Padła ofiarą piggingu. "Wyłam przez miesiąc z upokorzenia"

Padła ofiarą piggingu. "Wyłam przez miesiąc z upokorzenia"

Dla wielu osób zdrada emocjonalna jest gorsza niż fizyczna
Dla wielu osób zdrada emocjonalna jest gorsza niż fizyczna
Źródło zdjęć: © Adobe Stock
13.01.2024 15:43

Pigging to wyjątkowo okrutny trend randkowy, który polega na tym, że mężczyzna podrywa kobietę, by potem dać jej kosza i celowo upokorzyć. - Po wszystkim rzucił mi ubranie i powiedział, że mam się wynosić. Okazało się, że to był tylko zakład z kolegami - opowiada Anita, która padła jego ofiarą.

Kto może paść ofiarą piggingu? Oczywiście wszyscy, ale najczęściej stają się nimi kobiety mniej pewne siebie, zmagające się z kompleksami. Bo według mężczyzn, którzy stosują pigging, o wiele łatwiej je uwieść.

– Pigging to bardzo niebezpieczny trend wśród nastolatków i młodych mężczyzn. Jego celem jest poniżenie dziewczyn lub kobiet, które są uważane w środowisku za mało atrakcyjne fizycznie lub po prostu nie pasują do wykreowanych przez media społecznościowe kanonów urody – mówi seksuolożka Ewa Wąsikowska-Tomczyńska, założycielka grupy "Z Ewą bez tabu" na Facebooku, autorka książki "Polaków seks powszedni".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

– Często łączy się też tego typu incydenty ze środowiskiem inceli (involuntary celibate), czyli mężczyzn, którzy twierdzą, że nie mogą znaleźć partnera seksualnego pomimo starań. Bardzo często przejawiają oni zachowania fatfobiczne, dlatego kobiety o widocznej nadwadze są ich najczęstszym celem - dodaje ekspertka.

Co dalej? Mężczyzna zaczyna flirtować ze swoją ofiarą (na żywo lub przez internet) i zaprasza na randkę. Czasem się na niej nie zjawia i wysyła kobiecie obraźliwą, szyderczą wiadomość. Czasem przychodzi, jest szarmancki i uwodzicielski, a kiedy zauroczy sobą kobietę lub wylądują w łóżku – wyśmiewa ją, mówiąc, że to był tylko żart. Chodzi tu o sprawienie, by kobieta poczuła się źle, obniżenie jej samooceny, upokorzenie.

"Wyłam z upokorzenia"

Justyna ma 26 lat, nadwagę i sama o sobie mówi, że z wyglądu jest "co najwyżej przeciętna".

– Powodzenie wśród mężczyzn mam średnie. Próbuję o siebie dbać, ale geny i hormony nie są po mojej stronie. Partnerów znajduję głównie na portalach randkowych, bo nie wiem, gdzie indziej można teraz szukać facetów. Zdjęcia wrzucam nieprzerobione, mam też fotki całej sylwetki, żeby potem nie było rozczarowania. Ale i tak się zdarzyło, że jak mężczyzna zobaczył mnie na żywo, to po pięciu minutach się zmył - opowiada.

- Najgorsze spotkanie miałam jednak kilka miesięcy temu, nawet nie wiedziałam, że to ma swoją nazwę. Facet był przemiły, pisało nam się świetnie, prawił mi komplementy, przez tydzień chodziłam nieprzytomna, bo wydawało mi się, że oto poznałam swój ideał. Zaproponował spotkanie w samym centrum. Odstawiłam się, fryzjer, nowa sukienka, bo tak mi zależało! Czekałam godzinę pod knajpą - relacjonuje.

- Nie mogłam się z nim skontaktować, już miałam w głowie, że jakiś wypadek, że coś mu się stało. Dopóki nie dostałam swojej fotki, jak stoję w tym umówionym miejscu, z wiadomością, że chyba jestem głupia, skoro myślę, że taki spaślak jak ja ma szansę u jakiegoś normalnego faceta. A potem mnie wszędzie zablokował. Wyłam przez miesiąc z upokorzenia. Całe szczęście mam dość silną psychikę, więc jakoś się otrząsnęłam - podsumowuje Justyna ze smutkiem.

