Samotny chłopiec zamknięty w bańce. Spędził w niej całe życie
Historia Davida Vettera poruszyła cały świat. Dziecko marzyło o normalnym życiu, którego pozbawiła go choroba. Lekarze odnaleźć lekarstwo na okrutną przypadłość. Walka o życie chłopca trwała codziennie przez 13 lat.
Opowieść o Davidzie rozpoczyna się z dniem 21 września 1971 roku, gdy chłopiec przyszedł na świat. Lekarze od razu rozpoznali u noworodka chorobę, która powoduje praktycznie zerową odporność. Przypadłość sprawiła, iż dziecko ma zaledwie 50 procent szans na przeżycie. Rodzice Davida nie chcieli podejmować ryzyka, gdyż ich starsze dziecko zmarło z tego samego powodu. Lekarze umieścili niemowlę w specjalnie przygotowanym, sterylnym pomieszczeniu, mając nadzieję, że chłopiec je opuści w przeciągu dwóch lat, a dzięki odpowiedniemu leczeniu nabierze odporności. Niestety nie jest to historia z happy endem.
Chłopiec zamieszkał w bańce z plastiku
Poza zerową odpornością, David rozwijał się w normalnym tempie, tak jak każde inne dziecko. Jego codzienność toczyła się jednak wyłącznie w czterech ścianach izolatki. Nie mógł dotknąć niczego, co wcześniej nie przeszło sterylizacji. Nie wiedział, czym jest bezpośredni dotyk drugiego człowieka. Lata mijały, a chłopiec coraz bardziej miał dosyć swojego życia za ścianą.
Davidem zainteresowała się NASA
To właśnie naukowcy z tej organizacji postanowili zaprojektować i stworzyć dla dziecka specjalny kombinezon, dzięki któremu David mógłby poruszać się na zewnątrz bańki i szpitala. Choć strój powstał, dzięki czemu chłopiec w dniu swoich szóstych urodzin mógł zobaczyć inny świat, procedury z nim związane były niezwykle skomplikowane. Po siedmiu wyjściach chłopiec miał dość wycieczek i związanym z nimi zamieszaniem.
Rodzice zdecydowali się na ryzykowne terapie
Mama i tata Davida pragnęli, aby ich syn w końcu mógł żyć normalnie, dlatego chwytali się każdego sposobu, który niósł nadzieję. Kiedy więc lekarze zaproponowali przeszczep szpiku kostnego od siostry Davida, Catherine, od razu zgodzili się na to rozwiązanie. Po kilku miesiącach od operacji chłopiec nagle poczuł się źle. Zaczął wymiotować, a następnie stracił przytomność i zapadł w śpiączkę. Specjaliści zdecydowali się wyjąć go z bańki, aby postarać się uratować mu życie. Niestety, mimo tego, iż lekarze robili, co w ich mocy, chłopiec zmarł w wieku 13 lat. Okazało się, że choć przeszczep się przyjął, David zmarł na raka, który powstał w wyniku przekazania wraz ze szpikiem niewykrywalnej ilości wirusa Epsteina-Barra.