Byłam przekonana, że stało się coś strasznego. Gdy adrenalina opadła, wyrzuciłam z siebie złe emocje. Krzyczałam z bólu tak głośno, jak nigdy dotąd - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Marzena, żona górnika. Każdego dnia stoi w oknie, wyczekując powrotu męża.