Ewa Wąsikowska-Tomczyńska uważa, że takie traktowanie drugiego człowieka to wynik frustracji, głęboko zakorzenionych kompleksów, poczucia krzywdy i antyspołecznych zaburzeń osobowości.

- Niestety, brak empatii i chęć zemsty, bywają opłakane w swoich skutkach. Mężczyźni stosujący pigging wyszukują kobiety, o których wiadomo, że są samotne, okazują im niespodziewanie swoje zainteresowanie, prawią komplementy, pozwalają, by poczuły się pożądane, by w końcu umówić się z nimi na randkę. Do spotkania przeważnie ma dojść w miejscu publicznym. Nie zjawiają się na nim, a gdy dziewczyna czeka na chłopaka, próbuje się z nim skontaktować, wszystko jest nagrywane, a następnie rozsyłane w ich środowisku lub publikowane w sieci w celu ośmieszenia jej - wyjaśnia ekspertka.

"To był tylko zakład"

Anita jest dość nieśmiała w kontaktach damsko-męskich. Wie, że "nie jest jakaś brzydka", ale nie ukrywa, że ma wiele kompleksów. – A po tamtym wydarzeniu zamknęłam się już całkowicie na facetów – wyznaje. Mówi o wieczorze, kiedy poszła z koleżankami do klubu.

– One wszystkie są znacznie bardziej atrakcyjne ode mnie, dlatego byłam w szoku, kiedy zaczął mnie podrywać bardzo przystojny facet. Odłączył się od kolegów, był przeuroczy. Tak słodki, że zrobiłam coś, czego nigdy nie robię: na pierwszym spotkaniu wylądowałam u niego w łóżku. Po wszystkim, w środku nocy, facet rzucił mi ubranie i powiedział, że mam się wynosić. Jak się okazało, to był tylko zakład z kolegami. Jeszcze zrobił mi fotkę, kiedy się rozpłakałam, a potem wypchnął za drzwi.

Wróciła do domu, płacząc. Jak przyznaje, była w tak złym stanie, że nie mogła spać, czuła się okropnie – i ostatecznie wylądowała u psychiatry. Teraz chodzi na terapię.

Ekspertka podkreśla, że pigging może mieć przerażające konsekwencje.

– Takie przeżycie dla skrzywdzonej kobiety, która często sama jest pełna kompleksów i braku wiary w siebie, jest traumą – mówi. – Może u niej wywołać stany depresyjne, lękowe, a w skrajnych przypadkach takie upokorzenie może skutkować myślami lub próbami samobójczymi. Kobietom, które zostały skrzywdzone w ten sposób, bardzo ciężko będzie komukolwiek zaufać. W takich przypadkach polecam wsparcie psychologiczne i psychiatryczne.

"To był tylko żart"

Czy tylko kobiety mogą paść ofiarą piggingu? – Wiadomo, że nie – mówi Adam. – Poznałem dziewczynę przez internet, byliśmy z dwóch różnych miast. Rozmawialiśmy codziennie przez dwa tygodnie. Pisaliśmy non stop, dzwoniliśmy, rozmowy stały się już bardzo odważne. Wreszcie umówiliśmy się na spotkanie.

- Przyjechałem do jej miasta, ponad 200 km. Wynająłem apartament, w którym mieliśmy się spotkać, zrobiłem rezerwację w jej ulubionej knajpie, kupiłem kwiaty. Pisaliśmy całą moją drogę, zapewniała, że nie może się doczekać spotkania. Kiedy dotarłem na miejsce, zrobiłem zakupy spożywcze i wysłałem jej zdjęcie, jak siedzę na kanapie w apartamencie. I nagle kontakt się urwał - opowiada.

- Po godzinie wysłała mi nagranie, jak pije z koleżanką i śmieją się, jakim jestem idiotą, bo to był "tylko żart". A poza tym jestem tępy, brzydki i coś tam jeszcze. Można to chyba uznać za pigging? Było mi przykro, ale trudno. Poszedłem coś zjeść, wpadłem do knajpy na mecz i następnego dnia wróciłem do domu. Wiem jedno: do żadnej dziewczyny już nigdy nigdzie nie pojadę - podsumowuje Adam.

Dla Wirtualnej Polski Sonia Miniewicz

Źródło artykułu:WP Kobieta