Gdy na początku tygodnia pojawiła się informacja, że wkrótce zapadnie wyrok w - okrzykniętym przez media procesem dekady - sporze między Amber Heard i Johnnym Deppem, na streamach na Youtubie zawrzało. Ludzie z całego świata z zapartym tchem śledzili relacje dziennikarzy i komentarze samozwańczych ekspertów. Dla większości kluczowe było, by opowiedzieć się po jednej ze stron. Najczęściej wybierali aktora, który - trzeba to przyznać - na sali sądowej wypadał zdecydowanie lepiej. I faktycznie wygrał. Teraz wypadałoby się zastanowić, jaką możemy wyciągnąć z tego lekcję.