Pracują kilkanaście godzin na dobę. Zdarzają się SMS‑y z groźbami
- Nasza praca zaczyna się wczesnym rankiem o godz. 6 i trwa do późnego wieczora. Bywa, że kończę o godz. 20. Czyli pracuję 14 godzin na dobę - opowiada Sylwia, pracownica firmy kurierskiej. - Przemoczone buty, zakopywanie się w zaspach, kompletny brak czasu dla rodziny - wymienia minusy pracy Joanna.
12.12.2023 06:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Oczywiście, że w grudniu jest więcej pracy – przyznaje Joanna, pracownica jednej z firm kurierskich w rozmowie z Wirtualną Polską. - Dodatkowe trudności to warunki atmosferyczne i drogowe, zaśnieżone miejsca parkingowe, blokowanie ruchu przez kierowców jeżdżących 20-30 km/h, późne wyjazdy z magazynu, bo tiry przez trudne warunki na drogach również się spóźniają... To wszystko ma znaczenie, właśnie dlatego kurierzy pracują do nocy - wyjaśnia.
Podobnego zdania jest Sylwia. - Zawsze ten okres jest ciężki. Mamy ogrom paczek do rozwiezienia. Dodatkowo zauważyłam, że w tym roku dochodzi większa liczba zamawianych opon. Nie mieścimy się do busów - a na przykład ja jeżdżę największym. Nasza praca zaczyna się wczesnym rankiem o godz. 6 i trwa do późnego wieczora. Bywa, że kończę o godz. 20 - opowiada.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Grudzień w kurierce zaczyna się w zasadzie w połowie listopada, bo najgorętszym okresem jest kumulacja black friday i mikołajek. Potem jest jeden mocniejszy tydzień przed świętami - ocenia z kolei Ola.
Prowadzi własną działalność, w której na stałe zatrudnia jednego pracownika. Z jej doświadczenia wynika, że przed świętami trzeba mieć dodatkową osobę. - W razie dużych liczb paczek podstawia się dodatkowe auto z tym pomocnikiem. Nam niestety nie udało się nikogo znaleźć w tym roku. Chłopak, który szkolił się kilka dni w październiku, zrezygnował. Rejon mam duży, bo dziennie nie schodzę poniżej 200 paczek, w szczytowym momencie było ich około 300. To i tak mniej niż w zeszłym roku, gdzie bywało 350-380, właśnie przed black friday - mówi.
Nawet kilkanaście godzin na nogach
Jak wygląda dzień pracy? - U nas przychodzisz na godz. 7 na załadunek. Przez większość roku wyjazd z oddziału jest 8-8.30. Niestety, mamy braki magazynierów, a tiry z centralnej sortowni przyjeżdżają późno, więc wyjazd zdarza się i przed godz. 10. To już na starcie jest problemem, bo co najmniej godzinę jestem w plecy - wyjaśnia Ola.
Jeśli wszystko na raz się nie zmieści, po skończeniu trzeba załadować resztę i wywieźć wieczorem tego samego dnia. - Ostatnio jest duży problem ze zmieszczeniem paczek, bo klienci w tym sezonie upodobali sobie duże gabaryty, meble, lamele, fotele, wielopaki karmy i opony na ostatnią chwilę. Nieraz jest to 10 kompletów dziennie - przyznaje.
Kurierki opowiadają o pracy w grudniu. Mówią o klientach
- Ludzie raczej cieszą się na widok kuriera z ich przesyłką. Czasami tylko mają pretensje, czemu tak późno albo czemu ich przesyłka jest uszkodzona. Sama nie wiem, kto był tak inteligentny, żeby wymyślić pakowanie tylko w papierowe torby, które się rwą od samego trzymania w ręce - komentuje Joanna.
Niektórzy odbiorcy są bardzo pomocni, na przykład podczas wniesienia ciężkich paczek. - Ale trafiają się też bardzo opryskliwi i mówią, że my, kurierzy, mamy się dopasować do klienta. Mnie na przykład klient oznajmił, że będzie w domu o godz. 19, więc mam wtedy przyjechać i nie interesuje go, że mogę być już po pracy - wspomina Sylwia.
Dodaje, że ludzie często oburzają się o nieodbieranie telefonu. Problem w tym, że dzwoniących w okresie świątecznym jest mnóstwo, a kurierzy nie zawsze są w stanie odebrać. - Jesteśmy wyzywani, że robimy to specjalnie. A kiedy niosę paczkę czy rozmawiam z innym klientem, naprawdę nie mam jak odebrać.
Ola podkreśla, że po kilku latach jazdy po tym samym rejonie w zasadzie zna się klientów, co przyspiesza pracę. - Nawet gdy kogoś nie ma w domu, wiemy, gdzie zostawiać paczki. Gorzej bywa z gabarytami. Kiedy klient zamówi coś takiego, a potem nie odbiera telefonów i nie ma nikogo, kto mógłby odebrać przesyłki powyżej wagi regulaminowej, pojawiają się pretensje, dlaczego nie chcemy drugi raz podjechać. Przy takiej liczbie przesyłek to niemożliwe, żeby wracać i poświęcać na jeden adres 20 minut.
Dostali "wieczne awizo". Wszystko przez utrudnianie pracy
Niektórzy klienci potrafią być nie tylko roszczeniowi czy nieuprzejmi, ale również utrudniać pracę. Joanna przypomina sobie najbardziej nieprzyjemną sytuację, która przytrafiła jej się podczas doręczania paczek. - Parkowałam samochód na parkingu przedszkola, gdzie też czasami dostarczałam przesyłki. Zdarzało się, że korzystałam z niego, gdy miałam przesyłki do bloku obok, a nie było gdzie zaparkować. Raz dyrektorka przedszkola zamknęła bramę na pilota, a miałam tam zaparkowany samochód. Padał deszcz, a ja musiałam ją prosić 10 minut, by umożliwiła mi wyjazd z ich parkingu – opowiada.
- Zrobiła to złośliwie, bo zaparkowałam tam, mimo iż nie miałam do nich przesyłek, tylko właśnie do bloku obok. Gdyby powiedziała normalnie, żebym nie korzystała z ich parkingu, na pewno bym tego nie robiła. Nie musiała blokować mi samochodu. Skończyło się to tak, że przedszkole dostało tzw. wieczne awizo za utrudnianie pracy kurierowi - kwituje.
Joanna wyznaje też, że wobec kurierów zdarzają się nawet groźby karalne. - Takie sytuacje są zwłaszcza wtedy, kiedy ktoś np. bierze telefon z sieci komórkowej. Trzeba wtedy pokazać dowód osobisty do weryfikacji i PIN doręczenia. Jeśli kurier nie otrzyma dowodu do wglądu czy tego PIN-u, a wyda przesyłkę, dostaje karę finansową od swojej firmy kurierskiej. Niektórzy ludzie tego nie rozumieją albo wręcz próbują dokonać przestępstwa, bo część z tych przypadków to ewidentne próby wyłudzenia telefonu na dane innej osoby. Wtedy to my możemy mieć problemy prawne i odpowiadać przed sądem - tłumaczy kurierka.
Często wywiązuje się kłótnia, lecą wyzwiska czy groźby w kierunku dostawców. - Za odmowę doręczenia takiej przesyłki, gdzie klient nie okazał dowodu tożsamości czy PIN-u doręczenia, kurierzy często są wyzywani, a nawet dostają SMS-y z groźbami karalnymi typu: "Znajdę cię i dojadę" - opowiada.
Kurier pochwalił się napiwkiem. Oto co dostał od klienta
Na szczęście bywają też pozytywne momenty. - Cenny jest każdy dobry kontakt z klientem. Kiedy na przykład nie ma go w domu, a dostaje przesyłkę "za pobraniem", zostawia pieniądze u sąsiada i informuje nas SMS-em. Ostatnio przez domofon poprosiłam sąsiadkę, aby przyjęła opłaconą przesyłkę klientki, otworzyła mi starsza pani i powiedziała, że mam tak miły głos, że nie mogłaby się nie zgodzić - wspomina Joanna.
- Bardzo pozytywne są napiwki choćby w formie czegoś słodkiego, zdarzają się też bardziej "chłopskie" napiwki jak pięknie zapakowana, wypasiona bułeczka ze swojską kiełbasą, dobre winko albo rum, który ma być do herbatki po powrocie do domu na rozgrzanie się - śmieje się. I dodaje: - Chociaż alkohol najczęściej jest raczej od firm, od których kurierzy odbierają dużą liczbę przesyłek do nadania.
Podobnie mówi o tym Adrian, który pracuje w firmie kurierskiej w Niemczech. Jego zdaniem rzeczywistość wygląda tam zupełnie inaczej niż w Polsce. - Paczek jest oczywiście dużo, jak to w grudniu. Ale tu każdy się cieszy, że idzie kurier - mówi. I pokazuje, co ostatnio dostał od klienta: banknot pięć euro, dużą czekoladę Milkę, czekoladowego św. Mikołaja i charakterystyczny, bożonarodzeniowy lizak.
Ola podkreśla, że większość osób zna specyfikę pracy i wie, że to szczyt sezonu, warunki atmosferyczne nie rozpieszczają, a w trasie może przydarzyć się wszystko, łącznie z korkami i awarią auta. Wciąż zdarzają się jednak osoby, które próbują wywierać presję, wiszą na telefonie lub próbują mówić, co jest obowiązkiem kuriera, a co nie.
Ale zdarzają się też klienci, którzy potrafią się w jakiś sposób odwdzięczyć za pracę. - W piekarni u klientki mamy zniżkę, raz dostaliśmy wieczorem kanapki, w znajomym bistro nie raz dostajemy gorącą zupkę, co zwłaszcza podczas mrozów jest naprawdę miłym gestem - dodaje.
Dominika Frydrych, dziennikarka Wirtualnej Polski