Wstępne ustalenia dochodzenia wykazały, że zawinił system obsługi klienta w poradni zdrowia rodzinnego w Weymouth w południowej Anglii. Nastolatkowi na infolinii powiedziano, że ponieważ jest zarejestrowany w innej przychodni, na swoją kolej w rodzinnym mieście musi poczekać dwa dni, bądź udać się na pogotowie. Tam jednak zbagatelizowano objawy, z którymi przyjechał.