Ołena Zełenska pokazuje światu prawdziwe oblicze wojny w Ukrainie. Jej odwaga zasługuje na uznanie [OPINIA]
Ołena Zełenska nie jest urodzoną liderką. Wielokrotnie podkreślała, że nie lubi być w centrum uwagi. Jak nikt inny ceniła sobie spokojny dom pełen zwierząt, czas spędzany z dwójką dzieci, pracę zawodową, z której nie zrezygnowała, gdy jej mąż objął najważniejszy urząd w państwie. A jednak, gdy Rosja zaatakowała jej kraj, wyszła przed szereg. Nie tylko nie wyjechała z Ukrainy, ale każdego dnia – za pośrednictwem mediów społecznościowych – przemawia do rodaków i świata. Jej słowa zdają się mieć moc gotową powstrzymać nawet wrogie pociski.
10.03.2022 | aktual.: 10.03.2022 18:43
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Mój mąż zawsze jest w centrum uwagi, ja za to wolę pozostawać w cieniu. Nie jestem duszą towarzystwa i nie lubię opowiadać dowcipów. To nie w moim stylu. Wykorzystuję jednak moją sytuację do nagłośnienia i zwrócenia uwagi ludzi na ważne kwestie społeczne – mówiła Zełenska w wywiadzie dla ukraińskiego "Vogue’a".
Otwartość na zmiany i świat
Nigdy nie ukrywała, że roli pierwszej damy nie wybrała świadomie – po prostu wsparła decyzję męża, stanęła u jego boku i zaangażowała się tak, jak potrafiła najlepiej. Wrażenie na włodarzach zachodniego świata oraz ich małżonkach robiła nie tylko nienagannym wyglądem, doskonałą prezencją i znajomością języków obcych, ale przede wszystkim otwartością na zmiany i świat.
Nowoczesne podejście było widać również w jej działaniach. Zełenska skupiła się na kwestiach równości płci, zdrowia psychicznego (szczególnie dzieci i młodzieży), zdrowego żywienia w szkołach i dostępności do kultury – również dla osób starszych czy z niepełnosprawnościami.
Z jej inicjatywy język ukraiński pojawił się w audioprzewodnikach instytucji kultury oraz muzeów na całym świecie, m.in. w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Nowym Jorku czy w Wersalu. Do informowania o kolejnych przedsięwzięciach wykorzystywała chętnie social media. Jej posty, nierzadko pisane w sprawozdawczym tonie, pozwalają prześledzić, w których dokładnie obszarach inicjowała zmiany. Ostatni z takich wpisów opublikowała 22 lutego. A potem przyszła wojna…
Prawda o wojnie w Ukrainie
"Mój drogi narodzie! Ukraińcy! Patrzę dziś na was. Na wszystkich, których widzę w telewizji, na ulicach, w internecie. Widzę wasze posty i filmy. I wiecie co? Jesteście niesamowici! Jestem dumna, że mieszkam z wami w tym samym kraju. Mówi się, że wielu ludzi to tłum. Ale to nie o nas. Bo wielu Ukraińców to nie zwykły tłum. To jest armia! Dzisiaj nie będę płakać i panikować. Będę spokojna i pewna siebie. Patrzą na mnie moje dzieci. Będę obok nich. Obok mojego męża i także z tobą. Kocham was! Kocham Ukrainę!" – napisała pierwsza dama kilka godzin po wkroczeniu wojsk rosyjskich na teren Ukrainy.
Ten pierwszy wpis, pełen dumy, spokoju i wsparcia ustawił dotychczasową około wojenną narrację Zełenskiej. Architektka, scenopisarka, bez wcześniejszego przygotowania politycznego odmówiła Stanom Zjednoczonym przyjęcia azylu. Została w bombardowanym państwie, by od tej pory każdego dnia dodawać otuchy rodakom, ale także informować świat o dramatycznej sytuacji w ukraińskich miastach.
