Blisko ludziMiłość czy układ handlowy? Wiadomo, dlaczego mężczyźni wybierają młodsze

Miłość czy układ handlowy? Wiadomo, dlaczego mężczyźni wybierają młodsze

Mówią do swoich dużo młodszych partnerek: "nie jedz tyle, bo będziesz gruba i wrócisz na wieś", stawiają warunki: "albo będziesz uprawiać seks wtedy, kiedy mam na to ochotę, albo znajdę sobie młodszą". Co kobiety dostają w zamian? I czy to na pewno awans społeczny i wygodne dostatnie życie?

Miłość czy układ handlowy? Wiadomo, dlaczego mężczyźni wybierają młodsze
Źródło zdjęć: © 123RF

10.03.2019 | aktual.: 15.03.2019 13:28

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Hanka i Rysiek. 10 lat w związku, 26 lat różnicy wieku

Poznała go w karczmie przy drodze nr 65, na trasie z Gorzowa do Szczecina, gdzie pracowała jako kelnerka. On przyjechał z kolegami na obiad po dwudniowym polowaniu. - Przystojny, pewny siebie, dowcipny. Widać, że przyjezdny. I przede wszystkim kulturalny, nie to co te miejscowe chamy - opowiada Hania, szczupła, wysoka brunetka. I dodaje: - Nie przeszkadzało mi, że jest starszy o 26 lat.

Rysiek to taki typ mężczyzny, który dobrze wygląda całe życie. Były wojskowy, pułkownik na emeryturze. Prowadzi własną firmęfirmę zajmującą się konwojami. - Co się miałam zastanawiać? - Hanka jakby chciała się usprawiedliwić. - Wpatrzony był we mnie jak w obrazek, od razu mi powiedział, że zabierze mnie do Warszawy. A ja o niczym innym nie marzyłam, jak wyrwać się z tej dziury.

Przyjechała do stolicy i zamieszkała w wynajętej dla niej przez Ryśka kawalerce. - Musiał poukładać "swoje stare sprawy”, czyli rozstać się ostatecznie z drugą żoną - opowiada kobieta. - Czekałam na niego i umierałam z nudów. Rysiek pomógł znaleźć mi pracę. Trafiłam do jednego z ministerstw jako urzędniczka niższego szczebla, ale byłam zachwycona. Miałam poczucie, że złapałam Pana Boga za nogi. Dopiero potem dowiedziałam się, że jestem kolejną dziewczyną ze "stajni Ryśka”, której załatwił pracę.

Hanka pamięta, jak na wyjeździe na Mazury powiedział do niej publicznie, że ma mniej żreć, bo jak będzie gruba to wróci na wieś. - Część znajomych się śmiała, część zamilkła z zażenowania - wspomina. - Potem to już była równia pochyła. Mam robić to, co on chce, bo nie po to wziął gęś ze wsi, żeby mu się stawiała. Że jak mi się nie podoba, to mam zabierać te dwie pary gaci, z którymi przyjechałam i wracać do mamusi. Że mam skrócić włosy i farbować je na jaśniejszy kolor, bo ciemnego nie lubi. Powiedział, że skoro on za wszystko płaci, to będziemy oglądać w telewizji to, co on chce. Zniknął szarmancki gentelman, a pojawił się prostak. Na dodatek teraz strasznie mnie pilnuje, bo boi się, że rzeczywiście go zostawię. Można powiedzieć, że pod tym względem się zmienił.

Renata i Mirek. 12 lat związku i 30 lat różnicy wieku

Od dziecka nieśmiała i strachliwa. Miała jedną przyjaciółkę, nigdy chłopaka. Mirka poznała, gdy przyjechał po sąsiedzku do jej rodziców na wieś kupić działkę. Miał już prawie 60 ha nad Bugiem, ale chciał więcej. Zbudował wielki drewniany dom, jednak przyjeżdżał tu z Warszawy głównie sam. Ona była dopiero co po pedagogice w Lublinie, ale bez planów czy propozycji pracy.

- Nic dziwnego, że on, redaktor z telewizji, zawrócił mi w głowie - wspomina Renata. - Chciałam się wyrwać z domu. A na horyzoncie pojawił się królewicz z bajki. Renacie nie przeszkadzało, że aż o 30 lat starszy. - Może i starszy, ale nie miał fiu bździu w głowie, za to mógł się pochwalić ustabilizowaną pozycją zawodową i majątkową - przekonuje Renata. - Był co prawda po rozwodzie i miał dwoje dorosłych już dzieci, ale trudno się spodziewać, żeby facet po pięćdziesiątce był kawalerem bez przeszłości.

Zaszła w ciążę miesiąc po przeprowadzce do Warszawy. - Mirek był zachwycony - opowiada Renata. Wzięli szybki i cichy ślub. - Kompletnie nie miałam co tu robić. Całe dnie sprzątałam, gotowałam, prasowałam - wspomina kobieta. - On często wychodził, ale mówił, że dla mojego dobra mnie nie zabiera. Wyjeżdżał na wieś, głównie sam, bo musiał doglądać gospodarstwa. Dopiero potem okazało się, że zazwyczaj towarzyszyła mu jego kochanka, zwana Pieszczoszkiem.

Renata po urodzeniu Oli zaszła bardzo szybko w drugą ciążę. - Nie zgadzał się na antykoncepcję, bo to miało mi rzekomo szkodzić - mówi kobieta. - Poroniłam. Nie pomagał mi w niczym, choć byłam ledwo żywa i miałam małe dziecko. Nie zgodził się, żeby mama do mnie przyjechała, bo nie chce obcych w domu. Każdy mój argument kasował jednym stwierdzeniem: ja za wszystko płacę, ja decyduję. A z drugiej strony obsypywał mnie kwiatami i kupował wszystko, co chciałam. Teraz dużo choruje. Opiekuję się nim.

Alina i Paweł. 5 lat związku i 24 lata różnicy wieku

Pochodzi z Ukrainy. Nie dostała się na medycynę. Zaszła w ciążę z chłopakiem, który ją zostawił po miesiącu. Potem jej ojciec zachorował na raka. Żeby go ratować, rodzina sprzedała wszystko, co miała. Alina z synkiem wylądowała w wynajętym pokoju ze ślepą kuchnią na obrzeżach Kijowa. Bez pracy i perspektyw. Przyjaciółka namówiła ją na przyjazd do Polski, żeby dorobić sprzątaniem. Trafiła pod Warszawę do Łomianek, gdzie trzeba było odgruzować dom jakiegoś artysty.

- Paweł okazał się guru od animacji filmowej, w domu miał profesjonalne studio i salę kinową. Lecz jego dom wyglądał jak z programu "Mania chomikowania”. Zamiast na tydzień, dostałam pracę na miesiąc. Był ode mnie starszy dwukrotnie, mimo to zakochałam się na zabój.

Kobieta przekonuje, że nie tylko ona. - Powiedział, że się ze mną ożeni. Jednak na przywiezienie mojego synka nie chciał się zgodzić, bo dzieci go deprymują - opowiada Alina. - Załatwił mi kartę stałego pobytu. Słyszałam, jak jego kumpel się śmiał, że wziął sobie Ukrainkę, żeby mu sprzątała na co dzień. A ja rzeczywiście sprzątałam cały czas. I przygotowywałam przyjęcia dla jego gości. Sama jednak nie brałam w nich udziału, słabo mówiłam po polsku, a on nie zachęcał mnie do tego. Twierdził, że się nie wyrabiam towarzysko i przynoszę mu wstyd.

Na początku przed znajomymi udawał, że nie jesteśmy razem. Dopiero jak nauczyłam się polskiego i mówiłam już bardzo dobrze, zaczynał się mną chwalić. Dawał mi dużo pieniędzy na ciuchy. Żebym wyglądała jak królowa. A ja część pieniędzy wysyłałam mamie, resztę odkładałam na studia. Poszłam na SGH i właśnie obroniłam licencjat z zarządzania. Paweł nawet o tym nie wie, bo go to nie interesowało, jak spędzam czas. Mówił tylko zawsze, że mam robić to, co on chce, bo to jego dom i jego pieniądze. I powtarzał, że albo będę uprawiać seks wtedy, kiedy on mam na to ochotę, albo sobie znajdzie młodszą. Na razie nie daję mu powodów do tego. Poszłam na studia magisterskie.

Kto wchodzi w takie związki?

- Takie zachowanie mężczyzn kojarzy mi się z lękiem przed bliskością, strachem bycia zdominowanym w związku. A tego typu uczucia są charakterystyczne dla mężczyzn, którzy czują się słabi, choć wszelkie ich atrybuty, choćby takie jak pieniądze, pozycja zawodowa, społeczna i towarzyska zdają się mówić coś zupełnie innego - wyjaśnia Agnieszka Paczkowska, psycholożka i psychoterapeutka.

- Taki facet bierze sobie na partnerkę kogoś, kto jest od niego zależny finansowo, psychicznie, emocjonalnie, po to, żeby mieć ten komfort bycia górą i w ten sposób unikać lęku, który towarzyszy przecież każdemu związkowi. Boi się, że nie spełnia oczekiwań, że jest za słaby, że partnerka ucieknie lub go wykorzysta. Wiązanie się z kimś teoretycznie słabszym ma ten komfort zapewnić. Tymczasem jest to związek oparty na pewnego rodzaju przemocy, w którym mężczyzna dzięki posiadanym narzędziom (władzy, pieniądzom) może manipulować partnerką, by to ona spełniała oczekiwania mężczyzny, a jednocześnie nie wymagała tego, by on spełniał jej - tlumaczy Paczkowska.

Kto wchodzi w takie związki? Przede wszystkim osoby niedojrzałe, które nie chcą lub nie umieją brać na siebie odpowiedzialności za swoje życie. Szukają opiekuna lub opiekunki, którzy zapewnią im w życiu to, czego potrzebują, a oni w zamian poddają się jego woli. Kogoś takiego, kto nie będzie przed nimi stawiał tych wyzwań dorosłego życia.

Na pewno w tego typu związki wchodzą też osoby z niskim poczuciem własnej wartości, które uważają, że nie są w stanie osiągnąć samodzielnie pewnego statusu materialnego, społecznego, że nie umieją spełnić swoich marzeń, bo nie są wystarczająco dobre. Wolą mieć kogoś, kto coś dla nich załatwi. Warto jednak pamiętać, że to jest układ obustronny. Choć na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to ci mężczyźni wykorzystują kobiety, to jednak te kobiety również korzystają z ich majątku, wyrobionej pozycji, statusu społecznego, doświadczenia życiowego, by prowadzić przy boku tych mężczyzn wygodne życie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (326)