Ukrywali romans. Przyłapano ich na czułościach w biurze
- Jeszcze kilka dekad temu to właśnie w pracy poznawało się przyszłych partnerów i partnerki - komentuje Katarzyna Krzywicka-Zdunek, jedna z autorek badania na temat romansów w miejscu pracy. O tym, że nie zawsze jest to dobry pomysł, przekonała się m.in. Sylwia, dla której taka relacja była sporym rozczarowaniem.
Dowodem na to, że można zakochać się w osobie poznanej w pracy jest historia Anity Gacek. Uczucie, które rozkwitło między nią, a jej kolegą z działu, przyszło nieoczekiwanie. Pierwsze iskry roznieciły się, gdy rozpoczęli pracę nad wspólnym projektem.
- W dziale marketingu pracuje ponad 30 osób. Przy tak licznym zespole nie ma szans, żeby lepiej poznać każdego z osobna. Tak się jednak złożyło, że powierzono mi ważną kampanię do przeprowadzenia. Mateusz zgłosił się do mojej grupy projektowej - wspomina.
Na spotkaniach Anita i Mateusz wymieniali się dyskretnie pełnymi zauroczenia spojrzeniami. - Podobał mi się - stwierdza kobieta. - Starałam się być profesjonalna i nie przekraczać granicy tej znajomości. Dopóki nie przenieśliśmy pracy nad jedną z prezentacji poza biuro. Dogadywaliśmy się najlepiej, doskonale się rozumieliśmy w kwestii pomysłów, więc pomyślałam, że wspólnie nadamy pracom nad projektem szybsze tempo - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Iwona Pavlović o romansach w TzG! Nie o wszystkich wiemy.. "To mi jeszcze powiedział Witold Paszt.."
Współpracownicy spotkali się w kawiarni. Dyskutowali o pomysłach, ale Anita zauważyła, że Mateusz zaczyna odbiegać od tematów związanych z pracą. - W pewnym momencie zdecydował się na odważniejszy ruch. Pocałował mnie. Tego samego dnia wylądowaliśmy w łóżku - opowiada Anita.
Para ukrywała początki romansu przed innymi. Im dłużej trwał, tym trudniej było udawać w pracy, że łączy ich jedynie zawodowa relacja. - Zdarzyło się nam kilka razy pocałować albo przytulić w kuchni, ale tylko wtedy, gdy byliśmy w pomieszczeniu sami. Któregoś dnia na czułościach przyłapała nas pracownica działu HR - mówi Anita.
Tego samego dnia szefowa działu poprosiła zakochanych o większą dyskrecję i nieokazywanie sobie uczuć w pracy. - Okazało się, że nasza firma nie toleruje związków między pracownikami, o czym nie wiedzieliśmy. Zgodziliśmy się na to, że nasza relacja będzie od tej pory sprawą prywatną - przyznaje Anita i dodaje, że wywiązanie się z obietnicy nie było łatwe. Para nie musiała jednak unikać czułości na długo.
- Mateusz dostał lepiej płatną pracę w innej firmie. Odkąd odszedł z firmy, czujemy się z naszym związkiem swobodniej - przyznaje kobieta.
Miłość w pracy? Pamiętajmy o konsekwencjach
Powszechność nawiązywania romansów w pracy w Polsce przeanalizowały Katarzyna Krzywicka-Zdunek i Dorota Peretiatkowicz, popularyzatorki wiedzy o społeczeństwie i partnerki w firmie badawczej IRCenter, współprowadzące profil na Instagramie socjolozki.pl. Okazuje się, że co piąta osoba ankietowana w badaniu "Związki romantyczne w pracy" zakochała się we współpracowniku, a 13 proc. zbudowało na tej podstawie relację romantyczną. Czy miejsce pracy to odpowiednie środowisko do szukania drugiej połówki? Pytam o to autorki badania.
- Jeszcze kilka dekad temu to właśnie w pracy poznawało się przyszłych partnerów i partnerki. Jeśli spojrzymy na przeprowadzone wówczas badania, na takie źródło nawiązywania relacji wskazywał dość duży odsetek osób. Choć współcześnie w tych kwestiach przodują aplikacje randkowe, uważam, że miejsce pracy może być dobrym obszarem do poznania osoby, z którą chcemy zbudować związek - mówi Katarzyna Krzywicka-Zdunek.
Zaletą poznawania partnera w pracy jest możliwość przyjrzenia się mu od dobrych i złych stron. - Jest to szansa na pierwszą weryfikację, poznania się lepiej na żywo, a nie przez sito internetowe - komentuje ekspertka.
Tylko 12 proc. z takich związków jest kontynuowane. Co się wydarzy, jeśli związek nie przetrwa? - Rozstaniemy się w domu, ale to przecież wpływa na nasze kontakty profesjonalne w pracy. Czasem w tak istotny sposób, że jedna ze stron musi podjąć decyzję o zmianie pracy. Zdarza się to zwłaszcza w związkach szef-podwładny, kiedy może dojść do nadużyć wyższego hierarchią w pracy partnera - dodaje Krzywicka-Zdunek.
