GwiazdyMogę odstawić automatycznego pilota?

Mogę odstawić automatycznego pilota?

Wiemy coraz więcej, dostępność do wiedzy jest możliwa w szerokim zakresie, możemy korzystać z postępów we wszystkich dziedzinach życia. Konsumpcja ma za zadanie wpływać na nasz nastrój – poprawiamy go sobie w różny sposób, korzystając z dóbr, które na co dzień są nam oferowane. A mimo to nie jesteśmy szczęśliwi…

Mogę odstawić automatycznego pilota?
Źródło zdjęć: © 123RF

07.05.2013 | aktual.: 07.05.2013 13:39

Wiemy coraz więcej, dostępność do wiedzy jest możliwa w szerokim zakresie, możemy korzystać z postępów we wszystkich dziedzinach życia. Konsumpcja ma za zadanie wpływać na nasz nastrój – poprawiamy go sobie w różny sposób, korzystając z dóbr, które na co dzień są nam oferowane. A mimo to nie jesteśmy szczęśliwi…

Zapędzeni i rozbiegani, nie jesteśmy najczęściej świadomi, dlaczego postępujemy tak, a nie inaczej, mówimy nie to, co chcemy, działamy tak, że nie służy to ani nam, ani innym itd. Wobec tego warto skupić się nad tym, aby lepiej poznać i rozumieć samego siebie. Nawet najlepszy profesjonalista w swojej dziedzinie – psycholog, tereapeuta, coach, mediator itd., nie dokona lepszych wyborów niż sam zainteresowany, a na pewno nie podejmie działań za swojego klienta. Może jedynie zainspirować, zachęcić, wskazać błędy, pomóc spojrzeć z innej perspektywy na trudności.

Nie może jednak za nikogo przeżyć jego życia. Sugestie, propozycje, wskazówki itd. nie będą miały sensu, gdy ich w sobie nie uwewnętrznimy i sami nie podejmiemy decyzji, z czym nam dobrze, a co nam przeszkadza, utrudnia funkcjonowanie. Podjęcie się próby doświadczania życia w sposób uważny i świadomy wymaga od nas zaangażowania, cierpliwości, zaufania wobec siebie samych, a także konsekwentnej praktyki. Jest to o tyle trudne, że nasza kultura i społeczeństwo w dużej mierze popychają nas w kierunku przeciwnym do uważności (w j. Ang._ mindfulness_).

Jesteśmy uczeni tego, że osiągnięcia i sukcesy są najważniejsze, a więc dążymy do nich i zdobywamy wszystko, co możliwe, nie zastanawiając się, czy to nam służy, czy to wybieramy, i skąd nasze decyzje. Rzucamy się w wir zadań narzuconych przez otoczenie, gonimy sami nie wiemy za czym, a nasze działania najczęściej mają kompulsywny charakter. W codziennej gonitwie notorycznie robimy kilka rzeczy na raz. Przykłady? Znajdziemy ich mnóstwo, jak tylko przyjrzymy się z uwagą temu, co i w jaki sposób robimy. Odpisujemy na e-maila, jemy pospiesznie posiłek i jednocześnie rozmawiamy z kolegą przy biurku obok.

Pytamy męża, jak minął mu dzień w pracy, oglądając serial w telewizji i zerkając w międzyczasie do przepisu na smaczne danie obiadowe. Prowadzimy samochód, słuchamy radia i rozmawiamy przez telefon. W żadnej z tych czynności nie jesteśmy z pełnią naszej uwagi i zaangażowania.

Nic dziwnego, że często jesteśmy zmęczeni, wyczerpani, pozbawieni sił i energii. W rezultacie życie przestaje nas cieszyć, stajemy się zgorzkniali i drażliwi. A wtedy włącza nam się nawyk oskarżania otoczenia za to, że nie odczuwamy satysfakcji z własnego życia. Najczęściej „dostaje się” bliskim osobom, gdyż przy nich „puszczają” nasze hamulce, i przestajemy panować nad swoimi emocjami.

W ten sposób nie tylko sami tracimy możliwość doświadczania radości życia, jego różnorodności i dynamiki, ale też w znacznej mierze ograniczamy w tym osoby, które wybraliśmy jako te, które chcemy obdarzać miłością, przyjaźnią.

Z pewnością warto zacząć od tego, aby zauważyć, że sami tworzymy jakość naszego życia i tylko od nas ona zależy. Trzeba pewnego poziomu świadomości, aby dokonać w sobie zmian i wyjść ze stanu zwątpienia, bezsilności i bezradności, poddawania się myślom, że to inni ludzie, świat wokół, okoliczności zewnętrzne nas krzywdzą.

Pocieszające jest jednak to, że świadome życie nie wymaga od nas wysiłków ponad nasze możliwości! Wystarczy choćby skorzystać z tego, co już w sobie mamy, z czym rodzimy się i obserwujemy świat jako dzieci. Uważność, obecność w danej chwili to stan, zakorzeniony w naszej ludzkiej naturze. W ten sposób korzystamy z naszych zmysłów, poznajemy, doświadczamy.

W miarę upływu lat nasz mózg gromadzi coraz więcej informacji, przyswaja to, co narzucają nam inni, koduje wzorce reakcji emocjonalnych na różnorodne bodźce. W rezultacie żyjemy na ogół jak na „automatycznym pilocie”, który uruchamia w nas zbiór nawyków, odtwarza to, co znane. Aby to zmienić warto wracać do spojrzenia na sytuacje życiowe z zaciekawieniem, otwartością dziecka, tak, jak byśmy doświadczali ich po raz pierwszy w życiu.

Kiedy nasza uważność i obecność w danej chwili obejmuje jakąś rzecz, sytuację, zjawisko itd., pozwólmy obiektowi naszej obserwacji zawitać w naszej świadomości i pobyć w niej. Wtedy nie włącza się nasz nawykowy system sterowania – odkładamy na bok nasze oceny, przekonania, upodobania i awersje, wszelkie skojarzenia nagromadzone przez lata. Gdy nie poddajemy się temu co znane naszemu mózgowi, a otwieramy się na bieżącą chwilę, nasz „wewnętrzny harmider” ucicha.

Nasze zmysły stają się bardziej czujne, wrażliwe, wyostrzają się. Zaczynamy bardziej ufać sobie i własnej intuicji. Osiągamy stanu spokoju, w którym możliwe jest dotarcie do naszych wartości i potrzeb. Możemy zrozumieć, jaki mamy stosunek do pojawiającego się doświadczenia i dokonać świadomego wyboru co do zachowania i podejmowanych działań.

Alicja Krata - mediator; trener/coach, superwizor; Prezes Zarządu Fundacji MEDIARE: Dialog-Mediacja-Prawo; założycielka Szkoły Miłości – w ramach projektu realizuje spotkania, seminaria, debaty, warsztaty, których celem jest doskonalenie miłości w relacjach międzyludzkich, budowanie dialogu i pokoju w rodzinach i grupach społecznych.

(akr/bb), kobieta.wp.pl

Więcej na temat psychologii:

Komentarze (0)