsze omawia razem, a dekoracje panny młode biorą na siebie, bo jak wiele z nich podkreśla, albo ich narzeczonych przerasta wybieranie właściwego spośród odcieni bieli, albo wolą zająć się tym same, by niepotrzebnie nie przedłużać. Część z nich z kolei podpowiada, że partnerowi, który nie garnie się do pomocy w organizacji ceremonii, zleciła załatwienie formalności.
"Irytowały mnie codzienne pytania"
- U nas się to świetnie sprawdziło. Miałem dość tego, że Kalina ciągle pyta o rzeczy, o których ja nawet raz nie pomyślałem – mówi Mateusz z Warszawy, 33-latek, który ślub wziął w kwietniu.
- Irytowały mnie codzienne pytania, codzienne kłótnie. W końcu poprosiłem o pomoc mamę, co jeszcze bardziej poirytowało Kalinę, bo mama zaczęła podawać w wątpliwość to, co zaplanowała. Ostatecznie usiedliśmy, porozmawialiśmy i zaplanowaliśmy wszystko dokładnie, co jeszcze trzeba zrobić. Wziąłem na siebie kwestie umów, kontaktu z DJ-em, opłacenia ze wspólnego konta wszystkich zleceniobiorców, a także ceremonii w kościele. Ona wzięła na siebie dekoracje i wszystko, gdzie jej zmysł estetyczny mógł się przydać. Listę gości, zaproszenia, playlistę weselną i menu zaplanowaliśmy razem – mówi Mateusz w rozmowie z WP Kobieta.
Kalina, narzeczona Mateusza, postanowiła zrobić swój wieczór panieński na dzień przed ślubem i połączyła go z dekorowaniem sali z zaproszonymi koleżankami. Mateusz nie widział więc wcześniej, jak wygląda miejsce, w którym mieli się bawić weselni goście. – Gdy tam wszedłem, oszalałem. Sala wyglądała fenomenalnie. Kalina przygotowała ją z przyjaciółkami tak, jakby robiła to zewnętrzna firma, która działa od lat. Kwiaty, kartki na stołach, winietki – tak, znam już nazwę tych karteczek z imionami – to wszystko było po prostu zachwycające. Ona chyba też nie narzekała na to, co załatwiałem ja – śmieje się 33-latek.
Jak zacząć planować wesele?
- Organizacja wesela to przede wszystkim doskonała okazja, żeby się swojego partnera jeszcze lepiej nauczyć – mówi Maria Rotkiel, terapeutka par. - Czasem to jest pierwsza taka próba dla związku, chyba że para ma już za sobą kupowanie wspólnego mieszkania i jego urządzanie. I właśnie kluczem do rozwiązania tej sytuacji jest podział. To nie jest stereotyp, to prawda, że kobiety lepiej organizują wydarzenia, w których trzeba skoordynować wiele małych czynności i elementów, i lepiej odnajdują się tam, gdzie chodzi o estetykę – dodaje ekspertka.
Maria Rotkiel radzi, by przygotowania do planowania wesela rozpocząć od wypisania wszystkiego, co jest do zrobienia.
- Robimy sobie plan, w którym rozpisujemy całą logistykę i to, kto jakimi działaniami się zajmie. Na pewno nie warto przydzielać odgórnie zadania, a potem się denerwować, że ktoś się z tego nie wywiązuje, ale też nie można wszystkiego wziąć na siebie, a potem wylewać łzy, że on się nie interesuje, więc to znaczy, że mu nie zależy. To jest ten największy błąd, który popełniamy w relacjach, że nadajemy własną interpretację czyjeś motywacji. A jemu przecież zależy, tylko on tego nie ogarnia albo akurat to zadanie jest dla niego nieciekawe i trudne, więc będzie je sabotował nieświadomie – tłumaczy psycholożka.
- A kiedy już się podzielimy, to trzymamy się tego podziału, możemy ze sobą wiele kwestii omawiać nadal oczywiście, ale nie mieszamy się w działki tej drugiej osoby, nie krytykujemy. Bardzo motywująco działa ręczne wykreślanie. Bo kiedy będziemy widzieli, jak dużo udaje się wykreślić z tej listy, to będziemy czuli taką specyficzną przyjemność – podsumowuje.
Autorka: Aleksandra Hangel, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość.To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!