Patrycja Smirnow: kreuję rzeczywistość
Decyzję o zajęciu się modą podjęła w pełni świadomie. Najpierw pracowała w duecie, a od roku projektuje samodzielnie. Lubi nowe wyzwania, nowatorskie rozwiązania, nie cierpi iść utartym szlakiem. Patrycja Smirnow - o sobie samej mówi projektant-sztukmistrz.
03.02.2009 | aktual.: 30.05.2010 18:13
Decyzję o zajęciu się modą podjęła w pełni świadomie. Najpierw pracowała w duecie, a od roku projektuje samodzielnie. Lubi nowe wyzwania, nowatorskie rozwiązania, nie cierpi iść utartym szlakiem. Patrycja Smirnow - o sobie samej mówi projektant-sztukmistrz.
Od ilu lat zajmujesz się projektowaniem?
Od 8-9 lat, właściwie odkąd pamiętam. Zawodowo od ośmiu, w głowie projektowałam zawsze - to nie tylko dotyczyło ubrań, ale różnych przedmiotów. Ten pomysł na życie pojawił się, gdy byłam bardzo młodą dziewczyną, natomiast zaczęłam go realizować jako osoba dojrzała. Poszłam na ASP, kiedy miałam 22 lata, byłam w trakcie innych studiów. Tę decyzję podjęłam świadomie i uczepiłam się jej, jak rzep ogona. No i tak idę tą drogą do tej pory.
Jak to się stało, że zdecydowałaś się zostać projektantką? Kim jeszcze chciałaś zostać?
Chciałam być też malarką. Nie myślałam wyłącznie o ubraniach, myślałam o przedmiotach użytkowych, o tkaninie, o dzianinie. Później, jako osoba dorosła, wybrałam ten temat, ponieważ on jest najbliżej człowieka. Ubranie jest drugą skórą człowieka. Sprawia mi frajdę nadawanie kształtu mojemu pomysłowi i przy okazji sprawianie, że osoba z którą mam do czynienia, czuje się dzięki temu miło, przyjemnie i możemy wspólnie fajnie spędzić czas. Jest to dla mnie filozofia na życie - staram się szukać takich punktów rzeczywistości, że ogólna szarość zmienia się w tęczę.
Samodzielnie projektujesz od niedawna. Opowiedz o wcześniejszych projektach duetu Smirnow-Morka.
Projektowałam z Ewą przez 7 lat. Poznałyśmy się na pierwszym roku studiów, podjęłyśmy decyzję, że będziemy wspólnie iść tą drogą i szłyśmy nią bardzo długo. Bywało trudno, zimno, głodno - ale w sumie myślę, że wspaniale. Kawał dobrej roboty odwaliłyśmy, wspólnie prowadziłyśmy sklep na Chmielnej. W pewnym momencie nasze drogi się rozeszły, z różnych powodów. Od roku, od grudnia, idziemy już oddzielnie - każda swoją dróżką.
Czym się różni projektowanie solo od duetu?
Projektowanie w duecie to znajdowanie kompromisu. Dwie indywidualności się ścierają albo tylko rozmawiają. Jest też tak, że pomysł pojawia się w jednej z głów, a jest realizowany przez dwie głowy. Jest to rodzaj wspólnej pracy, tak jak każda inna czynność, gdzie dwie osoby coś robią. Trzeba ją podzielić - nigdy na pół, bo zawsze jest jakaś strona dominująca. Ogólnie jest to uzupełnianie się wzajemne. Pojedyńcze projektowanie - idę tą drogą dopiero rok. To jest twoje pole, które orzesz. To jest twoja wolność i twój błąd być może, a być może dobra droga. W 100% ponosisz odpowiedzialność i albo tracisz, albo wygrasz. Nie masz możliwości oparcia głowy na drugiej osobie. Co jest charakterystycznego w twoich pracach, jaki jest twój styl?
Lubię zderzać - to jest moja cecha charakterystyczna. Zderzam ze sobą kolory, zderzam niechęć z podobaniem się. Ogólnie nie lubię słowa "ładne". Słowo "ładne" mnie boli, nudne wydaje mi się też okropnie. W projektowaniu głównie szukam nowych wyzwań, nowych rozwiązań konstrukcyjnych. Ja zderzam.
Jak można zobaczyć, kupić Twoje projekty?
Można zadzwonić do mnie, można napisać maila. Potrzeby klientów są bardzo różnie, w tej chwili realizuję projekty na zamówienie - suknie ślubne, wieczorowe, studniówkowe, rzeczy dla pań, które pracują w biurach... Wszystko w pojedynczych egzemplarzach. Oprócz tego krótkie kolekcje - można je kupić Young Polish Designers Foundations, w warszawskiej Promenadzie.
Jakich innych projektantów cenisz?
Gosię Baczyńską lubię bardzo, bardzo, bardzo. Uważam, że jest świetną projektantką. Rowińską - podziwiam ją za takie architektoniczne podejście do mody. Robi nieprawdopodobnie cudowne ciuchy i torby. Sama je noszę - torby uwielbiam, noszę i reklamuję, gdzie tylko się da. Jest naprawdę cudowną osobą i też bardzo zdolną.
Projektujesz teraz ekologiczne torby - co możesz o nich powiedzieć?
Projektuję "torby ekozoficzne" - sprzątam świat po prostu. Tnę foliowe paski, wiążę paski, robię z tego wielkie torby na zamówienie. Zajmuje to masę czasu, ale torby są tanie - więc wszyscy powinni do mnie przybiec i je zamawiać. "Ekozoficzne" - połączyłam słowa "ekologiczne" i "filozoficzne". Ekologiczne, bo sprzątam świat, a filozoficzne dlatego, że myślę przy okazji robienia toreb - wymyślam dużo projektów podczas robienia toreb. Ale nie tylko projektów, bo też maluję - choć niedużo ostatnio, bo urodziłam dziecko.
Czy to, że zostałaś mamą miało wpływ na twoje projektowanie?
Tak, bardzo się uspokoiłam, zrozumiałam, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie "co jest dobre?". Drogi są bardzo różne, a każdy człowiek powinien słuchać podpowiedzi losu. Często jest tak, że buntujemy się przeciwko czemuś, co jest nieuniknione i dla nas najlepsze. Taka walka z samym sobą często prowadzi donikąd. Ale to jest może kwestia dojrzałości, a nie bycia mamą?
Jakie są twoje plany?
Szukam przestrzeni - nie powiem, o co chodzi, można to rozumieć na wiele sposobów. Poniekąd ją znalazłam i wyzwoliłam w sobie rodzaj energii, która jest bardzo pozytywna - ostatnio dzieją się same super rzeczy z tego powodu. Dostałam miłą propozycję od pana, który ma firmę odzieżową: zaproponował mi taki układ, że będę dla niego projektować prototypy, a jeśli mu się spodobają, to będzie je odszywał. Będę nadal robić pojedyncze rzeczy na zamówienie. Oczywiście chcę też zostać znaną malarką - ale to na drugie życie, bo chyba nie wystarczy czasu. Chciałabym też mieć trójkę dzieci. Chciałabym choć raz urodzić córkę - Matyldę.