Pracuje na stacji paliw. "W święta najbardziej idzie wódka"
Taksówkarze, pracownicy stacji paliw, hoteli i barów rzadko mają wolne w święta Bożego Narodzenia. Ich praca wygląda wtedy trochę inaczej. - Najczęściej sprzedawany produkt w święta to alkohol. W czasie świąt klienci nas zawsze z tego "czyszczą" - mówi pracownica stacji.
21.12.2023 | aktual.: 21.12.2023 07:36
Alkohol. To słowo pada najczęściej w rozmowach z osobami, które pracują m.in. w miejscach otwartych w święta Bożego Narodzenia. Zarówno w przypadku taksówkarzy, jak i pracowników stacji benzynowych czy knajp, to alkohol jest tą rzeczą, którą wymieniają jako pierwszą, kojarzącą się z klientami podczas zmian świątecznych. Jacek, który od ponad dziesięciu lat pracuje jako taksówkarz, twierdzi, że okres świąteczno-sylwestrowy to czas, w którym "większość klientów jest pod wpływem".
- Zaczynając od godzin wieczornych w Wigilię po końcówkę drugiego dnia świąt - wyjawia.
"Święta kojarzą z widokiem pijanego tatusia"
- Święta Bożego Narodzenia to ogólnie ciężki czas dla taksówkarzy, bo pracuje nas mniej, a zamówień jest ze dwa razy więcej. Mamy wtedy co robić - opowiada Jacek w rozmowie z Wirtualną Polską.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z racji tego, że jego dzieci są już dorosłe, chętnie bierze zmiany w święta. Tłumaczy, że wszystko ustawia sobie tak, aby pomiędzy kursami zjeść kolację wigilijną z rodziną.
- Nie ma przymusu, żeby wtedy pracować, ale możemy zarobić nieco więcej. Poza tym klienci w święta są milsi, a rozmowy zazwyczaj przyjemniejsze. Nie rozmawiamy o polityce, jak to najczęściej bywa, a o ich świętach, o tym, gdzie i do kogo jadą. W tym roku może być trochę inaczej, bo polityka mocno grzeje, to i dyskusji na ten temat pewnie będzie więcej - dodaje.
Choć plusów pracy w świątecznym czasie jest znacznie więcej niż minusów, jeden problem "powtarza się każdego roku".
- Kiedy odbieram ludzi z wigilii czy z obiadów w pierwszy lub drugi dzień świąt, większość jest pod wpływem alkoholu. Częściej są to mężczyźni niż kobiety, chociaż one też potrafią przedobrzyć. Rzadko, ale zdarza się, że komuś ciężko jest wejść do taksówki, bo tak się buja. Przykre tylko, że w tle tego wszystkiego są dzieci, najczęściej małe, które na to wszystko patrzą. A święta potem kojarzą im się z widokiem pijanego tatusia czy wujka - oznajmia.
Nie zdarzyło mu się jednak, aby świąteczne przejazdy z klientami, nawet w przypadku osób pod wpływem alkoholu, kończyły się awanturami.
- Awantury czy spięcia są częściej w zwykłe dni. W święta ludzie odpuszczają - podsumowuje.
Zobacz także: "Przed świętami ludzie wariują". Kasjerki zaciskają zęby
"Najczęściej sprzedawany produkt to alkohol"
- Ani milsi, ani opryskliwi. Powiedziałabym, że najczęściej obojętni. Czasem życzą wesołych świąt - tak opisuje klientów, którzy w święta Bożego Narodzenia szturmują stację benzynową Agata z Kielc.
Tak jak Jacek, wspomina w rozmowie o alkoholu.
- Najczęściej sprzedawany produkt w święta to alkohol. Najbardziej idzie wódka, potem piwa. Oprócz tego jeszcze samo picie jako "popita". W czasie świąt klienci nas zawsze z tego "czyszczą". Nie z czekoladek, a z alkoholu - opowiada.
Dodaje, że wyróżnia dwa rodzaje klientów. Albo przychodzą zakupić alkohol jeszcze trzeźwi, albo już pod wpływem, czasem "konkretnym".
- Osobom pod wpływem nie możemy sprzedawać alkoholu, dlatego zawsze odmawiamy. Zdarzało się, że robili z tego powodu awantury, ale to już w takich przypadkach, kiedy byli naprawdę pijani. Straszyliśmy wtedy wezwaniem policji i kazaliśmy wyjść. To najczęściej na nich działało - ujawnia.
Z jej obserwacji wynika, że jeżeli chodzi o kupno alkoholu, klienci przychodzą najczęściej sami.
- Czasem z dziećmi, ale wtedy im też coś kupują. Jak z żonami, to po większe zakupy. Potrafią wykupić połowę sklepu, jakby miał być zamknięty przez kolejny miesiąc - oznajmia Agata.
W jej przypadku gorzej jest w sylwestra. Jako kobieta czuje się bezpieczniej w pracy w święta, nawet jeżeli klienci nie są trzeźwi. Raczej nie wykazują wtedy agresji.
"Tak się upił, że spadł z krzesła"
Anna pracuje w hotelarstwie i gastronomii od ponad 15 lat. Choć teraz przebywa w Niemczech, gdzie jest kierownikiem baru sportowego, ma spore doświadczenie, jeżeli chodzi o tę branżę w Polsce - także w kwestii zachowania klientów w święta Bożego Narodzenia. Jej zdaniem nie ma większej różnicy pomiędzy Polakami a Niemcami. W obu krajach zdarzają się jednak "ewenementy".
- W głównej mierze zależy to od tego, jakiej specyfikacji jest to lokal. To już podpowiada, na jakich klientów można trafić. Idąc do restauracji, wymaga się nieco większej kultury i tak też jest w święta. Bary szybkiej obsługi mają w tym czasie "luzik", bo zazwyczaj tylko przejezdni wpadają coś przekąsić i lecą dalej, życząc wesołych świąt. W hotelach są zjazdy rodzinne, więc mamy bardziej domową atmosferę, bez awantur czy pyskówek - tłumaczy Ania.
Inaczej jest jednak w knajpach i barach, w których ludzie zbierają się już po rodzinnych wigiliach.
- To miejsca, które serwują najwięcej alkoholu w tym czasie, więc kończy się różnie - w skrajnych przypadkach wyproszeniem klienta z lokalu - ujawnia.
W rozmowie z Wirtualną Polską opowiada także o "najbardziej żenującej sytuacji", jakiej doświadczyła podczas pracy w hotelu w Niemczech podczas świąt Bożego Narodzenia.
- W jednym z czterogwiazdkowych hoteli starszy pan tak się upił, że spadł z krzesła - mówi.
Kto pracuje w święta?
Święta Bożego Narodzenia to czas, w którym większość z nas ma wolne od pracy. Możliwość wypoczynku nie przysługuje jednak wszystkim. Według zapisu w kodeksie pracy, praca w święta jest "dozwolona" (a w rzeczywistości narzucona) osobom, które pracują m.in. w transporcie i komunikacji, w zakładowych strażach pożarnych, służbach ratowniczych, opiece zdrowotnej i w placówkach służby zdrowia, przy pilnowaniu mienia lub ochronie osób, w rolnictwie, hodowli, gastronomii oraz w zakładach hotelarskich. Takim osobom przysługuje odbiór dnia wolnego w zamian za pracę w święto.
Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.