Praca z domu. Niektórzy wpadają w pułapkę
13.01.2020 05:52, aktual.: 13.01.2020 07:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wyobraź sobie, że kończysz projekt, który zrewolucjonizuje rynek, w cieniu palm na drugim końcu świata. Brzmi jak coś niemożliwego? Niekoniecznie. Praca zdalna daje wiele możliwości. Warto jednak pamiętać, że nie każdy odnajdzie się w takim trybie pracy.
Łukasz jest programistą komputerowym. Jego praca opiera się na spędzaniu wielu godzin przed ekranem. Dla jego pracodawcy nie ma różnicy, czy pracuje z biura, czy z łóżka. Dlatego też 32-latek zdecydował się na pracę zdalną. – Wybrałem tę drogę, bo jest mi zwyczajnie wygodniej. Nie muszę tracić czasu na dojazdy do pracy czy jedzenie na mieście. Dodatkowo jestem introwertykiem, więc każde wyjście z domu wiązało się dla mnie ze stresem – opowiada.
Mężczyzna w takim trybie pracuje już od lat. Wyznał, że na początku wpadł w pułapkę pracy zdalnej. – Skoro nie byłem zmuszony wychodzić z domu, to zwyczajnie tego nie robiłem – mówi.
Po kilku miesiącach pracy w takim systemie zapominał, jaka jest pora roku. Łukasz mieszkał sam, więc nie musiał słuchać uwag współlokatora co do bałaganu w mieszkaniu, niewyniesionych śmieci czy pustych kartonów po soku w lodówce.
– Sprzątałem tylko wtedy, gdy nie miałem już w czym jeść płatków na śniadanie, albo kiedy ktoś miał do mnie przyjść. W tym wszystkim zapomniałem też o sobie – wyznaje. Łukasz zdradził, że w ciągu tygodnia potrafił nie wziąć ani razu prysznica. – Nie czułem, że śmierdzę. Nie przeszkadzało mi również to, że przez trzy dni mam na sobie te same dresy. Teraz gdy o tym myślę, to brzydzę się sobą – opowiada.
Zobacz także
Takie podejście 32-latka zmieniło się, gdy poznał swoją obecną narzeczoną Karolinę. – Zaczęliśmy rozmawiać ze sobą na czacie. No bo gdzie indziej skoro prawie nie wychodziłem z domu – żartuje Łukasz. – Gdy wróciłem do mieszkania po pierwszej randce, na którą się oczywiście umyłem, spojrzałem na swoje mieszkanie. Odrzuciło mnie – wspomina ze wstydem.
Od tamtego czasu Łukasz zachowuje się inaczej. – Nadal korzystam z przywileju siedzenia w dresie przez cały dzień, ale jest to czyste ubranie, które zmieniam codziennie – zapewnia informatyk.
"Czułam się po prostu samotna"
Kobiety, chociaż uchodzą za płeć piękną i bardziej zdyscyplinowaną, przy pracy w domu również potrafiły odpuścić sobie poranną higienę.
Karolina, która pracuje jako dziennikarka, wyznała, że zdarzało się, że przez 10 dni nie myła włosów. – Matka natura obdarzyła mnie wspaniałymi włosami, których nie trzeba zbyt często myć, a nadal wyglądają dobrze. Niestety, kiedy pracowałam w domu, zdecydowanie nadużywałam tego daru. Półtora tygodnia bez umycia głowy to zdecydowanie za dużo – wyznaje.
Zaniedbywanie higieny to nie jedyny minus takiej pracy. Julia wspomniała o tym, że taki system całkowicie rujnował jej plan dnia i posiłków. – Gdy mogłam pracować z domu, to nie nastawiałam budzika. Wstawałam, o której chciałam, piłam kawę w piżamie i siadałam do komputera. Zanim się obejrzałam, była już pora obiadu. Szybki posiłek i znowu przed laptopa. Taka rutyna kończyła się jednym posiłkiem w ciągu dnia i trzema kawami – opowiada. – Po paru tygodniach takiej pracy znajdowałam sobie jakiekolwiek wymówki, żeby wyjść z domu, czułam się po prostu samotna – mówi.
Psycholog Karolina Jarmołowicz z Ośrodka Psychoterapii CENTRUM przypomina o zachowaniu równowagi i rozgraniczaniu życia zawodowego od prywatnego. – Musimy pamiętać, że człowiek do zdrowego funkcjonowania potrzebuje interakcji międzyludzkich. Zaplanowanie więc określonych ram czasu pracy to podstawa – twierdzi specjalistka.
– Praca zdalna wymaga dojrzałości życiowej i jest polecana osobom, które potrafią zarządzać czasem. Musimy ustalić sobie jasny zakres obowiązków i konkretny plan dnia, uwzględniając przerwy na jedzenie. To trochę tak, jakbyśmy nadal chodzili do biura – podsumowuje Karolina Jarmołowicz.
"Zakładam krawat"
Michał, kiedy tylko zaczął pracę zdalną, nie mógł odnaleźć swojego rytmu. – Zaczęło się od tego, że nie potrafiłem wstać o normalnej porze. Budziłem się o 11, śniadanie, kawa. Zanim zacząłem pracę, robiła się godzina 13. "Szybki" przegląd mediów społecznościowych i zaczynałem pracę o godzinie 17. Żeby skoczyć projekt, zarywałem nocki – mówi. Przez brak ram czasowych pracy, Michał zaczął zaniedbywać mieszkanie i siebie. – Cały czas chodziłem w piżamie, nie miałem żadnej motywacji, żeby się ogolić czy porządnie ubrać. końcu nikt mnie nie widział – dodaje.
– Z czasem zacząłem zauważać, że to zła droga – mówi. Zmiany Michał zaczął od kupna biurka do pracy. – Wcześniej projekty robiłem w łóżku. Cały dzień spędzałem między poduszkami a kubkiem po kawie, dlatego też uznałem, że to dobry pierwszy krok. Kupiłem również budzik, który ustawiałem na 8 – opowiada. Mężczyzna zaczął ustalać sobie godziny pracy. Szybko przyzwyczaił się do nowej rutyny.
– Dzień zaczynam od prysznica, potem się golę i zakładam koszulę. To pomaga mi się zdyscyplinować. Szybkie śniadanie i w pracy jestem już o 9 – relacjonuje. – Staram się też ograniczyć swój czas przed komputerem. Tryb "offline" włączam o 18 – podkreśla. Michał teraz bardzo dba, żeby nawet w domu wyglądać schludnie. Koszula i spodnie garniturowe to jego sposób na dyscyplinę. – Czasem zdarza mi się założyć nawet krawat – śmieje się na koniec.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl