Blisko ludziPolki znikają z rynku pracy. Ekspert wymienia trzy powody

Polki znikają z rynku pracy. Ekspert wymienia trzy powody

Polki znikają z rynku pracy. Wybierają dom i opiekę nad dziećmi. – Brakuje publicznych żłobków, opiekunki są kosztowne, swoje robi świadczenie 500+. Gdy dochód mężczyzny jest znaczący, kobiecie często "opłaca się" zostać w domu – mówi ekspertka w rozmowie z WP Kobieta.

Mamy w Polsce coraz więcej biernych zawodowo kobiet
Mamy w Polsce coraz więcej biernych zawodowo kobiet
Źródło zdjęć: © Adobe Stock

Agnieszka z Rudy Śląskiej jest aktywna zawodowo od prawie 16 lat. A przynajmniej była, bo po urodzeniu drugiego dziecka zrezygnowała z pracy. – Dla wielu osób kobieta, która nie pracuje, to tylko "siedzi w domu", jest leniwa i wyciąga rękę po pieniądze, zwłaszcza jeśli pobiera 500+, ale nikt nie mówi prawdy, że sytuacja zawodowa matek w Polsce jest beznadziejna – uważa.

Bo o ile przy jednym dziecku Agnieszka dzieliła się z mężem opieką nad córką, która po trzecim roku życia poszła do przedszkola, o tyle przy dwójcie kilkuletnich dzieci - jak twierdzi - "zaczął się hardkor". – Po macierzyńskim musiałam wrócić do pracy. Syn nie dostał się do żłobka publicznego, więc zapisaliśmy go do prywatnego, co kosztowało ponad tysiąc miesięcznie. Jeszcze byśmy to jakoś przeboleli, ale mały ciągle łapał infekcje, przeziębienia, choroby. Wciąż lądowałam na zwolnieniu, aż w pracy zaczęli krzywo na mnie patrzeć – opowiada Agnieszka. – Na opiekunkę nie było nas niestety stać. Ja bardzo chciałam pracować, ale w POZ-ie nie ma możliwości pracy zdalnej, trzeba być na miejscu.

Ostatecznie Agnieszka podjęła z mężem decyzję, że rezygnuje z pracy – przynajmniej do czasu, aż synek, obecnie półtoraroczny, podrośnie i pójdzie do przedszkola. – Jedna moja koleżanka – mówi Agnieszka – też musiała zrezygnować z pracy, bo jej mama ciężko zachorowała i trzeba się nią zająć, a znajoma znajomej z nadmiaru obowiązków dostała arytmii: dom, dzieci, mąż, rodzice i jeszcze praca. Tak się nie da.

"Odnajduję się jako żona i matka"

Grupa Polek z różnych powodów nieaktywnych zawodowo jest duża. Dowodzi tego raport "Poprawa sytuacji kobiet w zatrudnieniu" Konfederacji Lewiatan. Chodzi o kobiety w wieku 20–64 lata, głównie - między 25. a 29. rokiem życia. Według danych GUS-u jest to grupa, która najczęściej decyduje się na urodzenie dziecka. W 2020 r. bierna zawodowo była ponad połowa kobiet w tym wieku.

W czwartym kwartale 2021 roku, jak informuje GUS, osoby aktywne zawodowo w Polsce stanowiły 58 proc. ludności w wieku 15–89 lat. Więcej było ich wśród mężczyzn (66,1 proc.) niż wśród kobiet (50,5 proc.). Osoby bierne zawodowo stanowiły w tym czasie 42 proc. osób między 15. a 89. rokiem życia, u mężczyzn to 33,9 proc., a u kobiet – 49,5 proc.

Obserwacje i doświadczenie Patrycji Załuskiej, ekspertki rynku pracy z Uniwersytetu SWPS, szefowej firmy RE:START KARIERY potwierdzają te statystyki. – Nie byłam zaskoczona wynikami raportu – przyznaje. – Niska aktywność zawodowa Polek to złożony temat. Brakuje publicznych żłobków, opiekunki są kosztowne, swoje robi świadczenie 500+. Gdy dochód mężczyzny głównie zasila budżet domowy, kobiecie często "opłaca się" zostać w domu. Inna rzecz, że średni wiek, w którym Polki rodzą pierwsze dziecko, przesunął się na 28–29. rok życia. Jeśli kobieta kilka lat poświęci opiece, na rynek pracy wróci po trzydziestce, czasem bliżej czterdziestki. Może być postrzegana stereotypowo jako pracownik dojrzały, a polski rynek pracy dopiero zaczyna dostrzegać ich potencjał i wartość. A co jeśli brakuje jej doświadczenia albo nowych kompetencji? W takiej sytuacji zostaje mało czasu na odbudowanie pozycji zawodowej, szczególnie jeśli branża istotnie się zmieniła.

Droga pełna barier

"Problemy kobiet na polskim rynku pracy wynikają często z ich niemożności powrotu do pracy po urlopie macierzyńskim. Niejednokrotnie młode kobiety spotykają się z różnego rodzaju barierami już w momencie próby podjęcia pierwszej pracy, gdyż pracodawcy obawiają się, że w niedługim czasie zajdą one w ciążę i nie będą w pełni poświęcały się pracy. Chociaż oficjalnie nie mówi się o problemie dyskryminacji kobiet, to jednak zdarzają się przypadki, gdy awansowani lub przyjmowani do pracy są mężczyźni, mimo niższych kwalifikacji i kompetencji" – pisze Paulina Radzik z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach w pracy "Wpływ rządowego programu Rodzina 500+ na współczynnik aktywności zawodowej kobiet".

Konfederacja Lewiatan szacuje, że w pierwszym roku funkcjonowania 500+ z rynku pracy zniknęło ok. 100 tys. kobiet, długofalowo może być to ok. 160 tys.

