Blisko ludziReżim, stres i rodzinne kłótnie. Czyli wakacje po polsku

Reżim, stres i rodzinne kłótnie. Czyli wakacje po polsku

Urlop bywa jak rodzina – dobrze wygląda tylko na zdjęciach. To reżim, stres i perfekcyjne opanowanie sztuki dostosowywania się do innych. Możesz jednak uniknąć sinic, chorób, kłótni i zrobić sobie "staycation". Czyli zostać w domu i cieszyć się życiem.

Reżim, stres i rodzinne kłótnie. Czyli wakacje po polsku
Źródło zdjęć: © East News

- Wakacje to najbardziej stresująca rzecz w roku. No może oprócz Bożego Narodzenia - powiedziała mi znajoma, utyskując na problemy z wyborem miejsca i różnice w wakacyjnych upodobaniach swoich i męża. - Następnym razem jadę na działkę. Postanowione – dodała.

Jest masa powodów, żeby zamiast #vacation pouprawiać #staycation. Zostać w domu i rozkoszować się ofertą Netflixa albo kina letniego. Pojechać nad pobliską rzeczkę, albo na basen. Iść na najdłuższy spacer w życiu. Nie sposób przecież znaleźć osoby, która po pierwszym tygodniu pracy po urlopie nie powiedziałaby, że o wakacjach zdążyła już zapomnieć. Po co więc jechać, skoro wyjazd to nie zawsze odpoczynek?

To reżim. Trzeba nie tylko odhaczyć jak najwięcej turystycznych atrakcji, ale również zrobić jak najwięcej udanych zdjęć. Wstawić je wszystkie na portale społecznościowe z obowiązkowymi hasztagami #niewracam. A po powrocie opublikować na Facebooku sugestywny obrazek z instrukcją zawiązywania sznura, no bo znowu powrót do kieratu. I potem tylko żałujesz, że byłaś za mało asertywna. Że robiłaś to, co wypadało robić. Byłaś tam, gdzie wypadało być. W podróży na ogół dostosowujemy się do swoich towarzyszy i niestety mało kto potrafi odpoczywać na własną modłę, zwłaszcza jeśli zależy mu na atmosferze i dobrych relacjach z innymi.

I można powiedzieć, że mimo wszystko urlopowe niedogodności niczym są w porównaniu do siedzenia przy biurku w upalnym i pełnym smogu mieście. Na szczęście jaka (piękna) Polska jest, każdy widzi. W promieniu 50 kilometrów na pewno masz miejsce, którego jeszcze nie widziałaś. Albo w którym dobrze (i krótko) się wypoczywa.

Sinice, ząb i zawał serca

Wyobraź sobie, że jednak wybierasz reżim i jedziesz. Pakujesz się, planujesz i stresujesz, aż w końcu docierasz na miejsce. Na przykład z Zakopanego jedziesz nad polskie morze. Brzmiałoby to całkiem relaksująco, gdyby nie przykład sprzed paru dni: już 30 polskich plaż zaatakowały sinice, bakterie uważane niegdyś za roślinę. Sanepid informuje, że kąpiel w zakażonej nią wodzie grozi wysypką, swędzeniem i łzawieniem oczu, wymiotami, gorączką, bólami mięśni i stawów. Wyobraź sobie zatem, że jesteś nad morzem i nawet nie możesz do niego wejść.

Możesz za to zjeść gofra i smażoną rybę za miliony monet, posłuchać jak Ewelina Lisowska śpiewa "Bailando" i popatrzeć na parawany. Bomba.

Jeśli zaś wybierzesz "zagranicę", żeby uniknąć parawanów, niepewnej pogody i sinic, to może być pięknie, dopóki nagle na przykład nie rozboli cię ząb. Setki kilometrów od domu z ubezpieczeniem wykupionym tylko na okazję "nieszczęśliwego wypadku". Zdjęć na tle palm sobie nie zrobisz, bo wyglądasz jakby bliższy ewolucyjnie był ci chomik niż homo sapiens. Alkoholu napić się nie możesz, bo łykasz tabletki przeciwbólowe jak narkoman najwyższej klasy. Spać nie będziesz, na zwiedzaniu się nie skupisz i właściwie jedyne co, to możesz z utęsknieniem czekać na powrót i wizytę u dentysty. Kosztującą tyle, co twoje wakacje.

No ale można też wyjechać w miejsce, w którym będzie idealnie. Doskonałe samopoczucie i relaks zaburzyć może telefon od sąsiadki, która serdecznie przeprosi, że przeszkadza, w sumie to "nie jej wina", no ale czuje się w obowiązku poinformować, że zalała ci mieszkanie. A ty masz teoretycznie dwa rozwiązania, ale wiadomo, które wybierzesz. Powrót. Musisz przecież zobaczyć to na własne oczy. Zadziałać i naprawić, bo czas działać będzie wyłącznie na twoją szkodę.

I tylko trzeba będzie mieć nadzieję, żeby po takiej informacji nie przytrafił ci się atak serca. Zawał stosunkowo często występuje właśnie podczas wakacyjnego wypoczynku - przestajemy zmuszać organizm do działania na najwyższych obrotach i wszelkie zaniedbania wychodzą wówczas na światło dzienne. Tym bardziej, że sercu nie sprzyja alkohol ani tłuste potrawy, czyli przyjemnostki, na które na urlopie chętnie sobie pozwalamy.

Kobietom zawał również grozi. Często niestety o tym nie wiemy.

*ku pokrzepieniu serc tych, którzy nigdzie nie jadą i potrzebują to zracjonalizować

Źródło artykułu:WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (50)