Mieszkają w vanie z 1,5‑roczną córką. "Wydajemy na życie 10 euro dziennie"

Brak czynszu i hałaśliwych sąsiadów, poczucie wolności, życie w oszałamiających okolicznościach natury z dala od codziennego zgiełku. Od czasów pandemii tzw. vanlife zdobywa coraz większą popularność. Jakub Tolak i Zofia Samsel opowiedzieli nam o blaskach i cieniach "życia w drodze".

Jakub Tolak i Zosia Samsel mieszkają w vanie z 1,5-roczną córką
Jakub Tolak i Zosia Samsel mieszkają w vanie z 1,5-roczną córką
Źródło zdjęć: © Instagram | Foxes in Eden

26.01.2024 06:00

Jakub Tolak dał się poznać szerszej publiczności za sprawą roli Daniela Rossa w telenoweli "Klan". Po 11 latach zdecydował się odejść z produkcji tłumacząc, że czuł ogromne "zmęczenie materiału". Po zakończonej przygodzie z "Klanem" aktora można było zobaczyć m.in. w serialu "Barwy szczęścia" oraz filmie "Tajemnice Westerplatte".

Ostatecznie Jakub Tolak postanowił porzucić show biznes i uczynić podróżowanie swoim sposobem na życie. Wraz z partnerką Zofią Samsel urządzili swój nowy dom w vanie. Para odwiedziła m.in.: Hiszpanię, Portugalię oraz Czarnogórę. Relacje z podróży na bieżąco publikują na Instagramie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Anna Mokrzanowska, WP Kobieta: Jak wygląda wasz typowy dzień w vanie?

Jakub Tolak: Od 1,5 roku podróżuje z nami Tosia, nasza córka, która zaczęła dyktować nam rytm dobowy. Budzimy się około 6-7 rano. Gdy zaśnie ok. 19:30 możemy zacząć "wieczór bez dziecka". Reszta dnia jest zmienna. Czasem zwiedzamy, zbieramy materiały do naszych filmów, pracujemy, robimy zakupy czy szukamy miejscówek na postój, co zdarza się, że zajmuje sporo czasu. Wbrew temu, co może się wydawać obserwującym konta "Vanlife w sieci", samo "bycie" wypełnia niewielką część dnia.

Zofia Samsel: Życie w drodze jest niemal równoznaczne z brakiem rutyny. Oczywiście są pewne stałe elementy codzienności, ale zwykle nie powtarzają się w przewidywalnym cyklu. Jeśli mielibyśmy spróbować określić, co składa się na stałe elementy życia w vanie, odmienne od tych znanych z życia stacjonarnego (jak poranna toaleta, śniadanie etc.), to są to przede wszystkim kwestie związane z obsługą kampera. Aby ruszyć po dłuższym postoju, musimy posprzątać wnętrze, żeby nic w czasie drogi nie pospadało. Co 4-5 dni musimy zatankować zbiornik z czystą wodą, wylać brudną wodę oraz opróżnić toaletę.

Jak wygląda życie w vanie z małym dzieckiem? Co sprawia najwięcej problemów? Jak radzi sobie z takim stylem życia Antosia?

Zofia Samsel: Po porodzie poczekaliśmy pół roku zanim wyjechaliśmy z Tosią. Dziecko wprowadza swój rytm dobowy. W dłuższe trasy (które teraz oznaczają maksimum dwie godziny drogi) jeździmy zwykle w czasie jej drzemek. Planując zwiedzanie, spacery, bierzemy pod uwagę, że będziemy musieli zawrócić. Tosia miała duże problemy ze snem, więc pierwsze pół roku w drodze było gehenną, jeśli chodzi o nasze niedospanie.

Jakub Tolak: Na szczęście teraz jest już dobrze. Tosia rozwija się świetnie, ma kontakt z wieloma pięknymi miejscami, doświadcza różnych typów pogody, różnych faktur, obserwuje zwierzęta, rośliny, poznaje wiele osób. Jest dzieckiem pogodnym, kontaktowym i otwartym na świat. Mamy nadzieję, że w przyszłości będzie to stanowić solidny, piękny fundament dla dorosłej Antoniny.

Pod waszymi postami pojawiają się czasem głosy "zatroskanych", że van to nie jest miejsce dla dziecka i powinniście pomyśleć o przyszłości i edukacji córki. Jeden z internautów miał złożyć wniosek do sądu rodzinnego o wgląd w waszą sytuację.

Zofia Samsel: Konstruktywną krytykę jak najbardziej bierzemy pod uwagę. Nie jesteśmy wariatami, którzy własne widzimisię stawiają ponad dobro dziecka. Wręcz przeciwnie, obserwujemy Tosię i jeśli coś będzie na nią źle wpływać, zaczniemy to od razu zmieniać. Tosia ma naszą ciągłą atencję, a z własnego, dziecięcego doświadczenia pamiętamy, że uwaga rodziców, ich emocjonalna obecność, były dla nas najważniejsze. Miłość to uważność na drugą osobę. Reszta to dodatki. Nasza córka ma 1,5 roku, na decyzje o edukacji mamy jeszcze czas. Świat się zmienia. Parę lat temu edukacja domowa była wyjątkiem, a dziś jest opcją.

