"Pielęgnują dzieci i szanują kobiety". Ukraińcy rosną w oczach Polek
- Gdy powiedziałam znajomym, że mój chłopak jest z Ukrainy, pytali zszokowani, czy nie mogłam znaleźć sobie Polaka i "skąd go w ogóle wytrzasnęłam" - wspomina Aneta, która od pięciu lat jest żoną Olega.
12.07.2019 | aktual.: 12.07.2019 11:54
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Liczba polsko-ukraińskich małżeństw dynamicznie rośnie. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w 2018 roku zawarto aż 1597 takich związków. Choć w większości przypadków to Polacy żenią się z Ukrainkami, liczba małżeństw Polek z Ukraińcami także rośnie. W ubiegłym roku zarejestrowano ich 259, czyli o 75 więcej niż w roku 2016.
Ludzie się dziwią
To, że Polacy biorą za żony Ukrainki, nikogo nie dziwi. Sprawa ma się jednak inaczej w przypadku Polek, które znajdują miłość za wschodnią granicą.
Aneta jest w związku z Olegiem od sześciu lat. Spotkali się przypadkiem na granicy polsko-ukraińskiej. Spojrzeli sobie w oczy i wiedzieli, że to jest to. Oleg zaprosił Anetę na spacer, a później na wycieczkę po Lwowie. Tak rozpoczął się ich związek.
- Gdy powiedziałam znajomym, że mój chłopak jest z Ukrainy, pytali zszokowani, czy nie mogłam znaleźć sobie Polaka i "skąd go w ogóle wytrzasnęłam" - wspomina. Kobieta dodaje, że po ślubie spotkała się nawet z komentarzami strażników granicznych, którzy ze zdziwieniem wpatrywali się w jej paszport. - Mówili, że Polacy z Ukrainkami to codzienność, ale nie odwrotnie.
Cios dla rodziców
Z kolei ślub Kasi z o dwa lata starszym Włodkiem był ciosem dla jej rodziców. Pochodzący z Bielska nauczyciele uważali, że ich córka dała się złapać na "miłość za obywatelstwo".
- Takie komentarze z ich strony były dla mnie bardzo bolesne. Z Włodkiem poznaliśmy się jeszcze na studiach, on planował wyjechać na Ukrainę po obronie magisterki, ale związek ze mną sprawił, że zostaliśmy w Polsce. Rodzice nie mogli przestać doszukiwać się jego ukrytej motywacji - komentuje Kasia i dodaje, że dopiero po roku związku, gdy zaszła w ciążę, ich nastawienie do Włodka całkowicie się zmieniło. Dziś nie mają wątpliwości, że to świetna para.
Pierwszy szok i zauroczenie
Oleg w przeciwieństwie do Włodka nie przeniósł się do Polski, lecz razem z Anetą zamieszkał we Lwowie. Kobieta do dziś wspomina pierwszy szok, który przeżyła, osiedlając się w nowym mieście.
- Uderzyła mnie bieda, w jakiej żyje wielu ludzi. Zwiedzanie zakamarków miasta było dla mnie jak podróż do przeszłości. Biedne osiedla kontrastują ze wzniosłymi budynkami ukraińskich bogaczy. Ten kontrast bardzo mnie zaskoczył - opowiada.
Jednak im dłużej mieszkała we Lwowie, tym bardziej podobał jej się ukraiński styl. Zauważyła, że jest tam wiele domów wielopokoleniowych, w których dziadkowie angażują się w wychowanie wnuków.
- Mało którzy młodzi decydują się na własne mieszkania, choćby wynajmowane. Najpierw rodzice pomagają dzieciom i wnukom, a później dzieci poświęcają się opiece nad rodzicami. Z biegiem czasu zauważyłam, że ludzie na Ukrainie są bardzo pomocni i życzliwi. Zawsze można na nich polegać - tłumaczy Aneta.
Rodzinne przyjęcie
Podobną myśl ma Angelika, która rok temu zaręczyła się z Jarkiem, swoim rówieśnikiem zza wschodniej granicy. 24-latek pochodzi ze wsi pod Kijowem, a Angelikę poznał podczas wycieczki do Polski.
- Byłam już czterokrotnie na Ukrainie w domu Jarka. Nigdy nie spotkałam się z tak ciepłym przyjęciem. Jego rodzina, czyli babcia, dziadek, rodzice i rodzeństwo, traktują mnie jak swoją - mówi. Angelika dodaje, że w domu jej partnera panuje bardzo przyjazna atmosfera. Gdy myśli o większości polskich rodzin, dostrzega znaczącą różnicę.
- Wszyscy moi znajomi, łącznie ze mną, tylko czekali do 18-stki, by uciec z domu do własnego mieszkania, najlepiej w mieście. Rodzinne spotkania odbywają się jedynie w czasie świąt, a i tak każdy narzeka, że nie wytrzyma tych kilku dni z rodziną. Tam jest zupełnie inaczej i to jest piękne - kwituje.
Staroświecki styl
Angelika wspomina, że podczas pierwszych randek z Jarkiem czuła się onieśmielona. Chłopak zachowywał się zupełnie inaczej niż jej polscy koledzy.
- Jarek miał nieco staroświeckie sposoby podrywu. Dawał mi kwiaty, odsuwał krzesło za każdym razem, gdy chciałam usiąść, żeby było mi łatwiej i całował w rękę - opowiada i dodaje, że wielokrotnie nie wiedziała, jak się zachować. Dziś jednak bardzo docenia jego styl.
- Wiem, że te gesty wynikają z szacunku, który chce mi okazywać. Nie zamieniłabym tego na nic w świecie - mówi.
Rodzina na pierwszym miejscu
Z kolei Aneta uważa, że Polscy i ukraińscy mężczyźni różnią się przede wszystkim podejściem do życia i rodziny. Szybciej niż Polacy szukają żon i planują dzieci.
- Na pierwszym miejscu jest rodzina, a życie towarzyskie polega zazwyczaj na spotkaniach kilku zaprzyjaźnionych ze sobą rodzin. Ukraińcy wiele uwagi poświęcają na rozwój dzieci i zapewnianie im możliwości rozwoju. Na Ukrainie jest zdecydowanie mniej singli z wyboru. Kobiety traktują z szacunkiem i dbają o ich spokój i dobre samopoczucie. Myślę że to właśnie dlatego, że pochodzą z wielopokoleniowych domów, gdzie matki uczyły ich odpowiedniego podejścia do przyszłych partnerek - mówi.
Zdaniem Anety wielu polskich mężczyzn podchodzi do kobiet przedmiotowo, a wolny czas wolą spędzać ze znajomymi przy piwie. O różnicach w sposobie spędzania wolnego czasu mówi też Kasia.
- Z byłym chłopakiem nie spędzaliśmy razem każdego wolnego wieczoru, ja miałam swoich znajomych, a on swoich. Wielokrotnie czułam, że tylko odlicza dni do weekendu, żeby uwolnić się ode mnie i pójść na imprezę. Sama też taka byłam - wspomina.
Jednak podejście Włodka do związku zmieniło również jej podejście. - Na imprezy chodziliśmy razem. Nie z przymusu, tylko dlatego, że oboje od samego początku bardzo szanowaliśmy czas spędzony ze sobą. Mam nadzieję, że zawsze będziemy stawiać siebie i nasze dziecko na pierwszym miejscu - mówi.
Ukraiński trend dopiero się rozkręca
Według analiz Piotra Szukalskiego, socjologa i demografa z Uniwersytetu Łódzkiego, wzrost liczby małżeństw polsko-ukraińskich jest konsekwencją napływu obywateli Ukrainy do Polski. Wschodni sąsiedzi, którzy przyjechali, by studiować bądź pracować w naszym kraju, zapuszczają jednocześnie korzenie i wchodzą w relacje z Polkami.
Zdaniem profesora Polska jawi się w oczach Ukraińców jako spokojny, bezpieczny i zasobny kraj. Można się więc spodziewać, że migracja będzie wzrastać, a wraz z nią liczba bionacyjnych relacji.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl