Poleciały do Turcji na operacje plastyczne. "Byłam pewna, że jadę po nowe życie"

Polki coraz chętniej wybierają się do Turcji, aby poprawić wygląd. Kobiety podkreślają, że zaletą wizyt w tamtejszych klinikach jest cena oraz wysoki poziom opieki medycznej. W kraju nie brakuje jednak oszustów, którzy żerują na rosnącej popularności turystyki medycznej.

Ewelina opowiedziała instagramowym fanom o tym, co spotkało ją w Turcji
Ewelina opowiedziała instagramowym fanom o tym, co spotkało ją w Turcji
Źródło zdjęć: © archiwum prywatne
Sara Przepióra

13.03.2023 | aktual.: 13.03.2023 07:11

Ewelina Kubiak miała za sobą nieudaną operację liposukcji pleców w Polsce. Trudno było jej zaakceptować nowy wygląd. Po rozmowie z koleżanką zdecydowała się na współpracę z pewną kliniką w Turcji. - Myślałam, że jestem w dobrych rękach. Tym bardziej że polecano mi tamtejszych lekarzy - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.

Przed wylotem do Stambułu nie miała chwil zwątpienia. Zapewniano ją, że operacje się powiodą. - Byłam pewna, że jadę po nowe życie, a w rzeczywistości prawie je straciłam - mówi ze smutkiem w głosie. Na miejscu zaskoczyła ją postawa lekarzy wobec wstępnych badań.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Powiedzieli mi tylko, że mogę być dopuszczona do operacji. Przyzwyczaiłam się do tego, że w Polsce kładzie się duży nacisk na dokładne przebadanie pacjentów. Trochę mnie to zaniepokoiło. Podobne odczucia miałam w trakcie zdejmowania opatrunku z nosa. Lekarz robił to bez rękawiczek, świecąc sobie latarką z telefonu - zauważa.

Tureccy lekarze wykonali Ewelinie operację złożoną z sześciu zabiegów. - Po operacji odczuwałam ból. Czułam, że coś dzieje się ze mną nie tak. Nie mogłam oddychać ani się ruszać. Leżałam pod tlenem. Czułam się wtedy bezsilna i skazana na pomoc innych - wspomina.

Ewelina udała się na zdjęcie drenów pooperacyjnych i przeżyła szok. - Lała się ze mnie ropa. Lekarz zalecił na to masaż pleców i podawanie antybiotyków, ale niewiele mi to pomogło - dodaje. Mimo pogarszającego się stanu zdrowia, postanowiła wrócić do Polski.

- Byłam coraz słabsza. W końcu zabrało mnie pogotowie. Nigdy nie zapomnę pierwszych słów, jakie wypowiedziała pielęgniarka: "Dzieciaku, ty się módl, żebyś z tego wyszła". W szpitalu przeżywałam agonię - przestałam jeść i wstawać z łóżka. Personel medyczny uratował mi życie i codziennie o nie walczył. Myślałam, że to już koniec - opowiada.

Ewelina mówi, że dostała od losu drugą szansę. Teraz chce ostrzegać inne kobiety przed popełnieniem podobnego błędu. - Wszystko jest dla ludzi. Jeśli mamy kompleksy, zróbmy operację plastyczną, ale najpierw zastanówmy się porządnie, w czyje ręce się oddajemy - wskazuje i dodaje, że nie wyklucza kolejnych operacji w Turcji. - Decydując się na kolejną operację, na pewno wybiorę sprawdzoną klinikę z dobrymi opiniami. Upewnię się też, że nie robią ludziom krzywdy - podsumowuje.

  • Ewelina ledwo przeżyła operacje w tureckiej klinice
  • Ewelina ledwo przeżyła operacje w tureckiej klinice
  • Ewelina ledwo przeżyła operacje w tureckiej klinice
[1/3] Ewelina ledwo przeżyła operacje w tureckiej kliniceŹródło zdjęć: © archiwum prywatne

Wymarzona operacja

Kaja pojechała do Turcji na operację nosa ze względu na krótszy czas oczekiwania na zabieg oraz jego niższą cenę. - W Polsce na samą konsultację czekałabym kilka miesięcy - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską. Konkretną klinikę poleciły jej znajome, które odbyły już tam po kilka operacji. Kaja była pod wrażeniem efektów pracy tamtejszych chirurgów. Przed podjęciem ostatecznej decyzji powstrzymywał ją wewnętrzny krytyk.

