Pielęgniarka z Krymu uznana za "zagraniczną agentkę". Tajemniczo zniknęła
Irina Daniłowicz jest dziennikarką i pielęgniarką. Ponad miesiąc temu media donosiły o jej tajemniczym zaginięciu. Okazało się, że kobieta została zatrzymana przez agentów FSB, a obecnie przebywa w areszcie tymczasowym. Usłyszała zarzuty posiadania materiałów wybuchowych, uznano ją też za "zagraniczną agentką".
10.06.2022 | aktual.: 10.06.2022 12:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Irina Daniłowicz jest pochodzącą z Krymu pielęgniarką i dziennikarką, która zajmowała się problematyką ochrony zdrowia. Została zatrzymana 29 kwietnia tego roku przez rosyjskie służby, o czym poinformowała miesiąc temu Ludmiła Denisowa, ówczesna ukraińska rzeczniczka praw człowieka.
Irina Daniłowicz miała przekazać "nietajną informację" organizacji publicznej
Również 29 kwietnia funkcjonariusze FSB mieli przeszukać dom Daniłowicz. "Służby poinformowały, że kobieta została aresztowana na 10 dni za przekazanie »nietajnej informacji« organizacji publicznej" - napisała Denisowa 10 maja na swoim profilu facebookowym, powołując się na relację rodziców kobiety.
Rzeczniczka praw człowieka poinformowała też, że ojciec zatrzymanej pielęgniarki oraz jej prawnik złożyli skargi do władz okupacyjnych w sprawie uprowadzenia, jednak nie otrzymali odpowiedzi.
Czytaj także: Na Krymie przestaną uczyć języka angielskiego. "Dlaczego uczyć czegoś, co nie jest potrzebne?"
Pielęgniarka i dziennikarka tajemniczo zaginęła. Zatrzymali ją agenci FSB
O losie Iriny Daniłowicz informuje niezależny rosyjski serwis Meduza. Po ujęciu kobiety udało się znaleźć nagranie z kamery przemysłowej z miejsca, w którym kobieta została zatrzymana. Jak poinformował jej ojciec, Bronisław Daniłowicz, na nagraniu widać, jak czterech mężczyzn w kominiarkach wpycha kobietę do auta i wywozi w nieznanym kierunku.
Dopiero 13 maja udało się dotrzeć do kobiety, a jej prawnik, Aider Azamatow, dostał zgodę na widzenie z Iriną w areszcie śledczym w Symferopolu. Jak czytamy w tekście Meduzy, który powołuje się na niezależny rosyjski serwis graty.me, Irina Daniłowicz do 7 maja, czyli przez dwa tygodnie, była przetrzymywana w piwnicy w tamtejszym biurze FSB. Agenci mieli zmuszać ją do podpisywania zeznań, zastraszać wywozem do Mariupola i straceniem oraz wkładać worek na głowę i kazać wybierać "między więzieniem a lasem".
Oskarżono ją o posiadanie materiałów wybuchowych. Stanowczo zaprzecza
Kobietę oskarżono o posiadanie materiałów wybuchowych - miała je trzymać w etui z okularami. Rosyjskie Ministerstwo Sprawiedliwości uznało ją także za "zagraniczną agentkę".
Serwis Meduza opublikował oświadczenie kobiety, które ta złożyła przed sądem. Zatrzymanie "bardziej przypominało porwanie". Daniłowicz stanowczo zaprzecza też zarzutom posiadania materiałów wybuchowych, a oskarżenie uznaje za sfałszowane.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl