Blisko ludziStarszy mężczyzna poprosił ją o nagie zdjęcia. Nie wiedziała, że to grooming

Starszy mężczyzna poprosił ją o nagie zdjęcia. Nie wiedziała, że to grooming

Grooming oznacza uwodzenie w internecie
Grooming oznacza uwodzenie w internecie
Źródło zdjęć: © Getty Images | Camille Wesser
Aleksandra Sokołowska

13.01.2022 16:51

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Uwodzenie, imponowanie statusem społecznym czy pieniędzmi, manipulacja. Zazwyczaj zaczyna się niewinnie. Małoletnia osoba obdarza zaufaniem starszą. Ta to wykorzystuje i pojawiają się propozycje. - Miałam 14 lat, on cały czas do mnie wypisywał. Przyznam, że wysłałam mu parę zdjęć, ale bez twarzy, więc nie ma dowodu, że są moje. Chciał ich więcej – mówi 20-letnia Alicja, która z groomingiem zetknęła się niejeden raz.

Dla Alicji szczególnie niebezpieczne były dwie internetowe znajomości. Gdy miała 14-15 lat często korzystała z komunikatorów i to właśnie tam pisali do niej starsi mężczyźni. Na początku zazwyczaj jest miło. Rozmowa, wsparcie, żarty. Później zaczyna się obiecywanie, imponowanie statusem społecznym czy finansowym. Dziewczyna przyznaje, że sytuacje, w których się znalazła, dały jej do myślenia, ale też uodporniła się na pewne zachowania.

"Zaczęło się niewinnie"

- Pierwszy raz z groomingiem miałam do czynienia w wieku 14 lat. Około 10 lat starszy mężczyzna napisał do mnie w sieci, że chce się poznać, później, że mógłby mi płacić za różne rzeczy w zamian za jakieś zdjęcia i spotkania. Spytałam, jakie spotkania ma na myśli. Odpowiedział, że takie, na których będziemy uprawiać seks. Miałam 14 lat, to nie było legalne, jednak on cały czas do mnie wypisywał. Przyznam, że wysłałam mu parę zdjęć, ale bez twarzy, więc nie ma dowodu, że są moje. Chciał ich więcej, a ja postanowiłam, że zadam mu parę pytań i będę drążyć, bo już wtedy wiedziałam, że chcę to zgłosić na policję. I tak też zrobiłam. Okazało się, że mieszka za granicą i pisał takie rzeczy do wielu dziewczyn – opowiada Alicja.

Niedługo po zakończeniu tej sprawy do dziewczyny napisał inny mężczyzna. Był o 8 lat starszy i mieszkał w pobliżu. - Zaczęło się niewinnie. Luźne rozmowy, śmiechy, ale później rzucał sprośnymi tekstami, mówił, co chce ze mną zrobić, że moglibyśmy się spotkać. Dałam mu do zrozumienia, że nic z tego i rok później ponownie się odezwał. Znowu go zbyłam i sytuacja się powtórzyła. Gdy miałam 16 lat, powiedział, że jestem starsza, ale nadal piękna i chce się spotkać. Obiecał, że nie będę żałować. Napisałam, żeby dał mi wreszcie spokój i wtedy się zdenerwował. Powiedział, że pracuje w policji i w każdej chwili będzie mógł mnie znaleźć – relacjonuje 20-latka i zaznacza, że bardzo źle wspomina tę sytuację.

Starszy mężczyzna powiedział Alicji, że "ma dwie opcje". Albo się z nim spotka i miło spędzi czas, albo ten ją porwie i zgwałci, a przedtem zniszczy jej życie w szkole. – Groził, że jak nie dojdzie do seksu, dowie się, gdzie się uczę i zrobi wszystko, żeby mnie upokorzyć. Wrobi mnie w narkotyki albo przerobi jakieś zdjęcia i wywiesi je w szkole, żeby wszyscy myśleli, że sprzedaję nagie fotki. Byłam wtedy zrozpaczona, bardzo to przeżywałam. Niczego mi nie zrobił, ale cały czas żyłam w strachu, że może jednak mnie znajdzie – wspomina Alicja.

"Potrzebują kontaktu, akceptacji i zauważenia"

Łukasz Wojtasik, ekspert do spraw bezpieczeństwa dzieci i młodzieży w internecie, a także koordynator akcji "Dziecko w sieci" podkreśla, że grooming to zjawisko znane od lat, narastające wraz z rozwojem internetu i jego popularności wśród najmłodszych. Szczególnie że z serwisów społecznościowych powszechnie korzystają dzieci w wieku wczesnoszkolnym. Tymczasem serwisy takie przeznaczone są dla osób od 13. roku życia i zastanawiać się można, czy i ta granica nie jest postawiona zbyt nisko.

- Grooming oznacza uwodzenie w internecie. To rodzaj manipulacji w sieci, który ma doprowadzić do spotkania poza nią i wykorzystania seksualnego nieletniego albo pozyskania od niego zdjęć o charakterze erotycznym. Niektóre dzieci są w podwyższonej grupie ryzyka. To te, które mają niezaspokojone potrzeby relacji w domu czy grupie rówieśników. Potrzebują kontaktu, akceptacji i zauważenia. Na tym bazuje manipulacja i takie ofiary wybierają sprawcy – mówi Łukasz Wojtasik.

Nie chodzi o płeć, a o przemoc

Aktywistka Maja Staśko w swoich social mediach poruszyła ostatnio temat groomingu. Jak zauważa, zjawisko nie jest kwestią płci, tylko stosowania przemocy. Kobiety też mogą być sprawczyniami.  

- Większość ofiar, z którymi mam kontakt to dziewczynki. Ale zdarza się tak, że kobiety są sprawczyniami wobec mężczyzn, innych kobiet, także mężczyźni są ofiarami mężczyzn. Zdarzają się wszystkie konfiguracje, nie chodzi o płeć, a o przemoc. Wiele razy słuchałam historii dorosłych mężczyzn, którzy opowiadali, jak traktowały ich nauczycielki. To się zdarza i jest dużym problemem. Mężczyźni są uczeni, żeby chować emocje, że opowiadanie o problemach jest słabością – zaznacza aktywistka.

Wpis Staśko o groomingu spowodował, że wiele osób zdecydowało się opisać swoje historie. Niektóre z nich po latach uświadamiają sobie, że były ofiarami groomingu.

- Zajmuję się wspieraniem osób, które doświadczyły przemocy seksualnej i od samego początku swojej działalności poznaję historie wykorzystania różnicy wieku i życiowego doświadczenia w celach seksualnych, emocjonalnych. Mam w głowie dużo takich opowieści, które opierają się na manipulacji emocjonalnej, jaką jest grooming. Zbierałam je przez lata. I każda z tych historii jest przebiegła. Grooming polega na seryjnych chwytach. Sprawca powtarza, że ofiara jest piękna, dojrzała, jak na swój wiek, że nigdy w życiu nie poznał tak wyjątkowej osoby. Często nastolatka słyszy to po raz pierwszy w życiu od starszej osoby. A jesteśmy uczeni, że dorośli to osoby, które mają autorytet. To bardzo niebezpieczne, gdy przychodzi dorosły i mówi, że będzie nas uczył, ale miłości – mówi Maja Staśko w rozmowie z WP Kobieta.  

Jak zauważa Łukasz Wojtasik, w większości sprawcami są mężczyźni, koło 20-30. roku życia, a ofiarami nastoletnie dziewczyny. - Sprawca manipuluje, podaje się za młodszą osobę, oczekuje zdjęć, filmów czy włączenia kamerki. Sam zazwyczaj się nie pokazuje. W rozmowach pojawia się motyw wspólnoty doświadczeń: "wiem, z czym się mierzysz, też tak miałem, ja cię rozumiem". To budowanie zaufania. Później są oczekiwania wysłania bardziej odważnych zdjęć. Na tym etapie relacja może być już mocna. Często dochodzi do szantażu. Materiały, które dzieci przesyłają do sprawców, są wymieniane w pedofilskich kręgach. Te zdjęcia zasilają strony z pornografią dziecięcą – mówi ekspert Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.

Lepiej nie pytaj

Maja Staśko podkreśla jedną ważną kwestię. Na swoim InstaStory powiedziała, że sama była ofiarą groomingu, ale nie chce mówić o szczegółach. - Takie pytanie może być wtórnie traumatyzujące. Zamiast pytać wprost, lepiej czekać, aż ofiara sama będzie chciała się tym podzielić. Ja też mam taką samą historię za sobą, ale nie chcę o niej publicznie opowiadać. Wydaje mi się, że lepiej się sprawdzam jako osoba, która wysłuchuje i pomaga ofiarom groomingu. Jeśli nie czujemy potrzeby opowiadania o swoich przeżyciach, nie róbmy nic na siłę. Każdy z nas jest inny i inaczej przepracowuje pewne sytuacje ze swojego życia – podsumowuje aktywistka.

Gdzie szukać pomocy?

Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 116 123 lub 22 484 88 01. Listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz też TUTAJ.

Źródło artykułu:WP Kobieta