- O operacji nosa marzyłam od lat. Bałam się jednak opinii innych i tego, że nazwą mnie sztuczną lalką, ponieważ coś zmieniłam w swoim wyglądzie. W końcu się przełamałam. Nie żałuję tej decyzji. Znalazłam lekarzy, którzy wysłuchali moich próśb i zadbali o to, żeby mój nos wyglądał naturalnie - wyznaje Kaja.

W cenie 3,5 tys. euro Kaja miała zagwarantowaną operację, badania w najlepszym szpitalu w Stambule, opiekę medyczną, tygodniowy pobyt w hotelu oraz transfer i leki, które należało brać po operacji. Zauważa, że niektóre procedury znacznie różnią się do tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni w Polsce.

- Wszystko dzieje się bardzo szybko. Aż trudno nadążyć za całym personelem. Dla niektórych problemem może być też komunikacja. Nie wszyscy Tureccy lekarze mówią płynnie po angielsku, więc wyjaśnienie wszystkich kwestii technicznych jest dla nich wyzwaniem. Dla bardziej dociekliwych pacjentów na miejscu działa tłumacz przysięgły - wskazuje.

Kaja dobrze zniosła operację i szybko doszła do pełnej sprawności. Teraz czeka na efekty. Jak zauważa, nos wciąż się dostosowuje do jej twarzy. - Czasem wygląda już dobrze, a czasem widzę, że jego czubek jest mocniej wyciągnięty. Muszę uzbroić się w cierpliwość - dodaje i przyznaje, że teraz rozumie, skąd wziął się fenomen wyjazdów na operacje do Turcji.

- Można natknąć się tu na masę turystów chcących poprawić wygląd. Na lotnisku mijałam wielu mężczyzn po przeszczepie włosów czy kobiet po operacjach biustu lub liposukcji - podsumowuje.

  • Kaja spełniła w Turcji marzenie o idealnym nosie
  • Kaja spełniła w Turcji marzenie o idealnym nosie
  • Kaja spełniła w Turcji marzenie o idealnym nosie
[1/3] Kaja spełniła w Turcji marzenie o idealnym nosieŹródło zdjęć: © archiwum prywatne

"Byłam przerażona swoim wyglądem"

Magda nie miała tyle szczęścia. - Operacja piersi od lat była moim marzeniem. Pewien turecki lekarz przemienił je w najgorszy koszmar - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską. Podczas pierwszej rozmowy z chirurgiem zaznaczyła, że chce małe implanty. Wybrała też konkretny model. Po operacji czekała ją niemiła niespodzianka.

- Tuż po przebudzeniu wydawało mi się, że wszystko poszło dobrze. Ze szpitala wyszłam następnego dnia w południe. Już wieczorem zauważyła bruzdę na lewej piersi. Później podczas pierwszej kąpieli wyczułam coś niepokojącego. Starałam się nie panikować i czekałam na konsultację z lekarzem - wspomina.

Po tygodniu trafiła z powrotem do gabinetu chirurga. Lekarz zauważył deformację. Winą obarczył źle dobrany stanik pooperacyjny i zaznaczył, że z czasem piersi ułożą się naturalnie. Magda nie zauważała poprawy. Prosiła o kolejną konsultację. Chirurg nie brał sobie jej uwag do serca. Twierdził, że niezadowalający efekt jest wynikiem jej "złej anatomii". - Zasugerował, że powinnam udać się do psychologa i nie dramatyzować - stwierdza ze smutkiem Magda.

- Od tego czasu odwiedziłam w sumie dziewięciu lekarzy. Każdy z nich potwierdził efekt "duble bubble" i konieczność ponownej operacji. Wskazywali na złą technikę operacji, obniżenie fałdów piersiowych i złe dobranie implantów. Byłam przerażona swoim wyglądem i zdesperowana. Przestałam spać, jeść, wpadłam w depresję, dostawałam ataków paniki. Do tego ból był nie do zniesienia. Nie mogłam podnieść rąk do góry i się na nich podeprzeć - wyznaje.

Magda w końcu trafiła na lekarza, który jej pomógł. Usunął niepasujące implanty. Dopiero wtedy okazało się, że poprzedni chirurg użył bez wiedzy Moniki implanty teksturowane, podnoszące ryzyko zachorowania na nowotwór węzłów chłonnych.

