Porzuciła aktorstwo dla pracy na roli. "Nie wyglądasz jak rolniczka"
Od zawsze marzyła o aktorstwie. Teatralna scena, światła reflektorów, kamera, praca na planie - tak wyobrażała sobie karierę. - Nigdy nie przypuszczałam, że los pokieruje mnie z powrotem na wieś - mówi Wiktoria Żmuda-Trzebiatowska, 22-letnia rolniczka, która bije rekordy popularności na TikToku.
01.10.2023 06:50
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wiktorii wydawało się, że z miejskim życiem będzie jej po drodze. Z wielkimi emocjami wspomina pierwszą wyprawę na casting. Miała 13 lat. O świcie pojechała z siostrą na dworzec. Ze zniecierpliwieniem oczekiwała na pociąg, który miał ją zawieźć do stolicy. Gdy maszyna podjechała, stanęła jedną nogą na pierwszym stopniu schodków prowadzących do przedziału, drugą zaś jeszcze była na peronie. W duchu zastanawiała się, czy to chwila zwątpienia, czy może po prostu poczuła, że nie warto wyjeżdżać z ukochanej wsi.
- Wtedy tłumaczyłam to lękiem przed nieznanym. Po latach myślę, że część mnie po prostu chciała zostać na gospodarstwie. Potrzebowałam czasu, żeby zrozumieć, jakie szczęście mam wokół siebie - wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską Wiktoria. O swoje marzenie o byciu aktorką walczyła przez kolejne lata. Przygotowywała się do egzaminów do Warszawskiej Akademii Teatralnej.
- Nie udało się, więc zaczęłam realizować plan B. Rozpoczęłam studia na kierunku rolniczym. Rok później zaczęłam prowadzić własne gospodarstwo i na dobre zakochałam się w rolnictwie - wyznaje.
Pytam Wiktorię, za co kocha rolnictwo. Odpowiada bez zastanowienia, że praca na roli ją uspokaja i satysfakcjonuje. - Uczę się nowych rzeczy, czuję się zmotywowana do działania. Popełniam też błędy, ale widzę, że moja praca ma sens, czuję się potrzebna. Gdy siadam za kierownicą ciągnika, nic innego się nie liczy. Uwielbiam widok ścierniska zamieniającego się w czarną, żyzną glebę - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Praca od świtu do zmroku
Choć Wiktoria czerpie radość ze swojej pracy, podkreśla, że rolnictwo to przede wszystkim trudna, fizyczna praca i odpowiedzialność. Niezależnie od pory roku, rolniczka wstaje skoro świt. Pracę zaczyna od nakarmienia zwierząt i oporządzenia chlewni. Potem zabiera się za najbardziej pilne zajęcia na polu.
- Jesteśmy na etapie uprawy ziemi pod siew pszenicy. Pogoda stale psuje nam plany, ale się nie poddajemy. Podobnie było w trakcie żniw. Podczas tegorocznego zbioru plonów pogoda była deszczowa. Zazwyczaj pracujemy podczas trudnych do wytrzymania upałów - opowiada.
W trakcie żniw Wiktoria rozpoczyna dzień bardzo wcześnie rano i nierzadko kończy pracę o drugiej w nocy. - To wyjątkowy czas dla każdego rolnika. Jest uwieńczeniem pracy włożonej przez cały sezon wegetacyjny. Żniwa są bardzo wyczerpujące. Chcemy jak najszybciej zebrać swoje plony i przejść do wykonywania kolejnych prac polowych – mówi.
Dla Wiktorii najbardziej wyczerpującym zajęciem w tym czasie jest załadunek płodów rolnych na sprzedaż. - Większość prac odbywa się ręcznie, wokół unosi się kurz, który utrudnia oddychanie, na rękach pojawiają się odciski, a po całym dniu fizycznej pracy nie ma się już siły na nic - opisuje Wiktoria.
Chwilą wytchnienia są dla niej dożynki. - Spotykamy się wszyscy przy wspólnym stole i cieszymy udanymi zbiorami - mówi. Potem życie kobiety zatacza koło. Wiktoria przygotowuje pola do wydania kolejnych plonów. Zimą natomiast skupia się na opiece nad stadkiem świń.
- Opieka nad nimi sprawia mi wiele radości. To także spora odpowiedzialność i stres. Uwielbiam towarzyszyć przy porodach. Zazwyczaj prosięta przychodzą na świat o północy, więc zarywa się noce, żeby wszystkiego przypilnować – zadbać o ich bezpieczeństwo, odpowiednią temperaturę w kojcu, obciąć kły, żeby nie raniły matki podczas picia mleka, a później podać maluchom zastrzyki - relacjonuje rolniczka.
"Szkoda cię na życie na wsi"
Ogromnym wsparciem dla Wiktorii są jej rodzice. - Nigdy nie przymuszali mnie do pracy na gospodarstwie. Mówili, żebym wybrała własną drogę, ale ta przywiodła mnie z powrotem na wieś. Na co dzień studiuję rolnictwo, ale uważam, że to właśnie praktyka jest najważniejsza. Choć często słyszę od starszych rolników: "Szkoda cię na życie na wsi. Jedź do miasta, wybierz wygodną, spokojniejszą codzienność. Nie będziesz musiała pracować 24 godziny na dobę". Nie zniechęcam się. Trudności występują przecież w każdym zawodzie – wyjaśnia.
- Wystarczy, że trafią się niekorzystne warunki atmosferyczne lub zwykły, ludzki błąd, taki jak pomyłka w obliczaniu dawek lub ilości konkretnych zabiegów, czy ich nieprawidłowym wykonaniu, i rolnik nie ma za co żyć. Gdy ktoś zajmuje się tylko rolnictwem, a gospodarstwo specjalizuje się tylko w produkcji roślinnej, to tak naprawdę zapłatę za pracę otrzymuje się raz w roku przy sprzedaży płodów rolnych - wyznaje.
Choć rolnictwo to ciężki kawałek chleba, Wiktoria cieszy się, że może pracować w branży, którą lubi. - Wstaję rano, wiem, co mam zrobić i nie mogę doczekać się kolejnych wyzwań - komentuje. Jednym z nich jest przełamywanie stereotypu rolnictwa jako typowo męskiego zawodu. - Mówiąc o rolniku, wyobrażamy sobie mężczyznę pracującego na roli w roboczej odzieży - dodaje. Kobietę na polu kategoryzuje się najczęściej jako pomoc przy lekkich zajęciach.
- W mojej wsi mieszka wielu rolników. Widok kobiety na ciągniku raczej nikogo nie dziwi, ale znacznie częściej gospodarstwa przekazywane są synom. Gdy opowiadam o swojej pracy osobom, które nie mają na co dzień styczności z rolnictwem, pytają, jak daję sobie z tym wszystkim radę. Nie mogą się nadziwić, że wybrałam taki styl życia - relacjonuje. Podobnie na wybór kariery Wiktorii zareagowali jej nauczyciele z liceum.
- W szkole średniej moi nauczyciele wiedzieli, że pójdę raczej w kierunku germanistyki. Nauka języka niemieckiego przychodziła mi z łatwością. Nigdy też nie wspominałam im ani o aktorstwie, ani o rolnictwie. Teraz nie mogą uwierzyć w to, że radzę sobie z obsługą ciężkich maszyn i dbaniem o cały inwentarz - komentuje z uśmiechem.
"Nie wyglądasz jak rolniczka"
Aktywność w internecie marzyła się Wiktorii od dawna. - Chciałam założyć kanał na YouTubie jeszcze przed maturą. Wstydziłam się zrobić ten pierwszy krok, bo nie wiedziałam, jak zareagują znajomi i nauczyciele. Pierwszy film opublikowałam krótko przed maturą. Najpierw opowiadałam o tematyce typowo lifestylowej. Potem, gdy zajęłam się już na poważnie rolnictwem, zmieniłam kontent. Byłam przekonana, że widzów przybywać będzie z dnia na dzień. Okazało się, że to nie takie proste, jak sobie wyobrażałam – mówi.
W czasie pandemii, w ramach odskoczni od uczelni i codziennej pracy, rolniczka założyła konto na TikToku. Krótkie nagrania, w których pokazuje kulisy pracy na roli, stały się niezwykle popularne wśród internautów. Nagrania Wiktorii Żmudy-Trzebiatowskiej zebrały ponad stutysięczną wirtualną publikę.
- Nie spodziewałam się, że ludzie zainteresują się tematyką rolnictwa na TikToku. Założyłam konto dla własnej rozrywki. Teraz nie wyobrażam sobie dnia bez nagrania krótkiego wideo - przyznaje. Popularność Wiktorii ma swoje blaski i cienie. - Hejt w sieci jest spory. Regularnie dostaję komentarze, w których ludzie insynuują, że nie jestem prawdziwą rolniczką - zaznacza. - "Próbujesz wybić się na rolnictwie", "Rodzice mają gospodarstwo, a ty się lansujesz na ich ciężkiej pracy" - przytacza oceniające słowa obserwatorów.
Wiktoria przyznaje, że nie rozumie tej krytyki. - Nie widzę w tym zawodzie sposobu na wybicie się. To ciężka praca, a nie zabawa - komentuje. Jednym z zarzutów, który wysuwają hejterzy, jest wygląd rolniczki. Niektórzy internauci twierdzą bowiem, że jest zbyt zadbana, jak na osobę pracującą na roli.
- Czy ludzie naprawdę oczekują nagrań w ubraniach roboczych i gumiakach, żeby widzieć we mnie autentyczną osobę? Jestem kobietą, lubię dbać o siebie, ładnie wyglądać na nagraniach. Patrzenie na czyjeś życie wyłącznie przez pryzmat publikowanych krótkich nagrań jest zgubne. Chcę się sobie podobać i prowadzić profil zgodnie ze swoją estetyką. Gdy siadam na ciągnik, pracuję w chlewni lub jadę do miasta, nadal jestem tą samą Wiktorią, a makijaż czy lepszy ciuch nie świadczy o moim gorszym podejściu do pracy – podsumowuje.
Dla Wirtualnej Polski Sara Przepióra