- Telefon był dosłownie przyspawany do mojej ręki. Cały czas zerkałam już automatycznie, czy nie mam nowego powiadomienia z Facebooka. Później zaczęłam śledzić aktywność byłego partnera na komunikatorze, bo bałam się, że może mu się coś stało. Musiałam wiedzieć, że był aktywny, że żyje. Miałam ciągłe poczucie, że muszę to kontrolować - mówi 34-latka, która zmaga się z nerwicą natręctw.