Od kilku lat pracuje na kamerkach. Sex workerów porównuje do lekarzy
Magda (Bunny Marthy) pracuje jako camgirl i w ubiegłym roku zdobyła "Złotego Globa branży porno". Jej praca polega na wykonywaniu różnych czynności seksualnych. W rozmowie z WP Kobieta zdradza, co jest najtrudniejsze w jej zawodzie, obala stereotypy dotyczące sex workingu i wyjaśnia, dlaczego postanowiła pomagać innym dziewczynom.
26.01.2021 16:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Bunny Marthy pracuje jako camgirl na kamerkach dla dorosłych. Polega to na interaktywnej rozmowie w czasie rzeczywistym z ludźmi oglądającymi stream. W swojej ofercie ma wykonywanie czynności seksualnych takich jak: striptiz, masturbacja, korzystanie z zabawek erotycznych, dirty talk, czynności seksualne z inną osobą, w tym seks lesbijski.
Katarzyna Pawlicka, WP Kobieta: Zdobyłaś nagrodę Female Cam Model of The Year w konkursie XBIZ Europe Awards, nazywaną potocznie "pornograficznym Złotym Globem". Taka forma uznania jest dla ciebie istotna?
Magda (Bunny Marthy): Pewnie przeżyłabym bez niej (śmiech), ale to ważne wyróżnienie. Już sama nominacja jest sygnałem, że ktoś mnie zauważył. Wygrałam, bo głosowali na mnie widzowie, więc to zasługa ich zaangażowania.
Nagroda wpłynęła na twoją popularność na streamie?
Trudno mi powiedzieć, bo zawsze mam bardzo dużo widzów. Kiedy pracuję, przede wszystkim rozmawiam z ludźmi – żeby wydarzyło się coś więcej, musi zostać wypełniony cel. Więc są nowi widzowie, którzy przychodzą, trafiają na rozmowy i mówią: "A, to ty wygrałaś tę nagrodę? Tak sobie". Piszą, że jestem nudna, nie zasłużyłam…
Ile lat pracujesz jako camgirl?
Prawie osiem.
Jak długo można pracować w tym zawodzie?
Mężczyźni uwielbiają powielać mit dotyczący ograniczeń wiekowych. Często mówią: "Weź się za inną robotę, bo za kilka lat skończy ci się termin ważności". Natomiast z obserwacji wiem, że dojrzałe kobiety są bardzo pożądane. To trend w pornografii, który świetnie się rozwija i ma też przełożenie na pracę camgirl.
Wiele osób myśli, że aby być camgirl, wystarczy ładnie wyglądać, rozebrać się, ewentualnie trochę podotykać.
Podobnie jak inni streamerzy (np. gamingowi) jesteśmy osobami, do których się przychodzi, żeby umilić sobie czas, także porozmawiać. W naszej pracy nawiązywanie relacji jest wbrew pozorom bardzo ważne. Dla mnie najważniejsze i może też najtrudniejsze jest budowanie więzi z widzami. Niestety, czasami trafiają się osoby, które przywiązują się do mnie za bardzo, mówią, że się zakochały. Nie widzą granicy między życiem wirtualnym i rzeczywistym, co kończy się np. stalkingiem, publicznym linczem, wulgarnymi wiadomościami. Jest to bardzo obciążające psychicznie.
Przeczytaj również: Dlaczego tak trudno znaleźć dobrego ginekologa? "Zamiast skupić się na badaniu, komentowała mój pedicure"
Pewnie pokutuje także założenie, że jeśli ktoś jest sex workerem, właściwie w ogóle nie ma granic.
Wiele zależy od tego, gdzie dziewczyna pracuje: czy jest camgirl, czy masażystką - każda z nich robi coś zupełnie innego. Choć oczywiście jedno nie wyklucza drugiego. Warto mieć jednak świadomość, że oferujemy różne usługi. Za słowem lekarz też kryje się wiele specjalizacji. Lekarz rodzinny nie przeprowadzi operacji na otwartym sercu, jeśli nie ma specjalności kardiologicznej. W sex workingu jest podobnie. Zdarza mi się dostać wiadomość z pytaniem, czy nie oferuję seksu za pieniądze. Kiedy odmawiam, spotykam się z niezrozumieniem, argumentami, że przecież pokazuję swoje ciało, więc seks też nie powinien być dla mnie problemem.
