Miała stany depresyjne, odmówiono jej aborcji. Szpital wydał oświadczenie
Historia 26-letniej ciężarnej Agaty to kolejna, która mogła się źle skończyć. "Musimy przeciwdziałać nadużyciom systemu. Dość znieczulicy w ochronie zdrowia!" - czytamy na Facebooku Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.
06.12.2021 15:58
"Agata z Białegostoku, u której stwierdzono w badaniach prenatalnych akranię płodu (bezczaszkowie, wada letalna), jest już dzisiaj w domu! Po aborcji. Wiemy, że wiele i wielu z was zareagowało z ogromną empatią na tę tragiczną historię młodej kobiety" - takie słowa pojawiły się w mediach społecznościowych Federacji na Rzecz Kobiet i Planowana Rodziny.
Tragiczne wieści
Przypomnijmy historię 26-letniej Agaty, o której mowa we wspomnianym wpisie. Kobieta za sprawą badań prenatalnych dowiedziała się, że płód w jej łonie rozwija się nieprawidłowo. Lekarze stwierdzili u niego brak struktur czaszki, a jego wnętrzności dosłownie się wylewały. Medycy białostockiego szpitala potwierdzili, że nie istnieje żadna szansa na uratowanie płodu, jednak odmówili przeprowadzenia zabiegu aborcji, powołując się na opinię Ordo Iuris.
Na wieść o tragicznej diagnozie lekarzy, 26-latka załamała się. Co więcej, z dnia na dzień jej stan psychiczny ulegał znacznemu pogorszeniu. Agata zmuszona była czekać na samoistne obumarcie płodu. Kobieta zwróciła się do Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, która skierowała ją do odpowiednich psychiatrów. Okazało się, że ciężarna cierpiała na reaktywne zaburzenia psychotyczne (pojawiają się jako odpowiedź na bardzo silny stres). Tak niebezpieczne zaburzenia mogą powodować zawroty głowy, zaniki pamięci, a nawet myśli samobójcze.
Decyzja personelu szpitalnego wzbudza kontrowersje
Nawet przy tak poważnej diagnozie szpital w Białymstoku odmówił kobiecie prawa do wykonania aborcji. Dyrektor placówki wydał 6 grudnia oświadczenie, w którym podkreślił, że w związku z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 22 października zeszłego roku, nie mógł podjąć się wykonania zabiegu.
"Lekarze obawiają się nie tylko utraty prawa wykonywania zawodu, ale również odpowiedzialności karnej. Po rozstrzygnięciu TK nie przedstawiono konkretnych wytycznych: jakie przesłanki medyczne możemy uznać za stan zagrożenia zdrowia lub życia kobiety. (...) Niejasne prawo i brak wytycznych to olbrzymi problem dla lekarzy, ale także dla kobiet w ciąży, które i tak stoją przed dramatycznymi wyborami" - tłumaczy dr hab. n. med. Jan Kochanowicz, który w tym samym dokumencie powołuje się na opinię Ordo Iuris, zgodnie z którą "depresja nie jest zagrożeniem dla życia i zdrowia kobiety".
Konsekwencje prawne
Teraz Federacja rozpoczyna walkę ze szpitalem: "Został już złożony sprzeciw do Komisji Lekarskiej przy Rzeczniku Praw Pacjenta, teraz czas na skargi do NFZ i okręgowej izby lekarskiej. Po nowym roku składamy pozew przeciwko szpitalowi i może komuś jeszcze... Analizy prawne co do szczegółów powództwa trwają, ale jedno jest pewne - w szpitalu w Białymstoku doszło do rażących naruszeń praw Agaty. I my tego tak nie zostawimy. Wyciągniemy konsekwencje od każdego, kto łamie prawa kobiet" - podkreśla Krystyna Kacpura, prezeska federacji.
"Nie chcemy lekarzy, którzy nie wiedzą, jak interpretować zagrożenie dla naszego zdrowia lub życia. Nie potrzebujemy lekarzy, którzy mają dla nas tylko współczucie. Środowisko medyczne miało ponad rok na przygotowanie się do nowej sytuacji, szkolenia i konsultacje. Szpitale i okręgowe izby lekarskie mają zespoły prawne. Gdzie są towarzystwa naukowe? Musimy przeciwdziałać nadużyciom systemu. Dość znieczulicy w ochronie zdrowia!" - czytamy w najnowszym wpisie na Facebooku Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!