– Jest kilka przyczyn niskiej aktywności Polek na tle Europejek – wyjaśnia Mariusz Zielonka, ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan. Wymienia przede wszystkim wciąż obowiązujący patriarchalny model rodziny (co ulega zmianie, ale głównie w dużych miastach), hojny system świadczeń socjalnych oraz małą dostępność placówek opieki nad dziećmi. – Polski system opieki nad dziećmi w wieku 1–3 zapewnia jedynie 15 proc. miejsc dla wszystkich dzieci w tym wieku – mówi Zielonka.

Patrycja Załuska potwierdza, że o ile kobiecie po urodzeniu pierwszego dziecka łatwiej wrócić na rynek pracy, to o tyle po drugim, trzecim i kolejnym jest już znacznie trudniej. Bywa również, że Polka podejmuje próbę powrotu do pracy, ale w przypadku niepowodzenia szybciej zniechęca się i rezygnuje.

– Mój mąż pracuje, zarabia powyżej średniej krajowej, mamy 500+, teściowie pomagają, da się przeżyć – mówi 28-letnia Adela spod Grójca. Zanim wyszła za mąż, pracowała w różnych miejscach, ale nie miała żadnej specjalizacji. Potem wybuchła pandemia, a ona urodziła córkę. – Dla mnie od początku było oczywiste, że chcę się całkowicie poświęcić macierzyństwu. Najbliższy żłobek jest jakieś 15 km stąd, zresztą nie oddałabym tak malutkiego dziecka w ręce obcych kobiet, bo to się dla mnie zupełnie mija z celem macierzyństwa – tłumaczy Adela. – Mój mąż jest za tradycyjnym podziałem ról: on przynosi pieniądze, a ja ogarniam dom, to znaczy sprzątam, gotuję, piorę, zajmuję się dzieckiem. Odpowiada mi to. Odnajduję się jako żona i matka. Mamy tu w okolicy las, jest dużo przestrzeni. Może za parę lat wrócę do pracy, ale na pewno nie teraz - zapowiada.

Wyciągnąć Polki z bierności

Według danych opublikowanych na początku 2022 roku przez Bank Światowy siła robocza kobiet w Unii (procent tych, które są aktywne zawodowo) wynosi średnio 46,1 proc. Dla Polski to 44,9 proc. (6. lokata od końca). Dla porównania: w Szwecji, gdzie pomoc socjalna jest świetnie rozwinięta, wskaźnik ten wynosi 47,7 proc.

– Polki nie rezygnują z pracy z powodu samych świadczeń socjalnych, a dlatego, że są one konkurencyjne w stosunku do niskich pensji. Dodatkowo stereotypowe postrzeganie kobiet po urlopach macierzyńskich, jako tych, którym dotychczasowe kompetencje zniknęły, również nie pomaga – uzupełnia Patrycja Załuska.

Co można zrobić, żeby odpływ Polek z rynku pracy w jakimś stopniu zahamować albo przynajmniej spowolnić? – Tego procesu nie da się przestawić na inne tory w ciągu kilka lat. Można próbować jedynie łagodzić jego konsekwencje – uważa Mariusz Zielonka.

W jaki sposób? Według eksperta Konfederacji Lewiatan konieczna jest zmiana świadomości Polek poprzez odchodzenie od tradycyjnego modelu rodziny – ku partnerskiemu. Kolejną rzeczą, którą postuluje Konfederacja Lewiatan, jest roszada w systemie dofinansowania miejsc opieki dla dzieci.

– Jedną z ważniejszych zmian, które pozwoliłyby wrócić kobietom na rynek pracy, jest zmiana systemu transferów socjalnych na bardziej aktywizujący kobiety. Postulujemy powiązanie otrzymywania 500+ z faktem wykonywania pracy, przynajmniej w wymiarze odpowiadającym płacy minimalnej w Polsce – tłumaczy Zielonka.

Według Patrycji Załuskiej wszyscy musimy mieć świadomość, że na współczesnym rynku pracy podnoszenie i aktualizowanie kompetencji zawodowych jest koniecznością. – Warto też pamiętać podczas procesów rekrutacyjnych, że wiele kobiet wychowujących dzieci, co prawda, nie pracuje, ale jest aktywnych na poziomie społecznym czy szkolnym. Co również rozwija kompetencyjnie. Inne w tym czasie rozwijają się na studiach podyplomowych czy szkoleniach – mówi ekspertka.

Patrząc z perspektywy rynku pracy i makroekonomicznego, brak pracujących kobiet – według Mariusza Zielonki – oznacza coraz większe obciążenia dla budżetu państwa. To nie wszystko. – Z punktu widzenia kobiet ta sytuacja ma wiele konsekwencji. Od tych najprostszych do zdiagnozowania (tzn. wpadnięcie w błędne koło: brak pracy, więc brak doświadczenia = niskie zarobki) po te trudniejsze, czyli wyizolowanie z życia społecznego czy problemy ze zdrowiem psychicznym – sumuje ekspert.

Dobrze obrazuje to historia 53-letniej Julianny. Kobieta zrezygnowała z kariery, by wychować dzieci. Po rozwodzie została bez pracy i pieniędzy. - Mam wyższe wykształcenie, ale od ponad 20 lat nie pracowałam. Nie mam co liczyć na emeryturę, bo nie płaciłam składek. Za wychowanie trójki dzieci, które teraz są już prawie dorosłe, nic od państwa nie dostanę. Gdybym urodziła ich co najmniej czworo, mogłabym liczyć na matczyną emeryturę, która teraz wynosi ok. 1200 zł miesięcznie. Bez pomocy moich rodziców nie miałabym z czego żyć – mówi kobieta.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (406)