"Nie muszę się tłumaczyć z wydatków" – mówi mąż Klaudii. Czy na pewno?
Klaudia martwi się, że jej mąż, który zarabia trzy razy więcej niż ona, przepuszcza pieniądze. – Nie mamy większych wydatków, więc gdzie one są? – zastanawia się. – Od kiedy kobiety zaczęły wnosić materialny wkład do związku, cały układ się zmienił. Pojawiło się wiele nowych kwestii i związanych z nimi emocji oraz problemów – twierdzi psycholog Paulina Mikołajczyk.
Klaudia i Patryk (imiona bohaterów zostały zmienione) są razem od czterech i pół roku. Od pięciu miesięcy po ślubie. Wynajmują mieszkanie, oboje pracują na etacie. Patryk zarabia naprawdę dobrze – miesięcznie ok. 10 tys. zł na rękę. Klaudii pensja jest trzykrotnie niższa. Mieszkają w dużym polskim mieście, ale nie w Warszawie. Cena najmu – przystępna. – Ludzie myślą, że śpimy na pieniądzach, bo nie wydajemy na dzieci, nie mamy kredytu, nie podróżujemy, a Patryk jeździ samochodem służbowym. Tak niestety nie jest – przyznaje Klaudia.
Jak więc jest?
Gdy się wejdzie do ich mieszkania, można odnieść wrażenie, że dopiero co się wprowadzili. Dwa pokoje są zagracone, pełne mebli, sprzętów różnego rodzaju i bibelotów. Ściany i sufity aż proszą się o odświeżenie. W oknach brakuje firanek. Kuchnia do odnowienia. Co jest grane? Klaudia: – Już dawno mieliśmy zrobić remont, ale mamy problem z dwiema kwestiami. Pierwsza to brak czasu. Druga to pieniądze.
Jak to możliwe? Klaudia i Patryk mają dwa oddzielne konta, na które wpływają ich pensje. Po ślubie nie założyli wspólnego konta. Nie mają też rozdzielności majątkowej. Umówili się, że będą "sprawiedliwie dzielić się opłatami", a reszta wyjdzie w praniu. Raz ona płaci rachunki, raz on. Raz ona robi zakupy, raz on. Gdy wypada jakiś większy wydatek, zwykle bierze go na siebie Patryk, bo zarabia więcej.
– Nigdy nie chcieliśmy brać kredytu – opowiada Klaudia. – Ponieważ zarabiamy nie najgorzej, uzgodniliśmy, że będziemy odkładać na mieszkanie. Ja mam konto oszczędnościowe i Patryk miał mi przelewać nadwyżki. Sęk w tym, że zrobił jeden przelew zaraz po ślubie, a potem żadnych nadwyżek i przelewów już nie było.
Klaudia zwróciła uwagę, że coś jest nie tak, gdy uświadomiła sobie, że: mieszkają w brzydkim, zagraconym, niewyremontowanym mieszkaniu; ubierają się głównie w second handach; jedzenie kupują w dyskontach; nie mają kaprysów typu spontaniczny lot na Seszele itp. – Pomyślałam, że może Patryk odkłada na swoim koncie. Zapytałam go o to któregoś dnia, na co on odparł, że w zasadzie to prawie nic nie odłożył. Nie mogłam w to uwierzyć! Jak to możliwe? Zaczęłam drążyć, gdzie są te pieniądze, ale Patryk tylko się wkurzył. Najpierw powiedział, że rozeszły się na życie, a potem stwierdził, że nie będzie się tłumaczył.
Rozstają się przez pieniądze
Klaudia i Patryk nie są jedynym kłócącym się o pieniądze małżeństwem. Z analiz przeprowadzonych na zlecenie Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor oraz Biura Informacji Kredytowej z 2016 roku wynika, że w Polsce o finanse sprzecza się co piąta para. Co trzecia z ich powodu rozważa rozstanie.
Klaudię najbardziej przerażało, że Patryk musi mieć przed nią jakieś sekrety. Zaczęła podejrzewać najgorsze: że ma kogoś, na kogo te pieniądze wydaje. Albo ma długi. On za takie sugestie śmiertelnie się na nią obrażał. Ale gdy próbowała coś ustalić, czuł się atakowany i twierdził, że nie musi się tłumaczyć z każdej zarobionej i wydanej złotówki.
Czy rzeczywiście nie musi? Psycholog Paulina Mikołajczyk z Centrum Medycznego Damiana podkreśla, że decydując się na wspólne życie z drugą osobą, podejmujemy wiele decyzji. Jedną z nich powinna być odpowiedź na pytanie, czy nasze finanse pozostaną nadal "osobiste", czy też oszczędności i pieniądze, które zarabiamy, zasilą wspólny budżet. Klaudia przyznaje, że w ich przypadku błędne było założenie, że "reszta wyjdzie w praniu". Tak naprawdę w kwestii zarządzania finansami ona i jej mąż nie ustalili nic konkretnego.
– Zaczęłam bardzo to przeżywać i wszystko analizować. Na co on tyle wydaje? W końcu pomału zaczęło rozjaśniać mi się w głowie. Przede wszystkim Patryk lubi spotykać się z kolegami i pić markowy alkohol. Potrafi wydać w jeden wieczór kilkaset złotych. Poza tym ma kosztowne hobby. Lubi dłubać przy starych motocyklach, kupuje do nich części na Allegro albo OLX i składa z kolegami. To musi kosztować. Pewnie nigdy się nie dowiem, ile dokładnie – mówi Klaudia.
Nie bać się rozmowy
Według psycholog Pauliny Mikołajczyk każda ze stron ma prawo zachować finansową niezależność, nawet będąc w małżeństwie. Mamy prawo mieć właśnie pieniądze i nie musieć się z nich tłumaczyć. – Każde z partnerów potrzebuje poczucia stabilności finansowej, dlatego dobrym rozwiązaniem jest potraktowanie budżetu domowego jako elementu wspólnoty – mamy wspólne życie, więc i wspólne pieniądze oraz wydatki z zastrzeżeniem, że jednak każde z nas potrzebuje przestrzeni dla siebie, funduszy na wydatki, które może przeznaczyć na własne potrzeby i przyjemności – przyznaje ekspertka z Centrum Medycznego Damiana.
Zobacz także: Podejrzewa męża o zdradę. Nie wie, co ma robić
Wybuchy złości o pieniądze faktycznie częściej zdarzają się kobietom. Dowodzi temu raport "Młodzi Polacy w związkach – podział ról finansowych" przygotowany przez Maison & Partners dla firmy Wonga. Inna rzecz, że kobiety też mają swoje finansowe tajemnice. Okazuje się, że nieco częściej niż mężczyźni… zaniżają cenę kupionego produktu.
Jak zatem dzielić pieniądze w związku, pytam psycholog Paulinę Mikołajczyk, która odpowiada, że wydatkami można podzielić się po równo albo w ustalonych proporcjach. Ustalonych oznacza właśnie to, że należy tę kwestię omówić, a nie liczyć, że "wyjdzie w praniu". Czasem kwestie związane z zarządzaniem domowym budżetem trzeba też przedyskutować na nowo. Bo zdaniem Pauliny Mikołajczyk, jeżeli para nie ma przed sobą finansowych tematów tabu, to z pewnością dojdzie do porozumienia, dzięki któremu pieniądze nie będą wywoływać w związku żadnych konfliktów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl