Złożył wypowiedzenie i poszedł na "mikroemeryturę". Jest zachwycony

Sebastian pierwszy raz zdecydował się na przerwę od pracy w momencie, gdy czuł, że jest bliski wypalenia. Jego decyzja sprawiła, że zupełnie zmienił podejście do kariery zawodowej. - Zdałem sobie sprawę, ile czasu poświęcałem pracy. Nie chciałem tak dłużej żyć - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.

Decydują się na "mikroemeryturę", aby uniknąć wypalenia
Decydują się na "mikroemeryturę", aby uniknąć wypalenia
Źródło zdjęć: © Unsplash

W listopadzie 2024 roku światło dzienne ujrzał raport przygotowany przez UCE RESEARCH oraz platformę ePsycholodzy.pl - "Polacy na granicy wypalenia zawodowego". Aż 78,3 proc. respondentów badania zauważyło u siebie co najmniej jeden z czternastu symptomów wypalenia zawodowego. Co może pomóc w tym, aby go uniknąć? Jedną z testowanych w wybranych krajach, m.in. w Belgii, metod jest czterodniowy tydzień pracy.

Młodzi millenialsi i zetki testują inną opcję. Oszczędzając wcześniej środki, decydują się na dłuższe przerwy pomiędzy zmianami miejsca pracy. Czy taka "mikroemerytura" rzeczywiście jest dobrym rozwiązaniem?

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wypalenie zawodowe dołączy do listy chorób w 2022 roku

"Przewartościowanie życia"

Sebastian Matysiak pracował w dużej warszawskiej korporacji przed siedem lat. Dwa lata temu zauważył, że wykonywanie obowiązków nie przynosi mu satysfakcji i żyje od weekendu do weekendu. Wówczas usłyszał o kilkumiesięcznych wyjazdach na południe Europy w ramach wolontariatu. 

- Wiedziałem, że nie chcę zostać w tej firmie. Złożyłem wypowiedzenie. Miałem na tyle oszczędności, że spokojnie mogłem sobie pozwolić na taki wyjazd. Czułem, że gdybym został w tej pracy dłużej, przeżyłbym prawdziwe wypalenie zawodowe. Było blisko - stwierdza.

Tygodnie spędzone z dala od "korpoświata", odłączenie się od dotychczasowej rutyny sprawiły, że Sebastian zaczął poważnie zastanawiać się nad przebranżowieniem. 

- To było przewartościowanie życia. Zdałem sobie sprawę, ile czasu poświęcałem pracy. Nie chciałem tak dłużej żyć. Postanowiłem, że po powrocie do Polski skończę studia podyplomowe, powiązane z pierwszym kierunkiem studiów, popracuję nad portfolio i potem poszukam pracy w innej branży - wspomina.

Powrót po kilku miesiącach do dawnej rutyny był trudny. 29-latek obrał sobie jednak za cel ukończenie wspomnianych kursów, aby móc spełniać się w zupełnie innym zajęciu.

- Pracę jeszcze w starej branży znalazłem bez większych problemów. Wtedy uświadomiłem sobie, jak bardzo jej nie lubię i nie chcę tak pracować do końca życia. Musiałem jednak zacisnąć zęby, aby jakoś się utrzymać i móc sobie pozwolić na przebranżowienie. Po kilku miesiącach złożyłem wypowiedzenie i zaczynam wszystko od nowa - tłumaczy.

Jak dodaje, zdaje sobie sprawę ze swojej uprzywilejowanej pozycji - odpowiednio wysokie zarobki pozwoliły mu na to, aby zrobić sobie kolejną przerwę. Obecnie Sebastian, po skompletowaniu portfolio, szuka pracy jako wolny strzelec. Do korporacji wracać nie zamierza.

"Oszczędzam na każdym kroku"

31-letnia Alicja* przyznaje, że jej praca jest bardzo intensywna. W przeciągu ostatnich trzech lat nabawiła się problemów ze snem, podupadła na zdrowiu.