O tym, jak zostać camgirl i skutecznie, ale też odpowiedzialnie zarabiać pieniądze w tym zawodzie, piszesz na blogu Świat Camgirl. Dlaczego zdecydowałaś się dzielić tą wiedzą?
Z własnego doświadczenia wiem, że wystarczy mądrze podejść do sprawy, wdrożyć określone działania czy pomysły, by się rozwinąć, a co za tym idzie również lepiej zarabiać. Warto urozmaicać content, dbać o jakość obrazu. Moje stawki to kwoty z Tip Menu, które właściwie nie zmieniły się przez te kilka lat, za to przychodzi do mnie dużo więcej ludzi niż na początku. Zanim przeszłam na portal, na którym obecnie streamuję, pracowałam na polskiej platformie. Pomysłem mojego chłopaka było, żeby przejść na stronę zagraniczną. Wiedziałam mniej więcej, jak się zachowywać i co robić. On pomógł mi w zdobyciu puli widzów. Ta baza obserwujących jest bardzo ważna. Zresztą, na blogu piszę, jak można przekierować ruch na swoją kamerę i jakie płyną z tego korzyści.
Nie boisz się konkurencji?
Choć dla wielu ludzi może być to zaskoczeniem, w branży sex workingu można liczyć na wzajemne wsparcie. Nie muszę martwić się o pozycję, mam oddanych fanów, wielu widzów i obserwatorów, dlatego staram się ciągle poszerzać pole działania. Nie ograniczam się wyłącznie do streamowania: działam aktywnie w social mediach, piszę bloga, w 2019 roku otworzyłam spółkę. To ogrom pracy, ale także dużo większy komfort finansowy, poczucie bezpieczeństwa. Dlaczego miałabym się tym nie dzielić z innymi dziewczynami? Tym bardziej że na samym początku sama miałam problem np. z gospodarowaniem pieniędzmi. Pierwsze zastrzyki gotówki z pracy jako camgirl oszołomiły mnie, zaczęłam kupować niepotrzebne rzeczy. Można tego uniknąć.
Pokutuje stereotyp, że praca w sex workingu wyklucza tzw. normalne życie. W tym bycie w monogamicznym związku.
Od kilku lat jestem w związku z jednym mężczyzną, jesteśmy zaręczeni. Wielu ludziom nie mieści się w głowie, że może "pozwalać mi na takie rzeczy". Używają właśnie tego sformułowania. Dla mnie to wyłącznie kwestia podejścia: jeśli ktoś nie chce, żeby jego dziewczyna czy chłopak zajmowali się sex workingiem, szuka partnerki czy partnera pracujących w innym zawodzie. Ważne, żeby już na etapie poznawania się nie próbować zmieniać ukochanego czy ukochanej. Jeżeli masz obiekcje, wiesz, że ta profesja będzie przeszkadzać ci w trakcie związku, powiedz: "nic z tego nie będzie, możemy się kumplować". Mój chłopak od początku wiedział, czym się zajmuję. Zresztą oglądał mnie na streamie (śmiech).
To, czym zajmujesz się zawodowo, ma negatywny wpływ na twoje życie prywatne?
Na szczęście nie. Kiedy pracowałam kilka lat temu na etacie, moi współpracownicy wiedzieli, że jestem również camgirl i nigdy im to nie przeszkadzało. Natomiast są dziewczyny, które żyją w ciągłym dyskomforcie, obawiają się, że jeśli ktoś dowie się, że pracują w sex workingu, zostaną wyrzucone z "normalnej" pracy. A ta bardzo często jest ich głównym źródłem zarobku. Uważam, że oddzielanie życia prywatnego od zawodowego jest bardzo ważne, nie spinam tych dwóch obszarów. Szczególnie jeśli chodzi o więzi z klientami, bo ta granica może się bardzo niebezpiecznie zatrzeć.
Streamujesz pięć razy w tygodniu po osiem godzin?