Co jest najtrudniejszym elementem życia w vanie? Czy jest jakiś trudny moment, który szczególnie pozostał wam w pamięci?

Jakub Tolak: To kwestia subiektywna. Niektórzy nie potrafią znieść obsługi vana, w tym opróżniania toalety, inni źle czują się w nieprzewidywalności, a jeszcze inni boją się stawać na dziko. Dla nas jednak aktualnie najbardziej wymagająca jest całodobowa opieka nad dzieckiem. Oczywiście to, że Tosia spędza z nami 24 godziny na dobę jest piękne i mamy nadzieję, że zbuduje to między nami wspaniałą relację, a jej pozwoli się rozwijać. Ale równocześnie nie mamy zbyt dużo przestrzeni dla siebie (fizycznej i psychicznej).

Zofia Samsel: W drodze trudno o pomoc, czy to rodziny, czy żłobka, więc nasze związkowe relacje i osobiste pasje schodzą na dalszy plan. Jeśli chodzi o wcześniejsze lata, to były różne trudne momenty - popsuty samochód, zalanie vana, rodzinne zatrucie, tęsknota za bliskimi. Jednak życie w drodze uczy, że – prócz sytuacji naprawdę skrajnych – wszystko da się jakoś rozwiązać. Po burzy w końcu wychodzi słońce.

Ile wydajecie na codzienne życie i co pochłania najwięcej środków?

Zofia Samsel: Nasze życie w vanie jest tańsze, niż życie stacjonarne. Codzienność skłania do oszczędzania mediów, zakupy robimy rzadziej, bo w miejscach, w których bywamy trudno o sklepy, no i nie płacimy czynszu za mieszkanie (gdy jesteśmy w drodze, swoje zwykle wynajmujemy). Był moment, gdy po pierwszym pół roku trasy zaczęły kurczyć się nam oszczędności, więc wprowadziliśmy "żelazny budżet". Na dwie osoby wydawaliśmy maksimum 10 euro dziennie plus paliwo. Okazało się, że nie czujemy się ograniczeni, a dzięki temu udało się nam jechać dalej. Pewnym stałym, niemałym kosztem, jest paliwo, z drugiej strony to od nas zależy jak często i daleko się przemieszczamy.

Czy jest coś, czego brakuje wam ze stacjonarnego życia?

Zofia Samsel: Po dłuższym czasie spędzonym w drodze zaczyna brakować głębszych relacji. Oczywiście spotykamy po drodze wiele wspaniałych osób, ale po chwili wszyscy jadą dalej. Nie ma czasu na budowanie przyjaźni. Brakuje możliwości rozwijania niektórych pasji, na przykład Kuba jest bębniarzem, a my nie mamy przestrzeni na zabranie perkusji, nie mówiąc już o próbach zespołu. Od kiedy jest Tosia, brakuje nam randek, "chwil dla związku". No i oczywiście czasem tęsknimy za bieżącą wodą i kanalizacją. W drodze docenia się rzeczy, które większości "mieszczuchów" wydają się czymś oczywistym.

Jak do waszego trybu życia podchodzą wasi bliscy?

Zofia Samsel: Z początku nie bardzo chyba rozumieli nasze decyzje. Życie w drodze kojarzyło im się z biedą, przymusem, tym, że "w życiu nam nie wyszło". Brak wiedzy powodował lęk. Z czasem, gdy okazało się, że jesteśmy bezpieczni i szczęśliwi, zaczęli to chyba akceptować, a może nawet i rozumieć. Chcemy wierzyć, że również nasi rodzicie czegoś się dzięki naszym podróżom nauczyli i otworzyli na alternatywne podejście do codzienności. Wydaje się, że nasze relacje z drogi pokazujące piękno świata i "szarą codzienność" "vanlife" zainspirowały, prócz wielu odbiorców, również naszych rodziców.

W tej chwili stacjonujecie na Krecie. Dlaczego akurat to miejsce wybraliście? Jak się tutaj żyje? Czy jest coś, co szczególnie was urzekło w Grecji?

Jakub Tolak: Dwa lata temu, jeszcze będąc w ciąży, odwiedziliśmy Grecję lądową zimą i bardzo nam się spodobał jej senny charakter. Przez trzy miesiące zwiedziliśmy sporą część tego kraju. Miejscówki były piękne i puste, ludzie mili, a klimat łagodny. Poza tym lubimy wyspy za ich mniejszą dostępność ograniczającą nieco napływ turystów podróżujących samochodami oraz za odmienny od części lądowych danego kraju charakter. Wiosnę 2023 r. spędziliśmy na Sardynii i to nas utwierdziło w przekonaniu, że chcemy zwiedzić kolejną wyspę.

Planujecie dłuższy pobyt na Krecie czy też chcecie w najbliższym czasie odwiedzić kolejne zakątki świata?

Zofia Samsel: Wyspy są świetne, ale mają z definicji ograniczoną przestrzeń, więc w końcu nadchodzi moment, w którym chce się jechać dalej. Jesteśmy drugi miesiąc na Krecie i w niektórych miejscach byliśmy już parę razy, chociażby przejazdem. Świat jest wielki, więc z pewnością wkrótce ruszymy dalej.

Rozmawiała Anna Mokrzanowska, dziennikarka WP Kobieta

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
podróżkamperpodróż kamperem
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (297)