Nagle sami. Gdy tracimy bliskich w czasie pandemii

– Nigdy nie pogodzę się, że nie zdążyłyśmy się pożegnać – mówi Edyta. Koronawirus zabrał jej ukochaną mamę. Czasem śmierć rozdziela małżeństwo, dotąd nierozłączne, i na jedną osobę spada wszystko – również codzienne, prozaiczne sprawy. W pandemii ból po stracie dodatkowo potęguje fakt, że wszystko odbyło się nagle. – Żałoba to proces. Musi potrwać – zauważa psycholog Ewa Polak.

Gdy tracimy bliskich w czasie pandemiiKoronawirus zabiera nam bliskich po cichu, znienacka
Źródło zdjęć: © Getty Images

– Była najsilniejszym człowiekiem, jakiego znałam – tak swoją matkę opisuje Edyta. Ma troje rodzeństwa: wszyscy są już dorośli, założyli własne rodziny. Ona z mężem wychowuje dwójkę dzieci, syn urodził się chwilę przed lockdownem. – Mama ucieszyła się, że się pośpieszył i zrobił nam wszystkim prezent – wspomina Edyta. Nikt się wtedy nie spodziewał, że za parę miesięcy pandemia pozbawi tej rodziny ukochanej matki oraz babci.

Cierpienie w samotności

Pani Anna, mama Edyty, wcześnie owdowiała. Dzieci stały się całym jej światem. Wychowała je z pomocą teściowej. – Nie wyszła drugi raz za mąż, nigdy nawet nie przyprowadziła do domu żadnego mężczyzny – mówi Edyta. Pani Anna biegała od zebrania do zebrania, szyła pociechom kostiumy na akademie i jasełka, zawsze dbała o to, żeby jej dzieci były schludnie ubrane i niczego im nie brakowało. Do tego pracowała. – Teraz, gdy sama jestem matką, nie mogę pojąć, w jaki sposób mama to wszystko ogarniała. W czasach, kiedy nie było tylu ułatwień w rodzaju pampersów, jedzenia w słoiczkach, telefonów komórkowych czy internetu – opowiada Edyta.

Wszystkie dzieci pani Anny skończyły studia, są aktywne zawodowo, mają poukładane życie osobiste. Choć los rozrzucił Edytę i jej rodzeństwo po Polsce, o matce nie zapomnieli. – Dla mnie telefon do mamy co drugi dzień, a czasem i codziennie to była norma – wspomina Edyta. – Po wybuchu pandemii telefonowałam codziennie. Chciałam mieć pewność, że mama jest bezpieczna, przypominałam jej o noszeniu maseczki i dezynfekcji rąk, prosiłam, aby nie wychodziła niepotrzebnie z domu, szczególnie że mieszkała sama i z powodu wieku była w tzw. grupie ryzyka.

Remberk o stanie psychicznym dzieci. "Wiele osób cierpi teraz w samotności"

Pierwsze miesiące pandemii oszczędziły bliskich Edyty. Do września. Pani Anna zachorowała na COVID-19, zaraziła się od sąsiadki. Z powodu złego stanu zdrowia trafiła do szpitala. Przebywała w nim przez tydzień. Przyszło najgorsze. Edyta i jej rodzeństwo przeżyło szok. – Nigdy nie pogodzę się, że nie zdążyłyśmy się pożegnać. Mam wyrzuty sumienia o wszystko: że za rzadko z nią rozmawiałam i za rzadko mówiłam jej, że ją kocham, za rzadko dziękowałam, jak bardzo się dla nas poświęciła. Najbardziej jednak dobija mnie myśl, że w ostatnich chwilach była całkiem sama. Cierpiała w samotności, nikogo z nas przy niej nie było. Będę miała o to do siebie żal już zawsze – wyznaje Edyta.

Szybki kurs dojrzewania

Koronawirus zabiera nam bliskich po cichu, znienacka. Ktoś trafia do szpitala i już z niego nie wraca. Nie można się z nim pożegnać. Pojawia się szok i niewyobrażalna samotność. Czasem też spada na nas to, czym przez całe życie zajmował się np. mąż czy żona. – Nagle okazuje się, że nie umiemy poradzić sobie z prozaicznymi rzeczami, zwłaszcza jeśli zbiera się ich cała masa: nie wiadomo, z jakiego konta zrobić przelew albo gdzie znajdują się jakieś klucze. To naturalne, że popadamy w lęk, pojawia się bezsilność i niemoc. Nagle ktoś musi szybko dojrzeć, nawet jeśli ma 40 – albo i więcej – lat. To bardzo duże wyzwanie – tłumaczy psycholog i psychoterapeuta Ewa Polak, założycielka poradni "Centrum Sensu".

Bezsilność i niemoc mocno wybrzmiały we wpisie aktorki Natalii Samojlik, której na jesieni koronawirus zabrał tatę oraz dziadka. "(…) Chorowali na COVID-19. Dziadek zmarł w czwartek, tata w niedzielę. Nasze państwo jest do walki z tą straszną chorobą zupełnie nieprzygotowane. Tata chorował 3 tygodnie. W tym czasie miał dwie telewizyty i przepisany antybiotyk. O pozytywnym wyniku testu wykonanego we wtorek rano dowiedzieliśmy się w sobotę. W tym czasie – między wtorkiem a sobotą – odsyłano mnie, podając coraz to inne numery telefonów. Radzono czekać na wynik testu. Nikt, pomimo moich błagań, nie przyjechał taty zbadać, nie chciano przysłać karetki. Informowano mnie jedynie, że w szpitalach nie ma miejsc. Tata słabł, coraz trudniej oddychał, skarżył się na ból całego ciała. Mogłam mu towarzyszyć, stojąc pod balkonem, podając jedzenie i czekając na wynik testu. Tata zmarł w niedzielę. Nie miał chorób współistniejących. COVID-19 naprawdę zabija. Państwo nie działa" – napisała na Facebooku 16 października 2020 roku.

Jak uporać się z uczuciami, które spadają na nas w takiej chwili? Psycholog Ewa Polak tłumaczy, że śmierć bliskiej osoby to sytuacja kryzysu. Żeby się z nim zmierzyć, potrzeba trzech rzeczy: przestrzeni, ochrony i wsparcia.

– Przestrzeń to nie tylko miejsce, w którym będziemy się dobrze czuć i w którym przetrwamy pierwszy szok. Przestrzeń należy pojmować też w kontekście czasu. Chodzi o to, żeby nie wymagać od siebie, że mamy natychmiast dać radę i oczekiwać, że zaraz wszystko się ułoży. Nie. Żałoba to proces, który trwa – tłumaczy terapeutka. Jak długo? Średnio dwa lata. – Oczywiście niektórzy ze stratą pogodzą się szybciej, a innym stanięcie na nogi zajmie wiele lat.

Ochrona to skierowanie uwagi na siebie. Odnalezienie w swoich zasobach sposobu na to, jak zadbać o swoje zdrowie. Poszukać w sobie fundamentu do przetrwania. – To siebie trzeba postawić na pierwszym miejscu – podkreśla Ewa Polak. – Jeśli możemy, wycofajmy się z rzeczy, w które jesteśmy zaangażowani.

Wsparcie natomiast polega na tym, by nie bać się sięgać po wszelką możliwą pomoc. – Zwróćmy się do bliskich, na których możemy się oprzeć. Sięgnijmy po pomoc psychoterapeutyczną i, gdy zachodzi taka potrzeba, również farmakologiczną. Dajmy sobie czas – radzi psycholog.

Holistyczna pomoc

Zdaniem Ewy Polak wsparcie z zewnątrz przyda się zwłaszcza w opisanej wcześniej sytuacji, kiedy nagle zostajemy sami i nie umiemy poradzić sobie z codziennością.

Konieczne jest też zadbanie o duszę; służą temu grupy wsparcia, jak ta, która powstała przy Poradni Bioetycznej Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. Jest ona szczególna, bo przeznaczona dla osób, które nie mogły pożegnać bliskich w okresie pandemii. Grupę prowadzi psycholog Maria Sula-Morys. Spotkania są darmowe, odbywają się raz w tygodniu na platformie ZOOM po godz. 19. – To jest nasz wieczór – mówi Maria Sula-Morys.

Pomysł utworzenia grupy, jak tłumaczy Sula-Morys, powstał z potrzeby serca osób pracujących w poradni. – W pewnym momencie pojawiła się propozycja, żebym poprowadziła grupę wsparcia dla osób, które w pandemii cierpią z powodu żałoby. Nie mogły być przy śmierci bliskich czy z powodu ograniczeń zorganizować pełnego pogrzebu. Uznałam, że to bardzo dobry pomysł. Kiedy tylko umieściliśmy na stronie internetowej informację na ten temat, spotkaliśmy się z pozytywnym odzewem. Od początku idea grupy była taka, żeby prócz wsparcia psychologicznego czy duchowego ofiarować również wsparcie merytoryczne bądź prawne. Mamy wielu specjalistów z różnych dziedzin, chcemy pomagać holistycznie – tłumaczy Maria Sula-Morys.

Uczestnicy wyczekują kolejnych spotkań i bardzo ciepło przyjmują kolejne osoby, które dołączają do grupy. – Przekazują sobie wzajemnie dużo przyjaznych emocji, wspierają się, wszystko funkcjonuje bardzo dobrze. Pandemia to trudny czas dla nas wszystkich. Wiele osób musi zmierzyć się z jakimś osobistym dramatem. Dlatego nie zostawimy nikogo w potrzebie – zapewnia psycholog z Poradni Bioetycznej UPJP2.

Chęć uczestnictwa w spotkaniach grupy wsparcia można zgłaszać mailowo (poradnia.bioetyczna@gmail.com) albo telefonicznie (664 739 500).

Źródło artykułu: WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Posadź tę roślinę. Odporna na ślimaki i łatwa w uprawie
Posadź tę roślinę. Odporna na ślimaki i łatwa w uprawie
"Mówię stanowcze 'nie'". Architekt z programu Szelągowskiej grzmi
"Mówię stanowcze 'nie'". Architekt z programu Szelągowskiej grzmi
Maść z apteki za 7 zł. Jak żelazko na zmarszczki
Maść z apteki za 7 zł. Jak żelazko na zmarszczki
Stanęła na ściance w sukni z rozcięciem. Flesz zrobił swoje
Stanęła na ściance w sukni z rozcięciem. Flesz zrobił swoje
Nowy trend w randkowaniu. Czym jest "shrekowanie"?
Nowy trend w randkowaniu. Czym jest "shrekowanie"?
Joanna Krupa zasiadła na kanapie "DDTVN". Tylko spójrzcie na jej stopy
Joanna Krupa zasiadła na kanapie "DDTVN". Tylko spójrzcie na jej stopy
Kiedy po deszczu pojawią się grzyby? Tyle musisz odczekać
Kiedy po deszczu pojawią się grzyby? Tyle musisz odczekać
Pokazał się z żoną na ściance. Zaliczył małą wpadkę
Pokazał się z żoną na ściance. Zaliczył małą wpadkę
Tak przyszła do "PnŚ". Na stopach najmodniejsze buty sezonu
Tak przyszła do "PnŚ". Na stopach najmodniejsze buty sezonu
Róż na wojskowej uroczystości. Tak ubrała się żona Kosiniaka-Kamysza
Róż na wojskowej uroczystości. Tak ubrała się żona Kosiniaka-Kamysza
Przed śmiercią spotkała się z lekarką. Wiadomo, co jej powiedziała
Przed śmiercią spotkała się z lekarką. Wiadomo, co jej powiedziała
Nagminnie zalewają łazienki. Hotelarze na Podhalu wieszają ostrzeżenia dla turystów
Nagminnie zalewają łazienki. Hotelarze na Podhalu wieszają ostrzeżenia dla turystów