Talidomid i zdeformowane dzieci
Talidomid, ponoć bezpieczny środek przeciwbólowy, sprawił, że tysiące dzieci urodziło się zdeformowanych. Nikt nie sprawdził, jak lek wpływa na rozwój płodu.
Męskie ciało przez stulecia było wzorcowym modelem ludzkiego organizmu. Z jakim skutkiem? W niektórych wypadkach - katastrofalnym. Brak odpowiedniego testowania leków na kobietach nieraz sprawiał, że leczenie szkodziło pacjentkom. Jeszcze gorzej sprawa wyglądała w przypadku ciąży. Najsmutniejszym tego przykładem jest talidomid.
Czym jest talidomid?
Niemcy, lata 50. Firma farmaceutyczna o nazistowskich korzeniach, Chemie Grünenthal, pracuje nad substancją, która ma okazać się rewolucyjna. Pierwotnie talidomid występował jako składnik pomocniczy w innych produktach spółki. Wkrótce w Republice Federalnej Niemiec ukazał się nowy lek, pod nazwą handlową Contergan. Miał on działanie uspokajające i nasenne, a także przeciwwymiotne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Julia Pastrana – Kobieta Małpa
Cortegan był tani i łatwo dostępny. Bez problemu można było kupić go bez recepty. Początkowo lekarze i farmaceuci polecali go przede wszystkim w wypadku bezsenności i stanów lękowych. Niedługo po wyjściu na rynek okazało się, że talidomid skutecznie pomaga na poranne mdłości. Substancja szybko stała się popularna wśród ciężarnych kobiet. Działanie przeciwbólowe i przeciwwymiotne w ciąży stało się elementem narracji marketingowej. Pomimo że nie zbadano wcześniej, w jaki sposób lek wpływa na rozwój płodu…
Jak przebiegały badania?
W latach 50. ubiegłego wieku normy testów klinicznych nowych leków były zdecydowanie mniej restrykcyjne niż obecnie. Aby dopuścić talidomid do powszechnego użytku, wystarczyły badania na szczurach. Substancję uznano za całkowicie bezpieczną dla ludzi, ponieważ naukowcom nie udało się znaleźć wystarczająco wysokiej dawki, aby zabić zwierzę. Ponadto nie wykazano wówczas znaczącego wzrostu tolerancji i działania uzależniającego.
Ze względu na znikomą liczbę dokumentów trudno powiedzieć cokolwiek więcej na temat badań i dalszego monitorowania leku. Wiadomo o darmowych próbkach talidomidu wydawanych przez Chemie Grünenthal dla lekarzy i pracowników firmy. Jednak po wprowadzeniu substancji na rynek zabrakło danych dotyczących choćby wydalania go z organizmu czy skutków długotrwałego stosowania.
Na żadnym etapie prac nad lekiem nie podjęto tematu wpływu talidomidu na kobiety w wieku rozrodczym i na ciążę. Co ważne, pominięcie tych aspektów było w zupełności zgodne z ówczesnymi standardami prawnymi i wiedzą medyczną. Naukowcy w latach 50. zakładali, że żaden lek nie jest w stanie przeniknąć przez barierę łożyskową u ludzi. Nie może więc wpływać na rozwój płodu.
Katastrofalne skutki uboczne leku
Jak niestety się okazało, to założenie było fałszywe. Boleśnie przekonały się o tym tysiące rodzin. Substancja przyjmowana w pierwszym trymestrze ciąży zaburza bowiem rozwój płodowy, czego efektem była prawdziwa epidemia ciężkich deformacji, takich jak fokomelia. Polega ona na silnym zniekształceniu kończyn. Może obejmować ręce i nogi, ale także nos, uszy, szyję, a nawet cały organizm. Według niektórych szacunków liczba ofiar talidomidu mogła przekroczyć 20 tysięcy.
Wiele dzieci nie dożywało pierwszych urodzin, reszta musiała zmagać się z różnymi stopniami niepełnosprawności. Zrośnięte palce, brak części rąk i nóg czy niewykształcenie kości miednicy znacznie utrudniały poruszanie się oraz samodzielne funkcjonowanie. Czasem przypadłości dało się zniwelować lub złagodzić operacyjnie. Jednak w większości przypadków było to niemożliwe – w ciele brakowało zbyt wielu tkanek i połączeń nerwowych.
Ofiary leku dotykało też opóźnienie wzrostu. Jeśli deformacje obejmowały okolice oczu lub uszu, działanie tych narządów było mocno ograniczone. Poza tym narażone były również nerki, serce, układ krwionośny i narządy płciowe. Najcięższe przypadki fokomelii obejmowały wodogłowie i przepuklinę mózgową – schorzenie, przez które część mózgu wystaje ze szczeliny w czaszce.
Farmaceutka ratuje USA
Substancja występowała pod ponad trzydziestoma nazwami handlowymi w 46 krajach na świecie. Bywało, że ciężarne kobiety przyjmowały talidomid nieświadomie. Nie zawsze był on bowiem oznaczany w składach leków, w których stanowił element pomocniczy. W Kanadzie zdarzało się to nawet po wycofaniu substancji z obrotu.
Jednym z krajów, który nigdy nie dopuścił do sprzedaży leku, były Stany Zjednoczone. Mimo kilku prób i nacisków ze strony producenta amerykańska Agencja Żywności i Leków negatywnie zaopiniowała środek. Sprawą talidomidu zajmowała się wówczas nowo zatrudniona Frances Oldham Kelsey. I choć lek był w obrocie już od kilku lat, kobieta zażądała od Chemie Grünenthal opisu badań leku pod kątem jego właściwości mutagennych. Badań, których nigdy nie przeprowadzono.
Co więcej, Kelsey już w latach 40. wiedziała, że wbrew powszechnemu przekonaniu niektóre substancje wpływają na rozwój płodu. Doszła do takiego wniosku podczas pracy nad syntetycznym lekiem na malarię. Gdy świat obiegały informacje o tysiącach noworodków z niemal niespotykanymi dotąd deformacjami, naukowczyni udowodniła, że jedynym wspólnym czynnikiem wszystkich przypadków był talidomid przyjmowany w trakcie ciąży. Jak się później okazało, przypadki fokomelii pojawiły się także wśród rodzin pracowników Chemie Grünenthal.
Przełom prawny
W 1968 roku rozpoczął się w Niemczech proces przeciwko producentowi leku. Trwał on niemal dwa lata. Sąd orzekł, że sposób testowania substancji był niewystarczający. Nie było w tym natomiast bezpośredniej winy twórców talidomidu. Niemniej w ramach odszkodowania Chemie Grünenthal wypłacił 100 milionów marek niemieckich specjalnej fundacji zajmującej się pomocą dla ofiar leku. W 2008 roku producent przekazał kolejne 50 milionów euro. Jednak dopiero pół wieku po tragedii firma oficjalnie przeprosiła poszkodowane osoby.
Normy badań medycznych, które obowiązywały, zanim substancja pojawiła się na rynku, w ogromnym stopniu przyczyniły się do katastrofy. W latach 60. w wielu krajach pojawiły się akty prawne regulujące różne aspekty badań klinicznych. Wszystkie z nich wymagały określenia wpływu leku na rozwój ciąży. I choć kobiety do dziś bywają poszkodowane przez nadrzędność męskiego wzorca w medycynie, powstałe wówczas dokumenty były pierwszym krokiem do zmiany tej sytuacji.
Talidomid dzisiaj
Po latach złej sławy talidomid nieoczekiwanie wrócił do łask. Obecnie substancja znów ma zastosowanie medyczne. Jednak nie jako środek nasenny i uspokajający. W 1964 roku izraelski lekarz Jacob Sheskin podał talidomid pacjentowi cierpiącemu na bolesne powikłania trądu, pomimo obowiązującego wówczas zakazu stosowania substancji. Próba okazała się udana – stan chorego się poprawił. Używano więc medykamentu w przypadku trądu w kilku krajach, m.in. w Brazylii. W latach 90., mimo licznych obaw, przywrócono środek na listę leków.
Dalsze badania nad talidomidem przyniosły jeszcze bardziej zaskakujące rezultaty. Już w pierwszych próbach lek dał pozytywną odpowiedź u około 30 proc. pacjentów onkologicznych. W 2006 roku został zatwierdzony jako metoda chemioterapii w przypadku szpiczaka mnogiego – złośliwego nowotworu atakującego kości. Poza tym talidomid znacznie zmniejsza ryzyko odrzutu przeszczepów i zapobiega niektórym symptomom zaawansowanego AIDS. Lek, który kiedyś doprowadził do tragedii, dziś ratuje życie. A wraz z kolejnymi badaniami udało się zniwelować część skutków ubocznych.
Z uwagi na silne działanie teratogenne (czyli zaburzające rozwój płodu), osoby przyjmujące talidomid, niezależnie od płci, są zobowiązane do stosowania antykoncepcji. Dodatkowo często zaleca się kobietom regularne wykonywanie testów ciążowych. Mimo to wciąż zdarzają się przypadki urodzenia dzieci dotkniętych fokomelią.
Źródła:
- Bren L., Frances Oldham Kelsey: FDA Medical Reviewer Leaves Her Mark on History [w:] "FDA Consumer Magazine" (23), 2001.
- Harris G., The Public’s Quiet Savior From Harmful Medicines, www.nytimes.com [dostęp online: 5.06.2023].
- Hofland P., Reversal of Fortune: How a Vilified Drug Became a Life-saving Agent in the ‘War’ Against Cancer, www.oncozine.com [dostęp online: 5.06.2023].