- Czułam się z tą wiedzą koszmarnie. Później odkryłam, że nie jestem jedyną ofiarą tureckiego chirurga. Kobiety przylatywały z różnych stron Europy po piękny wygląd, a wracały okaleczone do końca życia - kwituje.

Uwaga na oszustów

Monika jest już po kilku operacjach. Cztery z nich zrobiła w Turcji. Zdecydowała się na - operację nosa, lifting czoła, brazylijski lifting pośladków oraz założenie koron cyrkonowych. Mówi wprost, że jest zachwycona efektami. - Tam, gdzie trafiłam, opieka była na świetnym poziomie. Od ostatniego zabiegu minęło już trochę czasu, a ja wciąż jestem z nimi w stałym kontakcie - zaznacza. Przy okazji podkreśla, że podczas wyboru kliniki trzeba być niezwykle uważnym.

- Warto zwrócić uwagę na liczbę zdjęć w mediach społecznościowych. Im więcej ich jest, tym lepszą renomą cieszy się dana klinika. Niektórzy lekarze podkradają zdjęcia od innych i reklamują się nimi w sieci. Na takie praktyki trzeba bardzo uważać. Są też kliniki, które robią operacje znanym osobom w zamian za reklamę. To jednak nie znaczy, że są dobre - wskazuje.

Z Moniką zgadzają się inne użytkowniczki grup na Facebooku zrzeszających kobiety, które są po operacjach plastycznych w Turcji lub dopiero je planują. "Trzeba się upewnić, że nie trafimy pod nóż jakiegoś partacza", "Wszędzie są gorsze i lepsze kliniki. Zawsze trzeba to sprawdzić, niezależnie od kraju, do którego planujesz polecieć na zabieg", "Weź kogoś ze sobą. Większość klinik oferuje takie pakiety, a zawsze lepiej mieć w kimś wsparcie na miejscu" - pisały w komentarzach.

  • Monika wykonała w tureckich klinikach cztery operacje
  • Monika wykonała w tureckich klinikach cztery operacje
  • Monika wykonała w tureckich klinikach cztery operacje
[1/3] Monika wykonała w tureckich klinikach cztery operacjeŹródło zdjęć: © archiwum prywatne

Bezpieczeństwo na pierwszym miejscu

Do dr Joanny Kurmanow zgłaszają się kobiety niezadowolone z efektów pracy tureckich lekarzy. Specjalistka chirurgii plastycznej zauważa, że w niektórych przypadkach powielane są błędy w opiece nad pacjentkami.

- Konsultacja z lekarzem odbywa się na 24 godziny przed planowanym zabiegiem lub wcześniej, ale za to w wersji online. Spotkanie polega nie tylko na szczegółowym wytłumaczeniu przebiegu operacji, ewentualnych powikłań, ale także na poznaniu potrzeb pacjentki oraz jej zbadaniu. W Turcji częściej spełnia się wszystkie życzenia kobiet, nie zaś dobrze się im doradza. A przecież chirurg plastyczny powinien być psychologiem ze skalpelem - czyli mówić i rozumieć pacjentkę - mówi ekspertka.

Sprawy mogą się skomplikować zwłaszcza w przypadku operacji połączonych. - Tureckie kliniki często podejmują się wykonania kilku operacji naraz. Wszystko ma być szybkie i tanie - jak w fabryce. Polscy lekarze zazwyczaj tego nie robią. Jest to nie tylko wbrew narzuconym nam rygorom prawnym, ale także stwarza duże ryzyko dla zdrowia pacjentki. Im dłużej trwa zabieg, tym bardziej rośnie ryzyko powikłań - tłumaczy ekspertka.

Dr Joanna Kurmanow uczula, aby dokładnie sprawdzać klinikę, w której chcemy dokonać zmian w wyglądzie. - Zwróćmy uwagę, czy lekarz i osoby mu asystujące mają niezbędne kwalifikacje. Nie bójmy się dopytywać o kwestie techniczne. Nie podejmujmy decyzji pochopnie, ponieważ dobry chirurg zawsze powinien przekładać bezpieczeństwo pacjenta nad zarobek. Obserwujmy, jak zmienia się ciało po operacji. Pamiętajmy, że końcowy efekt można ocenić dopiero po roku lub dwóch od wykonanego zabiegu - wylicza.

Sara Przepióra, dziennikarka Wirtualnej Polski.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Źródło artykułu:WP Kobieta
operacjeturcjamedycyna estetyczna
Wybrane dla Ciebie