Zdecydowanie bliżej mi do freelancera. Nie potrafię zmobilizować się na tyle, żeby pracować pięć dni w tygodniu. Czasami mam po prostu lenia albo gorszy dzień, np. okres i wiem, że mogę pozwolić sobie na rezygnację z pracy. Mam ten przywilej, że zarabiam tyle, by regularnie odkładać pieniądze, więc w razie czego mam za co jeść i z czego zapłacić za mieszkanie.
Zobacz także: Polki kochają filmy porno. My wiemy, jakie najbardziej
O kwestiach finansowych też piszesz na swoim blogu. Zachęcasz dziewczyny, by oszczędzały, myślały o finansach.
Kapitalizm sprawił, że normą jest praca po 8 godzin dziennie w miejscu, którego się nie lubi. Gdy mówię, że nie muszę pracować w takim trybie, słyszę, że w takim razie nie wykonuję prawdziwej pracy. Uważam, że odpowiedzialne myślenie o finansach jest niezbędne niezależnie od tego, jaki mamy zawód. Jednak w sex workingu jest szczególnie ważne, co pokazała pandemia koronawirusa. Dlatego zachęcam do oszczędzania, dywersyfikacji źródeł dochodu, zaznajamianie się z opiniami ekspertów. Pandemia pokazała, jak bardzo brakuje w szkołach przedmiotów związanych z gospodarką i przedsiębiorczością. Według mnie taka wiedza jest równie potrzebna, co edukacja seksualna, o którą duży procent pracowników seksualnych walczy.
Pandemia dotknęła niektóre sektory pracy seksualnej. W innych zaś odnotowano wzrost: więcej wyświetleń mają filmy pornograficzne. Skok odnotowały też platformy streamingowe?
Zagraniczne platformy streamingowe odnotowują większą liczbę oglądających, co przekłada się na zwiększony ruch i większe wynagrodzenia. Teoretycznie wszystkie główne gałęzie internetowe mają się dobrze. Tak samo sprawa ma się ze sprzedażą filmów dla dorosłych. Ucierpiały odnogi, które wymagają bezpośredniego kontaktu z odbiorcami. Można porównać to do sytuacji fryzjerów i fryzjerek, którzy by ścinać włosy, muszą spotkać się z klientem. Escort jest praktycznie całkowicie zamrożony. Nie tylko dlatego, że same osoby zajmujące się escortem w większości postanowiły ograniczyć swoje działanie, ale też dlatego, że potencjalni klienci z obawy o swoje zdrowie często wolą zostać w domu. Wiele domin decyduje się na sesje online, ale nie wszystkie mają taką możliwość.
Twoi widzowie wiedzą, że jesteś Polką?
Tak, wiedzą: mam to podane w swojej biografii na stronie, często też odpowiadam na Instagramie po polsku, piszę z Polakami. Muszę dodać tutaj, że rozgraniczam widzów od fanów i od obserwatorów, bo to są zupełnie inne osoby. Fan zawsze do mnie przyjdzie, porozmawia, wie o mnie trochę więcej. Widz wpada raczej przypadkowo, bo zobaczył mnie na pierwszej stronie serwisu. A obserwator tylko obserwuje, nie odzywa się, ale jest jedną z kluczowych osób, bo dzięki nim rośnie moja pozycja na stronie. Jeszcze jest supporter, czyli taka osoba, która wpłaca mi pieniądze, kupuje moje filmy… to też może być fan, te dwie role często się pokrywają.
Pytałam o narodowość, bo odbiór społeczny sex workerów w Polsce jest wciąż inny niż np. w Niemczech czy w Holandii. Skąd, twoim zdaniem, biorą się te różnice?
Nie zgłębiałam tego tematu, więc nie chcę wypowiadać się z poziomu eksperta. Ale ta różnica jest z pewnością widoczna: nasi sąsiedzi traktują mnie inaczej niż rodacy. Choć jestem daleka od tego, by stwierdzać, że każdy Polak jest zły: spotykam wielu, z którymi można normalnie porozmawiać. Nawet jeżeli są przeciwni pracy seksualnej, nie zamykają się na argumenty. Nie mówiąc o tym, że są kraje, gdzie za to, co robię, mogłoby grozić mi ukamienowanie.
Jakich argumentów używasz w takich dyskusjach?
Gdy słyszę, że moja praca jest niemoralna, a słyszę to bardzo często, odnoszę się do innych zawodów. Bo przecież bronienie przestępcy czy oskarżanie kogoś, kto jest niewinny, też może być dla kogoś niemoralne. A przecież zawód obrońcy czy oskarżyciela jest społecznie szanowany. Z kolei ze stygmatyzującymi stereotypami walczę, przytaczając stereotypy na temat Polaków. Czy naprawdę każdy Polak ma problemy z higieną? No nie, a taki stereotyp jest chętnie powielany.
Miałaś sytuację, że rozmowa na nic się zdała i, co gorsza, przerodziła się w słowną agresję?
Takie sytuacje mają miejsce. Nie jestem w stanie pojąć, dlaczego ludzie piszą do mnie czasem naprawdę okropne rzeczy. Takie osoby po prostu blokuję.
Mam wrażenie, że problemem cały czas jest dehumanizacja i przedmiotowe traktowanie osób zajmujących się sex workingiem.
Walka o podmiotowość jest dla mnie szalenie istotna. Zawsze próbuję przekonywać ludzi, że też jestem człowiekiem: oddycham, mam serce i uczucia. Nie znoszę, gdy ktoś mówi, że traktuje mnie przedmiotowo, bo ja sama się tak traktuję. Nie! Absolutnie tak nie jest. W rozmowach z dziewczynami doszłyśmy do wniosku, że kobieta pracująca ciałem i robiąca to w pełni świadomie jest zazwyczaj oceniana negatywnie, ale jeżeli mężczyzna wykorzystuje kobiece ciało, np. w postaci zdjęć ze Stocka, których używa do swojej reklamy, to wszystko jest w porządku. Nikt nie ma z tym problemu.
Nadal w wielu reklamach seksualizuje się kobiece ciało i zdecydowanej większości ludzi to nie przeszkadza. Ewentualnie pojawiają się żarty, że roznegliżowane zdjęcia kobiet nie mogą stać przy drodze, bo będą rozpraszać kierowców.
Dzisiaj dostałam od kolegi screena z jednej z facebookowych grup - ktoś wrzucił tam moje zdjęcie i wypowiedź. Oczywiście w komentarzach rozpętało się piekło. Ludzie pisali, że to, czym się zajmuję, jest uwłaczające dla kobiet i niemoralne. Pojawił się wpis, że jestem szkodliwa społecznie i że kobiety, które się prostytuują, idą w stronę autodestrukcji. Takie komentarze zawsze pojawiają się, gdy zostaje poruszony temat sex worku. Od razu wypowiadają się osoby, które mówią mi, że krzywdzę sama siebie. Każdy próbuje być moim sumieniem albo lekarzem.
Pojawiło się tam słowo "prostytuowanie". Jaki masz do niego stosunek?
Wcześniej nie miałam nic przeciwko temu słowu, ale zostałam douczona przez dziewczyny, że nie powinno się go używać, nawet jeśli ktoś sprzedaje seks, bo jest odczłowieczające i uprzedmiotawiające, ma negatywne konotacje. Kiedy poznaję nowe osoby i dowiadują się, że streamuję na kamerkach, czasami pojawia się stwierdzenie: "na kamerkach to spoko, dobrze, że nie uprawiasz seksu za pieniądze". Nie rozumiem tego zupełnie!
Osoba, która sprzedaje seks, nie jest gorsza ode mnie. Kiedyś, bo nie wiem, czy kobiety dalej mówią tak swoim dzieciom, matki powtarzały: "Ucz się, ucz, bo będziesz rowy kopać". Tak, jakby to było coś gorszego… Więc ten brak szacunku, dehumanizacja mają też odniesienie do innych zawodów, ale my widzimy to szczególnie wyraźnie. Zwłaszcza w tak religijnym kraju jak Polska. Nie uznaję podejścia, że człowiek musi zapracować sobie na szacunek. Zapracować to sobie można na zaufanie, a szacunek powinno się mieć do każdego. Po prostu.