- Na samą myśl o poniedziałku mną trzęsie. Próbowałam konsultować to z psychologiem, sądząc, że wina leży po mojej stronie, że nie potrafię zorganizować sobie pracy, ale jego zdaniem problem leży po stronie firmy, w której pracuję. Od roku szukam nowej pracy, ale niestety to nie przynosi żadnego rezultatu. Naprawdę cholernie ciężko jest obecnie znaleźć coś nowego. Widząc różnego rodzaju filmiki na TikToku, doszłam do wniosku, że inni mają, niestety, podobnie. Postanowiłam, że 2025 rok będzie ostatnim w tej chorej "kulturze" pracy - mówi Wirtualnej Polsce.

Alicja w ciągu ostatniego roku skupiła się na poszukiwaniu nowego zajęcia i oszczędzaniu. Chce porzucić obecną pracę i skupić się na rozwinięciu własnego biznesu. Najpierw jednak potrzebuje złapać oddech.

- Obecnie chwytam się każdej możliwości dodatkowego zarobku. Oszczędzam na każdym kroku. Nie zamierzam w tym roku wyjeżdżać na wakacje. Mój mąż już dawno powiedział, żebym rzuciła tę robotę, ale całe życie dążyłam do tego, żeby być niezależna. Nie chciałam tak jak mama prosić się taty o każdy grosz. Mamy też w końcu do spłaty kredyt hipoteczny - zaznacza.

Dodaje, że planuje złożyć wypowiedzenie za pół roku, kiedy odłożona suma pieniędzy pozwoli jej na dokładanie się do codziennych wydatków. - Wtedy odpocznę kilka miesięcy i zacznę realizować biznesplan. Chyba że zmienię zdanie i znajdę ciekawszą ofertę w swojej obecnej branży, ale o tym będę myśleć za kilka miesięcy - dodaje.

"Mikroemerytura" sposobem na odnalezienie równowagi?

Psycholożka Natalia Grzywińska podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską, że jeżeli chcemy zrobić przerwę w pracy, najpierw dobrze jest zrozumieć powód, dla którego rozważamy taki dłuższy urlop.

- Jeśli czujemy przemęczenie i zniechęcenie, np. przepełnioną rywalizacją atmosferą ukrytą pod płaszczem realizacji kolejnych ambitnych osiągnięć, której dotychczasowo się oddawaliśmy, rzeczywiście warto wówczas się zatrzymać. Już w ciągu 2-3 miesięcznej przerwy mamy szansę dostrzec to, na co dotychczasowo być może nie starczało nam czasu, czemu nie poświęcaliśmy uwagi. To może być zdrowie, rodzina, pasje, wypoczynek - tłumaczy ekspertka.

Jak podkreśla, budowanie balansu pomiędzy życiem osobistym a zawodowym możliwe jest tylko wtedy, gdy doświadczamy równolegle obu sfer życia.

- Przerwa w pracy to wyłącznie pauza na regenerację i planowanie nowych rozwiązań, które i tak zostaną zweryfikowane dopiero po powrocie do pracy - mówi Natalia Grzywińska.

Kiedy czujemy, że nie dajemy już rady

Natalia Grzywińska dodaje, że czasem taka "mikroemerytura" rzeczywiście jest potrzebna, aby odciąć się od przewlekłego stresu, którego doświadczamy w pracy. Jeżeli jednak czujemy wyczerpanie z powodu wykonywanych obowiązków, dobrze jest zastanowić się nad psychoterapią.

- Podczas rozmów ze specjalistą zdrowia psychicznego możliwym staje się dotarcie do źródła problemu. Czasem można reagować stanem zagrożenia z powodu zniekształconej interpretacji otaczającej rzeczywistości, czasem powodem mogą być tłumione, niewyrażane emocje do pracodawcy czy współpracowników. Czasem można przy pomocy terapeuty zdać sobie sprawę post factum z obiektywnie doświadczanych nadużyć w pracy, które ostatecznie mogą pokierować do zmiany stanowiska czy miejsca zatrudnienia - mówi psycholożka.

Jak zaznacza, zareagowanie w odpowiednim momencie, skorzystanie z pomocy psychoterapeutycznej i wsparcia najbliższych jest nieocenione. W ten sposób możemy uchronić się przed poważnym kryzysem psychicznym, prowadzącym do załamania nerwowego czy nawet depresji.

*Imię zmienione na prośbę bohaterki

Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Źródło artykułu:WP Kobieta
premiumpsychologiawypalenie zawodowe
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (90)