"Ludzie w pracy nie mieli litości"
- Pocałowałam się z szefem na imprezie firmowej - przyznaje Jagoda. Szybko przekonała się, jak trudno pracuje się w miejscu, w którym każdy wytyka jej faworyzację przez specjalne względy u przełożonego.
Wszystko zaczęło się od pozornie niewinnych zaczepek, które z czasem przerodziły się w bardziej bezpośrednie propozycje. - Zawsze chwalił moją pracę i doceniał zaangażowanie. Bardzo mi to schlebiało. Byłam zaskoczona, gdy zdobył mój numer telefonu. Zaczął kontaktować się ze mną regularnie, zbaczając z tematów dotyczących pracy. W końcu zaprosił mnie na kawę - wspomina.
Jagoda czuła się niezręcznie z odmawianiem tak wysoko postawionej w firmie osobie. Zainteresowanie szefa jej schlebiało, jednak obawiała się konsekwencji. Wymawiała się więc brakiem czasu.
- Dzień przed imprezą firmową z okazji 20-lecia firmy dostałam do niego SMS-a: "Mam nadzieję, że wspólnego tańca mi jutro nie odmówisz". Czułam, że flirt z szefem ekscytuje mnie coraz bardziej - opowiada.
- Czekał, aż zostanę sama. Poszedł do mnie, kiedy wyszłam na papierosa. Trudno było mi się mu oprzeć, wyglądał wyjątkowo elegancko - mówi Jagoda. Pozwoliła mu na pocałunek. Nie spodziewała się, że całemu zajściu przygląda się grupa pracowników.
- Ludzie w pracy nie mieli dla mnie litości. Plotki o moim romansie z szefem szybko rozeszły się po firmie, przyszyto mi łatkę puszczalskiej - wyznaje. Część pracowników omijała Jagodę szerokim łukiem. Inni drwili za jej plecami, a gdy tylko coś się jej udawało, przypisywali to relacji z przełożonym. - Doniesienia o romansie doszły też do kadr i zarządu. Gdy zapytali mnie, jak wyglądała nasza relacja, powiedziałam prawdę. Następnego dnia nie zastałam go już w pracy.
Gorzki finał romansu w pracy
Romanse nawiązywane w pracy są w Polsce wciąż tematem tabu. Tylko 5 proc. ankietowanych w badaniu Katarzyny Krzywickiej-Zdunek i Doroty Peretiatkowicz przyznaje się do zdrady partnera ze współpracownikiem. Bardziej otwarcie mówią o tym mężczyźni.
- Powodem może być wstyd kobiet wynikający z przyznania się do romansowania w pracy. W przypadku mężczyzn nawiązywanie takich relacji jest normalizowane społecznie. Częściej wdają się w romanse w pracy bez konsekwencji - podkreśla Katarzyna Krzywicka-Zdunek.
Sylwia ukrywała romans z kolegą z pracy przed mężem przez rok. Do pierwszego zbliżenia doszło między nimi na integracji. - Usiedliśmy obok siebie w autokarze. Tak się złożyło, że oboje nie mieliśmy nikogo z bliższych znajomych na wyjeździe. Potem też trzymaliśmy się razem. Podczas wszystkich aktywności łączyliśmy się w parę - wspomina.
Wieczorem Sylwia dołączyła do posiadówki zorganizowanej przez grupę współpracowników. Jej nowy znajomy także bawił się w tym gronie.
- Rozmowa tak dobrze się nam kleiła, że odłączyliśmy się od imprezowego grona. Po kilku kieliszkach wina zaszumiało mi w głowie. Od słowa do słowa i doszło między nami do czegoś więcej. Oboje tego nie planowaliśmy - przyznaje.
Para zaczęła się spotykać. - Początkowo chodziło tylko o seks, ale zaczęłam czuć do niego coś więcej. On też to odwzajemniał. Przynajmniej tak twierdził - mówi.
Jednocześnie relacje Sylwii z mężem się ochłodziły. Partner zaczął coś podejrzewać. - Próbował się do mnie zbliżyć, ale ja nie czułam już do niego tego, co kiedyś. Bałam się zakończyć związek ot tak. Chciałam najpierw upewnić się, że będę mogła kontynuować poważniejszą relację z kolegą z pracy - wyznaje.
Na Sylwię czekało niemałe zaskoczenie. Choć spisała małżeństwo na straty, kochanek nie odwzajemniał jej uczuć.
- Powiedział mi wprost, że nie ma szans na to, aby zostawił dla mnie żonę. Byłam załamana. Nie spodziewałam się, że po tym, jak wyznaliśmy sobie głębsze uczucia, nic nie wyjdzie z tego związku.
Sylwia nie powiedziała mężowi prawdy. Wstydziła się tego, co zrobiła. Małżeństwa nie chciała jednak ratować. - Na siłę nie ma co tego ciągnąć. Powiedziałam, że go już nie kocham i się wyprowadziłam - mówi.
I dodaje: - Trudniej przyszło jej rozstanie z pracą. Na korytarzach mijała byłego kochanka i pękało jej serce. - Z każdym dniem było coraz trudniej. On udawał, że mnie nie zauważa, a ja wewnątrz umierałam z rozpaczy. Zwolniłam się po trzech miesiącach.
Sara Przepióra dla Wirtualnej Polski