Podobnie jak wcześniej, pierwsza dama skupia się przede wszystkim na cywilach: dzieciach i kobietach. Podczas gdy jej mąż przekazuje wieści z frontu, ona pokazuje, czym naprawdę jest wojna. W jednym z wpisów słowa Zełenskiej – trafiające w sedno, mocne, nielukrujące rzeczywistości i nazywające rzeczy po imieniu – towarzyszą czarno-białym zdjęciom zamordowanych przez rosyjskich żołnierzy dzieci. Każdemu z nich poświęca osobne zdanie, by wreszcie zaapelować:
"Proszę cię, abyś o tym opowiedział. Na Ukrainie zginęło już ponad 38 dzieci. A z powodu ostrzeliwania spokojnych osiedli i wiosek liczba ta może w każdej chwili wzrosnąć. Gdy Federacja Rosyjska mówi, że nie zabija cywilów - pokaż im te zdjęcia! To są twarze dzieci, które nigdy nie dorosną. Ile jeszcze dzieci będzie musiało umrzeć, zanim wojska rosyjskie przestaną strzelać i pozwolą na utworzenie korytarzy humanitarnych? Ilu jeszcze ludzi musi się wykrwawić i umrzeć z głodu?".
Wcześniej na profilu Zełenskiej regularnie pojawiały się jej zdjęcia. Od czasu wybuchu wojny, zastąpiły je fotografie walczących kobiet, chorych dzieci uciekających przed bombami do schronów, noworodków, które – jak pisze – nie przeżyły jeszcze ani jednego dnia pod spokojnym niebem. Ten gest wycofania, by całą uwagę skupić na sytuacji w kraju i palących problemach, nie może być przypadkowy – pierwsza dama odmawia bowiem konsekwentnie wywiadów, choć propozycje rozmów spływają z całego świata. W zamian opublikowała w sieci list otwarty do mediów, w którym zajęła wyraźne stanowisko.
List Zełenskiej do mediów
W - jak sama pisze - "świadectwie z Ukrainy" raz jeszcze wróciła do dzieci, które straciły życie, ale także do tych, które wraz z bliskimi spędzają kolejne noce w schronach i piwnicach. Wspomniała także o osobach chorych, starszych, odciętych od rodzin i uciekających z kraju. Wreszcie – podobnie jak jej mąż – zaapelowała do "ludzi będących przy władzy" o ustanowienie strefy zakazu lotów nad Ukrainą. Tym samym udowodniła, że nie boi się poruszać także mocno politycznych i kontrowersyjnych tematów, jeśli tylko uważa, że należy to zrobić.
We wpisach pierwszej damy mocno wyeksponowany jest jeszcze jeden wątek. Gdy jej mąż walczy, ona dba, by wszyscy, którzy wyciągają rękę w kierunku Ukrainy, usłyszeli o jej wdzięczności. Zełenska dziękuje m.in. pierwszym damom (także Agacie Dudzie), które włączyły się w zapewnienie bezpiecznego transportu małym pacjentom onkologicznym, dziękuje też brytyjskiej rodzinie królewskiej za pomoc finansową i modlitwę.
Jednak przede wszystkim dziękuje wszystkim rodakom i rodaczkom, a jej wiara w ich zdolność do poświęceń i hart ducha zdaje się nie mieć granic.
Choć wojna w Ukrainie trwa już dwa tygodnie, zapał Zelenskiej nie stygnie. Nie osłabia go też lęk, który przecież musi towarzyszyć jej każdego dnia. Wręcz przeciwnie – komunikaty pierwszej damy są jeszcze żarliwsze i jeszcze częstsze. Tak, jakby rosło w niej przekonanie, że słowa mają moc faktycznej zmiany, zaklinania rzeczywistości. Ta godna pochwały gorliwość w sytuacji, w której wielu odebrałoby mowę, jest niezwykła i nie pozwala myśleć, że każda z pierwszych dam zachowałaby się tak samo.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!